Tylko nie pal
Już wkrótce nie będzie ich można palić w autobusie, na przystanku czy w restauracji. Czy to znaczy, że papierosy elektroniczne, które miały zastąpić tradycyjne i pomóc nam zerwać z nałogiem, są groźne dla zdrowia? Zapytaliśmy ekspertów.
Za kilka miesięcy nowa ustawa antytytoniowa zrówna papierosy elektroniczne z tradycyjnymi. Nie będzie ich można sprzedawać niepełnoletnim, reklamować ani handlować nimi w internecie. I najważniejsze: e-palenie w miejscach publicznych zostanie zakazane (z wyjątkiem wyznaczonych stref). Nie tylko w Polsce, ale w całej UE. Co jeszcze się zmieni? Producenci płynów nikotynowych (tzw. liquidów, które wlewa się do elektronicznych papierosów) będą musieli poddawać je analizie toksykologicznej. W jakim celu? Żeby ich użytkownicy (w Polsce to ok. 2 mln osób) wiedzieli, co mają w składzie.
Winne związki
Do tej pory takich analiz nie wymagano, e-papierosy nie były też powszechnie badane. Mimo to, kiedy w 2006 roku trafiły do sklepów, reklamowano je jako zdrowszą alternatywę dla papierosów tradycyjnych. Bo nie zawierają rakotwórczych substancji smolistych, a podobnie jak plastry i gumy dostarczają organizmowi nikotyny, dzięki czemu mogą ułatwić rzucenie palenia. Zaspokajają też potrzebę trzymania papierosa i zaciągania się dymem. I rzeczywiście, osoby palące e-papierosy aż o 66 proc. rzadziej sięgają po tradycyjne (wg raportu polskiej agencji badawczej 3D Market).
W Wielkiej Brytanii planowane jest nawet przepisywanie recept na elektroniczny zamiennik - wszystko w ramach terapii antynikotynowej. Co na to polscy lekarze? - Dostęp do e-papierosów powinni mieć tylko dorośli, którzy chcą wyjść z nałogu, a inne terapie, które stosowali, zawiodły - mówi prof. Ryszarda Chazan, alergolog i pulmonolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Bo choć wydobywający się z e-papierosów aerozol jest mniej szkodliwy niż dym tytoniowy, trudno uznać go za obojętny dla zdrowia, o czym świadczy coraz więcej badań.
Jak działa e-papieros? To niewielkie urządzenie elektroniczne umożliwiające inhalację nikotyny. Palacz wdycha ją w postaci mgiełki, która powstaje po podgrzaniu płynu (do temp. 250-300º). Co jeszcze się w nim znajduje? Oprócz nikotyny (do 20 mg/ml) odrobina wody, związki aromatyczne oraz glikol propylenowy, gliceryna lub mieszanka obu substancji. Ostatnich składników jest najwięcej, stanowią 80-90 proc. płynu. I właśnie na nich skupili się naukowcy. Dlaczego?
- To substancje powszechnie stosowane, tyle że do tej pory w zupełnie innym celu - mówi prof. Andrzej Sobczak ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach (SUM), który bada e-papierosy. - Gliceryna znajduje się w wielu kosmetykach. Glikol jest nośnikiem substancji czynnej w lekach wziewnych. Oba składniki użytkownik e-papierosa wdycha kilkanaście razy dziennie. Połyka ich ok. 0,5 grama na dobę. Niewiele, ale nikt nie wie, jakie mogą być skutki zdrowotne przyswajania takiej ilości gliceryny i glikolu przez 10 czy 20 lat. A obie substancje nie są dla naszego organizmu obojętne, o czym świadczą badania uczonych z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Sprawdzili oni, jak para wydobywająca się z elektronicznych papierosów wpływa na komórki nabłonka płuc. Rezultaty? Po prawie dwóch miesiącach było w nich dwa razy więcej uszkodzeń DNA niż w komórkach, które nie miały styczności z e-dymem. A to właśnie uszkodzenia genów są główną przyczyną nowotworów. Takiemu samemu testowi poddano też dym z tradycyjnych papierosów. Jak wypadł? Jeszcze gorzej. Do nieodwracalnych zmian w DNA dochodziło po 24 godzinach oddziaływania na komórki.
