Olga Boznańska. Dostawała medale, umarła w samotności. "Wkoło harcowały myszki"
"W samym centrum Paryża, tu na Montparnassie, żyje jak na odludziu, nieomal jak pustelnica. Nie obchodzi ją już nic z tego, co dzieje się poza jej pracownią, poza jej sztuką". O kim mowa? O Oldze Boznańskiej. Chociaż autorka "Dziewczynki z chryzantemami" jest jedną z najbardziej znanych polskich malarek, jej biografia wciąż kryje tajemnice. Oto 10 nieoczywistych wątków z jej życia, które warto znać.

Spis treści:
- Miłość po mamie
- Nosiła vintage nim to było modne
- Nadęte panny
- Rewolucja z chryzantemami
- Zła siostra - najlepsza siostra
- Urocze stworzenia
- Problemy finansowe
- Zawsze we wnętrzu
- Tajemniczy epizod
- Wszystko dla Akademii
- O wystawie "Boznańska. Kameralnie"
Są rzeczy, które o Oldze Boznańskiej wiedzą wszyscy: urodzona w Krakowie, swoje prace po raz pierwszy zaprezentowała w 1886 roku w tamtejszym Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych, potem wystawiała je regularnie, tak w Europie jak i w Stanach Zjednoczonych. Na stałe osiadła w Paryżu. Za swój dorobek (w którym najsłynniejsze prace to "Dziewczynka z Chryzantemami", "Portret Paula Nauena", "Bretonka" ) otrzymała liczne wyróżnienia, w tym Grand Prix na paryskiej Wystawie Światowej (1939) oraz Order Polonia Restituta (1938).
Jednak zamknięty w tego rodzaju notce portret Boznańskiej nie będzie pełny. Bo na życie i twórczość artystki, składały się tysiące nawyków, cech, przyzwyczajeń i nieoczywistych wyborów. Z pozoru błahe, pozwalają nieco inaczej spojrzeć zarówno na jej osobę, jak i dorobek twórczy.
Oto 10 ciekawostek o Oldze Boznańskiej, które warto znać.

Miłość po mamie
Olga Boznańska urodziła się w rodzinie inżyniera Adama Nowiny-Boznańskiego i Francuzki, Eugenii de Mondain. To właśnie matka, miłośniczka sztuki, zaszczepiła w niej miłość do rysunku i malarstwa. Również ona udzielała jej pierwszych lekcji w tym zakresie, a nauka trafiała na podatny grunt - mała Olga szybko zaczęła przejawiać zdolności plastyczne. Z zachowanych wspomnień wiemy, że sporo rysowała m.in. podczas rodzinnych wyjazdów do Zakopanego. Kreśliła postacie pasterzy, sylwetki eleganckich kobiet, stada owiec na halach. Z rodzicami odbywała i inne wyprawy, mające "zaspokoić wyobraźnię". Wspólnie odwiedzili m.in. Paryż i Wiedeń. W tym ostatnim, w Kunsthistorisches Museum, mała Olga miała ponoć zachwycić się pracami Velazqueza.
Boznańska naukę kontynuowała na Kursach Malarskich imienia Adriana Baranieckiego. W 1886 wyjechała kształcić się do Monachium, gdzie inspirowała się pracami m.in. Jamesa Whistlera, Wilhelma Leibla i Eduarda Maneta. W rodzinnym Krakowie nauka malarstwa na poziomie szkoły wyższej nie byłaby możliwa - kobiety nie miały wówczas wstępu na Akademię Sztuk Pięknych.
Nosiła vintage nim to było modne
Mimo, że życie Olgi Boznańskiej przypadało na czasy tak obyczajowej, jak i modowej rewolucji, malarka pozostała wierna trendom z czasów swojej młodości. Jej wiek nastoletni i wczesna dorosłość to ostatnie dekady XIX wieku i w klimacie tegoż okresu artystka ubierała się przez całe życie.
Kiedy na ulicach królowały proste sukienki za kolano w stylu Chanel i obniżona talia, będąca znakiem rozpoznawczym art deco, Boznańska wciąż nosiła długie, powłóczyste suknie, szczelnie zapięte pod szyją. "W czarnym stroju, z żółtobladą twarzą i sinymi baczkami koło uszu nie mogę powiedzieć, żeby p. Olga nie była wściekle stylowa - tylko że, psiakość, opóźniła swą aktualność o pół wieku" - pisała o niej Zofia Stryjeńska.
Zobacz również:
Nadęte panny
Boznańska po wyjeździe za granicę odniosła sukces. Za "Portret malarza Pawła Nauena" otrzymała w Wiedniu z rąk arcyksięcia Karola Ludwika złoty medal, w Londynie na wystawie w New Gallery również wręczono jej złoty medal, na Wystawie Światowej w Paryżu otrzymała wyróżnienie.
"Kiedy już utorowała sobie drogę w męskim świecie sztuki, powinna wesprzeć inne kobiety, które marzą o zostaniu malarkami" - takimi kategoriami każe myśleć współczesne poczucie kobiecej solidarności. Olga Boznańska nie przejawiała jednak "siostrzańskiej postawy". Kiedy w 1886 Julian Fałat, ówczesny rektor krakowskiej ASP, złożył jej propozycję objęcia katedry malarstwa i poprowadzenia kursu dla kobiet, odrzuciła ofertę. O swojej decyzji tak pisała w liście do ojca "ja nie czuję i nie czułam się zobowiązana poświęcać swego malarstwa i siebie samej dla kilku głupich, nadętych panien, które z braku innego zajęcia brałyby się na kilka miesięcy do sztuki. Na to jest mi mój zawód zanadto poważny".
Boznańska wartościuje wybory kobiet. Poświęcenie się karierze jest dla niej godne pochwały
Lektura tych słów dla dzisiejszego odbiorcy może być nieco szokująca. Chciałoby się skrytykować postawę Boznańskiej. Jednak Alicja Zioło, autorka książki "Krakowianki", w której przybliża m.in. postać artystki radzi, by nie oceniać jej zbyt surowo. - Owszem, Boznańska wartościuje wybory kobiet. Poświęcenie się karierze jest dla niej godne pochwały. Natomiast nauka malarstwa "na chwilę", praktykowanie sztuki tylko po to, by za jakiś czas porzucić twórczość i założyć rodzinę, to w jej oczach strata czasu. Sama mam ambiwalentne uczucia wobec jej decyzji, jednak czy fakt, że nie wsparła innych artystek umniejsza jej talentowi? - mówiła w rozmowie z Interią (cały tekst przeczytasz tutaj).

