Reklama

Świat zapamiętał ją jako „królową tonących statków”. Kim była Violet Jessop?

Skromna, pracowita, mogąca pochwalić się imponującą karierą na morzu. Podczas gdy jedni wprost nazywają ją mianem bohaterki, inni uważają, że kobiecie udało się oszukać przeznaczenie i pamiętają ją jako osobę, której duże wody okazały wyjątkowe względy. Świat okrzyknął ją „królową tonących statków”. Violet Jessop ocalała bowiem nie tylko z katastrofy słynnego Titanica, ale również przeżyła dwa inne zatonięcia statków.

10 kwietnia 1912 roku RMS Titanic wyruszył w swój dziewiczy rejs. Cztery dni później, w nocy z 14 na 15 kwietnia, zderzył się z górą lodową i zatonął. Katastrofa transatlantyku pochłonęła życie ponad 1,5 tys. osób. 706 pasażerów udało się uratować. Wśród nich znalazła się Violet Jessop, irlandzka stewardesa, którą świat okrzyknął kolejno mianem "królowej tonących statków".

Zobacz również: To była miłość od pierwszego wejrzenia. Historia uczucia, które zrodziło się w cieniu skandalu

Reklama

Kim była Violet Jessop? Poszła śladami matki

Violet przyszła na świat 2 października 1887 roku w pobliżu miasteczka Bahía Blanca w Argentynie. Była pierwszym z dziewięciorga dzieci irlandzkich imigrantów Williama i Katherine. Większość swojego dzieciństwa spędziła opiekując się młodszym rodzeństwem. Jako dziecko ciężko zachorowała, jednak, pomimo przewidywań lekarzy jakoby choroba miała być śmiertelna, udało jej się ją pokonać.

Violet miała 16 lat, kiedy zmarł jej ojciec. Wówczas rodzina podjęła decyzję o przeprowadzce do Anglii, gdzie kolejno dziewczynkę zapisano do katolickiej szkoły, a matka rozpoczęła pracę na statku Królewskiej Poczty. Tuż przed 21. urodzinami najstarszej córki Katherine zachorowała, a na Violet spadł obowiązek utrzymania rodziny.

Wtedy też porzuciła szkołę i, idąc śladami matki, zgłosiła się do pracy na morzu. Początkowo, z powodu młodzieńczego wyglądu, odmówiono jej pracy na statku. Kiedy jednak zmieniła ubranie na nieco luźniejsze przyjęto ją do zespołu stewardów "Orinoco", statku należącego do Królewskiej Poczty, który pływał do Indii Zachodnich.

Zobacz również: Jest najbogatszą kobietą na świecie. Oto jak wygląda dzisiaj

Violet Jessop: stewardesa i pielęgniarka, która przeżyła trzy utonięcia statków

Trzy lata później, w 1911 roku, Violet Jessop rozpoczęła pracę jako stewardesa na liniowcu White Star RMS Olympic - luksusowym statku, który był wówczas największym cywilnym liniowcem. Kobieta była na pokładzie, kiedy 20 września 1911 roku Olympic wypłynął z Southampton i zderzył się z brytyjskim okrętem wojennym HMS Hawke. Pomimo uszkodzeń statkowi udało się wówczas wrócić do portu bez zatonięcia.

Mimo przerażających doświadczeń Violet kontynuowała swoją pracę na Olympicu. Była zbyt odważna, aby zrezygnować. W kwietniu 1912 roku przeniesiono ją na siostrzany statek Titanic. Najgorsze miało dopiero nadejść.

Uważany za "niezatapialny" transatlantyk RMS Titanic wyruszył w dziewiczy rejs 10 kwietnia 1912 roku. 14 kwietnia na północnym Atlantyku statek uderzył w górę lodową. Zatonął około dwóch godzin i czterdziestu minut po zderzeniu.

Zobacz również: Hiszpania ma dość turystów? Władze zakazują, mieszkańcy mówią: wynocha

Violet Jessop przeżyła katastrofę Titanica. "Proszę zaopiekować się tym dzieckiem"

Kiedy statek uderzył w górę lodową Violet była w swojej kabinie. O godzinie 3:40 postanowiła położyć się spać. Wtedy też usłyszała głośny huk, a kolejno chrzęst. Słyszała jak koledzy z załogi wracają do pracy i postanowiła zrobić to samo. Wówczas w drzwiach jej kabiny pojawił się steward, który poinformował, że "niezatapialny" Titanic tonie. Violet nie mogła w to uwierzyć.