Z czego wynika szkodliwość e-papierosów? Z faktu, że pod wpływem wysokiej temperatury część glikolu (1-2 proc.) przekształca się w formaldehyd i acetaldehyd. To związki toksyczne, które w dużym stężeniu są trujące i działają rakotwórczo. Nie bez znaczenia może być też wpływ substancji smakowo-zapachowych dodawanych do e-papierosów. To konieczne, by można było ich używać. Bo sam podgrzany płyn ma tak niedobry smak, że przyprawia o mdłości. Kilkanaście tego typu substancji przebadali niedawno polscy naukowcy z SUM. Okazało się, że w parze powstającej po podgrzaniu większości aromatyzowanych płynów (zwłaszcza wiśniowego) jest dużo podrażniającego drogi oddechowe związku - benzaldehydu.
- Wdychanie go przez kilka miesięcy nie powinno szkodzić zdrowiu. Ale o działaniu długofalowym dowiemy się za kilka lat - mówi prof. Sobczak. Pewne jest, że e-palacze mogą skarżyć się na suchość w gardle, kaszel i reakcję alergiczną na glikol, czego dowiodły badania prof. Riccardo Polosa z uniwersytetu w Katanii.
Co jeszcze powinnyśmy wiedzieć o e-papierosach? Po pierwsze, bardziej szkodzą te, które mają możliwość regulowania temperatury, bo im jest wyższa, tym więcej związków rakotwórczych znajdzie się w parze. Po drugie, płyny sprzedawane w internecie są tańsze od tych ze sklepów stacjonarnych dla e-palaczy, a ich skład może odbiegać od deklarowanego przez producenta. Pochodzące z niewiadomego źródła mogą np. zawierać toluen, który jest silnym związkiem rakotwórczym (dotyczy to zwłaszcza produktów importowanych z Chin). Jego obecność w niektórych płynach dostępnych w Polsce potwierdzili naukowcy z SUM.
Ostrożność wskazana
Jak e-papierosy wpływają na zdrowie biernych palaczy? Wdychają oni to samo co osoby, które je palą, tyle że w znacznie mniejszej dawce.
- Składniki zawarte w aerozolu rozrzedzają się w powietrzu, więc ich stężenie jest znikome - mówi prof. Andrzej Sobczak. Naukowcy sprawdzili też różnicę między tym, co dostaje się do płuc biernych palaczy papierosów elektronicznych i tradycyjnych - jest duża. Pierwsi wdychają dziesięć razy mniej nikotyny niż drudzy i są narażeni na działanie dwóch związków rakotwórczych. W "zwyczajnym" dymie papierosowym jest ich aż 52! Mimo to według prof. Sobczaka e-papierosów nie powinno się używać w pomieszczeniach zamkniętych o małej powierzchni. Tego samego zdania są eksperci Światowej Organizacji Zdrowia. Dlaczego?
Wdychanie substancji ulatujących z e-papierosów może szczególnie źle wpływać na kobiety w ciąży i dzieci, m.in. zaburzać rozwój mózgu najmłodszych.
- Niezależnie od rodzaju papierosów nikotyna to substancja toksyczna, której powinniśmy unikać - uważa prof. Jacek Jassem, onkolog z Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku, autor projektu wprowadzonej sześć lat temu ustawy o zakazie palenia w miejscach publicznych. Teraz chce, by podobnie było z e-papierosami. Ich wpływ na nasze zdrowie poznamy po wielu latach obserwacji. Lepiej więc dmuchać na zimne, niż czekać, aż stanie się coś złego.
Izabela Filc-Redlińska
TWÓJ STYL 6/2016