Rewolucja z chryzantemami
Choć najsłynniejszy obraz Olgi Boznańskiej - "Dziewczynka z chryzantemami" dziś należy do kanonu malarstwa, w momencie swojego powstania nosił cechy dzieła przełomowego. Artystka, mimo że posługiwała się znanym już repertuarem środków formalnych, dokonała przełomu w sposobie portretowana dziecka. Zamiast - jak to dotychczas było w zwyczaju - stworzyć pełne uroku i łagodności przedstawienie, zdecydowała się na silną psychologizację postaci.
Dodatkowo, ukazane przez nią emocje, mają zabarwienie negatywne - trzymająca chryzantemy dziewczynka jest melancholijna, zamyślona, jakby wyobcowana. Jej duże, szeroko otwarte oczy mogą oznaczać lęk lub niepewność. Z wyrazem emocjonalnym obrazu koresponduje bazująca na szarościach paleta dzieła.
Zła siostra - najlepsza siostra
O tym jak trudna bywa siostrzana miłość, Olga Boznańska wiedziała doskonale. Jej siostra, Iza, była młodsza od artystki o trzy lata. Mimo niewielkiej różnicy wieku i wspólnego zamiłowania do sztuki (Iza przejawiała muzyczne uzdolnienia), stosunki między kobietami nie układały się gładko. Delikatnie mówiąc.
Przyczyną konfliktów były problemy, z którymi zmagała się każda z nich. Olga - ekscentryczna artystka, całkowicie pochłonięta sztuką, z biegiem lat coraz bardziej zanurzająca się w samotność. Iza - przez lata walcząca z nałogami, uzależniona od alkoholu i substancji odurzających.
Mimo, że Iza również mieszkała w Paryżu, nie dzieliła domu z siostrą. Widywały się codzienne, jednak ich spotkania nierzadko przeradzały się w kłótnie. Iza zarzucała Oldze trwonienie pieniędzy, Olga twierdziła, że Iza jest zazdrosna, że ma skłonność do robienia scen.
W czerwcu 1934 Iza odebrała sobie życie. Otruła się mieszanką z chlorkiem potasu, którą sama przygotowała - z wykształcenia była chemiczką. Zostawiła list pożegnalny. "Droga Oluniu, zostawiam ci wszystko" - brzmiały jego pierwsze słowa.