Załogę poinstruowano, aby mówiła pasażerom, że w okolicy znajduje się wiele statków, które ich uratują. Violet szybko zdała sobie jednak sprawę, że sytuacja wygląda o wiele poważniej. Oficer poprosił młodą stewardesę, aby postarała się uspokoić pasażerów i razem z nimi weszła do łodzi ratunkowej. Kiedy łódź ratunkową numer 16 zaczęto powoli opuszczać, jeden z członków załogi podał Violet dziecko, które zostało na pokładzie.

"Pasażerowie spokojnie przechadzali się po pokładzie. Stałam przy grodzi z innymi stewardesami, patrząc, jak kobiety trzymają się mężów. Po jakimś czasie oficer statku kazał nam wejść do łodzi, aby pokazać niektórym kobietom, że jest bezpiecznie. Gdy łódź była opuszczana, oficer zawołał: Proszę, panno Jessop. Proszę się zaopiekować tym dzieckiem" - wspominała po latach.

Następnego ranka Violet i reszta ocalałych trafili na pokład RMS Carpathia. Tam płacząca kobieta, najprawdopodobniej matka dziecka, podbiegła do stewardesy i wyrwała jej z rąk niemowlę. Uciekła bez słowa. Po przybyciu do Nowego Jorku ocaleni z katastrofy dowiedzieli się, że morze pochłonęło 1,5 tysiąca pasażerów Titanica.

Zobacz również: Nie tylko "Biały Lotos". Filmowe miejsca, które możesz odwiedzić tego lata

Wyszła bez szwanku z katastrofy Titanica, a potem... Pierwsze zatonięcie nie było ostatnim

Po wybuchu I wojny światowej Violet służyła krótko jako pielęgniarka Czerwonego Krzyża na Olympicu. Dwa lata później wróciła na morze na pokładzie trzeciego z siostrzanych statków, zamówionych przez linie White Star, HMHS Britannic, który został przekształcony z liniowca pasażerskiego w pływający szpital.

Britannic był "bratem" Titanica i Olympica. Początkowo nosił nazwę RMS Gigantic, jednak po katastrofie Titanica jego nazwę zmieniono na mniej pretensjonalną. Na jego pokładzie Violet pomagała w opiece nad chorymi i rannymi żołnierzami. 21 listopada 1916 roku, kiedy Britannic zmierzał do greckiego portu Moudros, z którego miał odebrać grupę rannych żołnierzy, uderzył nagle w minę głębinową.

Eksplozja była wyjątkowo silna, jednak pomimo tego kapitan Charles Alfred Bartlett starał się wprowadzić uszkodzony statek do portu. Zniszczenia okazały się zbyt duże. Violet znalazła się w szalupie ratunkowej, której groziło wciągnięcie przez śruby statku.

Kiedy opuściła łódź została wciągnięta pod wodę, gdzie uderzyła głową o stępkę. Pomoc nadeszła niemal błyskawicznie. Rozbitkowie z innej szalupy natychmiast pomogli młodej pielęgniarce. Po latach Violet Jessop żartowała, że życie zawdzięcza swoim bujnym włosom, które złagodziły siłę uderzenia. Kiedy lata po wypadku odwiedziła lekarza, skarżąc się na częste bóle głowy, okazało się, że podczas akcji ratunkowej doznała pęknięcia czaszki.

Britannic zatonął w ciągu 55 minut, zabijając 30 z 1066 osób znajdujących się na pokładzie.

Zobacz również: Hotele dla dorosłych, czyli wypoczynek bez dzieci. "Słuchamy potrzeb gości"

Miłość do morza silniejsza ponad wszystko

Po trzeciej katastrofie Violet postanowiła zrobić sobie dłuższą przerwę od pracy na morzu. Przez trzy lata pracowała w banku, jednak już w czerwcu 1920 roku wróciła do White Star Line, w którym przepracowała kolejnych 30 lat. Miłość do morza okazała się silniejsza od wszystkiego.

W 1950 roku po raz ostatni weszła na pokład statku, aby w grudniu tego samego roku przejść na emeryturę. Zmarła 5 maja 1971 roku na niewydolność serca.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy