Szczere wyznanie Marcina Koszałki: Moja matka była oprawcą
Moja matka była oprawcą, stosowała wobec mnie przemoc psychiczną, ale trzeba też zrozumieć jej dramatyczną sytuację jako człowieka - mówi reżyser Marcin Koszałka. Ceniony filmowiec opowiada o toksycznej relacji ze swoimi rodzicami, co za sprawą jego filmu dokumentalnego zobaczyła cała Polska. Koszałka wyjaśnia także, dlaczego po zrealizowaniu filmu "Biała Odwaga", sam zgłosił się na oddział szpitala psychiatrycznego.
Marcin Koszałka, ceniony twórca filmowy, autor m.in. "Białej Odwagi", w podcaście No to Piątek wraca wspomnieniami do roku 1999, kiedy jego film dokumentalny pt. "Takiego pięknego syna urodziłam" zszokował całą Polskę.
Reżyser wprost nazywa swoją matkę oprawcą, stosującą wobec niego przemoc psychiczną, z kolei o ojcu mówi, że był dla niego osobą niedostępną. Toksyczną relację z rodzicami 27-letni wówczas Koszałka pokazał w swoim filmie, który w jednym momencie przyciągnął przed telewizory ponad 6 milionów widzów.
- Przerosło mnie to, co stało się po filmie. Wtedy w ogóle nie kalkulowałem. Miałem ochotę, żeby wyrzucić to z siebie, zrobić o tym film. Dziś mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o moją matkę, to jest mi przykro, ale i jej współczuję. Po latach zacząłem więcej rozumieć - moja matka była oprawcą, stosowała wobec mnie przemoc psychiczną, ale trzeba też zrozumieć jej dramatyczną sytuację jako człowieka. Winę za to ponosi mój ojciec. Jestem po wielu latach terapii i dawniej tego ojca broniłem, a w tej chwili wydaje mi się, że ojciec jest bardziej mroczną postacią, niż matka, bo jest sprawcą tej sytuacji. Jego przemoc polegała na milczeniu. Umywał ręce - tłumaczy Marcin Koszałka.
Twórca filmowy opowiada również o walce o własne zdrowie psychiczne, przyznając, że od razu po premierze filmu "Biała Odwaga" zgłosił się do szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie.
- Po filmie "Biała odwaga" nałożyło się wiele elementów - presja, obciążenie, bo byłem reżyserem i operatorem, ale i mój przyjaciel zainwestował własne pieniądze. Duże ciśnienie, jak ten film zostanie odebrany. Po premierze pojechałem na oddział psychiatryczny. Sam się zgłosiłem. Miałem wtedy ciężki epizod depresyjny - przyznaje Marcin Koszałka.