Urocze stworzenia
Mimo uznania i popularności, Olga Boznańska swoje twórcze życie pędziła w dość skromnych, żeby nie powiedzieć: nędznych warunkach. Wygląd jej pracowni na Montparnasse nie raz bywał przedmiotem relacji prasowych i towarzyskich plotek.
Nie obchodzi ją już nic z tego, co dzieje się poza jej pracownią, poza jej sztuką
Obraz atelier, który dziś możemy odtworzyć na podstawie ówczesnych przekazów przedstawia się następująco: ciemny przedsionek, za nim wypełniona pogruchotanymi meblami, pajęczynami i wypłowiałymi tkaninami przestrzeń. Gdy zapada zmrok, pomieszczenie oświetla lampa naftowa - artystka wzbrania się przed dobrodziejstwem elektryczności. Po sprzętach buszują myszy, których Boznańska bynajmniej nie uważa za nieproszonych gości - przeciwnie, szykuje dla nich chleb i makaron. Jej zdaniem są to urocze stworzenia. "W samym centrum Paryża, tu na Montparnassie, żyje jak na odludziu, nieomal jak pustelnica. Nie obchodzi ją już nic z tego, co dzieje się poza jej pracownią, poza jej sztuką" - mówiła jedna z osób odwiedzających pracownię (cyt. Za: Karolina Dzimira-Zarzycka, "Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków").
To, co mogło wydawać się artystycznym ekscentryzmem, w rzeczywistości było oznaką nadchodzących problemów. Z biegiem lat Olga Boznańska coraz bardziej izolowała się od świata, a jej niegdyś elegancka pracownia, zaczęła zmieniać się w zagraconą przestrzeń, w której królowały zwierzęta.

Problemy finansowe
Mimo popularności i uznania w środowisku artystycznym, Olga Boznańska przez lata borykała się z problemami finansowymi. Jak w rozmowie z Polskim Radiem tłumaczyła Marta Motyl, autorka książki "Olga Boznańska. Nie tylko dziewczynka": "Bez pieniędzy ojca, pochodzących z wynajmu kamienicy w Krakowie, nie miałaby szans, aby samodzielnie się utrzymać i rozwijać swoją malarską pasję. Tym bardziej że nie miała zdolności do sprzedawania własnych dzieł, a często trafiały one do nabywców po tak niskich cenach, że sami oni się temu dziwili".
Po śmierci ojca jej głównym źródłem utrzymania stała się odziedziczona kamienica w Krakowie, pomocy finansowej udzielali jej również przyjaciele. Mimo to, sytuacja finansowa artystki daleka była od stabilnej. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy był fakt, że nigdy nie nauczyła się swoim majątkiem zarządzać, nie potrafiła ani prawidłowo wyceniać dzieł ani gospodarować zarobionymi pieniędzmi. Zgubne bywało też dla niej dobre serce - lekką ręką oddawała pieniądze tym, którzy poprosili ją o wsparcie.

Zawsze we wnętrzu
XIX wiek wyprowadził malarstwo z atelier w plener. Ze sztalugami na pola i wiejskie drogi w latach 30. zaczęli wychodzić Barbizończycy, z malowania "z natury" swój znak rozpoznawczy uczynili impresjoniści.
Mimo że praktyka uwieczniania natury w jej otoczeniu (a nie malowania jej z pamięci czy fantazji) w czasach Boznańskiej była czymś powszechnym, artystka nigdy się do niej nie przekonała. Wszystkie obrazy, nawet te, w których znaczącą rolę odgrywał krajobraz, malowała we wnętrzu, umieszczając na płótnie motyw otwartego okna. Pracowania była dla niej schronieniem, w którym zamykała się przed światem zewnętrznym.
Osobliwe była również wdrożona przez Boznańską organizacja pracy: wstawała późno, do sztalug nierzadko siadała około godziny 14. Godzin dobrego światła pozostawało niewiele, nierzadko więc portretowani kilkadziesiąt razy musieli odwiedzać jej królestwo.

Tajemniczy epizod
Olga Boznańska nigdy nie wyszła za mąż, nie została matką. Jej jedynym wieloletnim związkiem było "korespondencyjne narzeczeństwo" z młodszym od niej Józefem Czajkowskim, artystą uczącym się m.in. w Monachium, później pracownikiem biura architektonicznego Tadeusza Stryjeńskiego i Zygmunta Hendla. W listach Czajkowski nazywał ją "złotkiem", "duszką", "maleństwem". To on zakończył związek.
"Korespondencyjne narzeczeństwo" wydaje się dość osobliwym układem. Taki model tłumaczyła odległość między partnerami (ona w Paryżu, on w Krakowie). Przyczyna mogła być jednak dwojaka - badacze życia i twórczości Boznańskiej, spekulują, że artystka nie chciała zaangażować się w bardziej intymną relację. "Nie znosiła dotyku" - mówiła Anna Król, historyczka sztuki, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
"Helena Blum, która pierwsza zwróciła na to uwagę - znała ją przecież osobiście - twierdziła, że na życiu Boznańskiej zaważyło coś, co stało się w dzieciństwie. Prawdopodobnie były [Olga i Iza] molestowane. (…). Kiedy zaczęłam przyglądać się twórczości Boznańskiej, zaniepokoiły mnie losy jej i siostry. Moją uwagę przykuły wczesne portrety dziecięce. Są przerażające. Napiętnowane niedziecięcymi przeżyciami. Trudno to wytłumaczyć tym tylko, że Boznańska zrywa w nich z konwencjonalnym portretem dziecięcym. Mam poczucie, że te dzieci upostaciowują jej dziecięce doznania" - mówiła Anna Król (cyt. za Angelika Kuźniak. "Boznańska. Non finito").
Wszystko dla Akademii
Pod koniec życia, gdy odeszła jej siostra, artystka coraz bardziej izolowała się od świata, za towarzystwo mając swoje ukochane zwierzęta. "P. Olga Boznańska to jedna już dziś wielka życia tragedia" - wspominał Jan Szymański, z ambasady polskiej w Paryżu, który opiekował się malarką. "W 1940 roku dużo chorowała, spała w kapeluszu na twarzy. Jej piesek Kwi-Kwi kładł się w nogach łóżka, obok świnka morska. U wezgłowia papuga, nad nią fruwał kanarek Maciuś. Wkoło harcowały myszki" (cyt. Za Dzieje.pl)
Olga Boznańska to jedna już dziś wielka życia tragedia
Olga Boznańska zmarła 26 października 1940 roku w paryskim szpitalu Sióstr Miłosierdzia. Cały swój majątek nieruchomy przekazała Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Z uwagi na wojenną zawieruchę, skrzynie ze spadkiem dotarły do Polski dopiero kilkanaście lat po jej śmierci. Transport zawierał nie tylko obrazy, ale też stroje, listy, zdjęcia, księgozbiór artystki, szkice, szkicowniki. Część z nich można oglądać na wystawie "Boznańska Kameralnie" w Muzeum Narodowym w Krakowie.

O wystawie "Boznańska. Kameralnie"
Wystawę "Boznańska. Kameralnie" można oglądać do 2 listopada 2025 roku w gmachu głównym Muzeum Narodowego w Krakowie. Na ekspozycję składa się ponad sześćdziesiąt obrazów: portrety, martwe natury, pejzaże. Rarytasem są prace dziecięce i nieznane szkice. Oprócz dzieł podziwiać możemy też przedmioty, którymi artystka otaczała się na co dzień - od książek po bibeloty. Będzie można również przeanalizować rodzinne dokumenty.
"Chcemy, aby nasza wystawa była nie tylko opowieścią o Boznańskiej - artystce, ale również o Boznańskiej - kobiecie. Zachęcamy, aby przyjść do naszego Muzeum nie na Boznańską, ale do Boznańskiej -- zobaczyć i kontemplować jej twórczość i poznać jej codzienność" - czytamy na stronie muzeum.
Źródła:
Angelika Kużniak, "Boznańska. Non finito"
Marta Motyl, "Boznańska. Nie tylko dziewczynka"
Karolina Dzimira-Zarzycka, "Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków"
Alicja Zioło, "Krakowianki. Kontynuacja"
Anna Bernat, "Jej portrety intrygowały, niepokoiły, odsłaniały duszę. 160 lat temu urodziła się Olga Boznańska", dzieje.pl
Olga Boznańska. "Malarka świadomie żonglowała swoją postacią", polskieradio.pl