Reklama

Litomyśl, czyli laserowy krzyż, masońskie symbole i 5G, które przynosi szczęście

Litomyśl to niewielkie, dziesięciotysięczne miasteczko w Czechach w kraju pardubickim. Z pozoru spokojne, można by rzec — leniwe. Szukający wytchnienia znajdą tu swoją ostoję. Podróżnicy ciągnący do mniej znanych miejsc, będą się tu czuć jak ryba w wodzie, odkrywając zamek, który potrafi skuteczniej przenieść w przeszłość niż Hradczany. Litomyśl jest jednak najbardziej przyciągająca dla wrażliwych na artyzm. W tym czeskim mieście ma się wrażenie, że cząsteczki sztuki unoszą się w powietrzu, przenikając przez skórę do krwi, która zaczyna tańczyć w rytm symfonii Bedřicha Smetany.

Tsunami iskier rozpalających wyobraźnię

Pałacowy hall — to tutaj goście czekali na zaanonsowanie. Z jednej strony pokój kamerdynera — wnętrze wygląda, jakby mężczyzna dopiero przed chwilą wyszedł z pomieszczenia. Naprzeciwko ogromna sala balowa z oryginalnymi, drewnianymi podłogami i czerwonym dywanem, który wyznacza ścieżkę dla zwiedzających. Nad pomieszczeniem górują okazałe kryształowe żyrandole — nie są oryginalne, to dar Miloša Formana, który kręcił tu "Amadeusza".

Wykwintna sala balowa rozpoczyna ciąg umeblowanych pomieszczeń, które sprawiają, że wyobraźnia bez trudu przenosi nas w przeszłość. Salony, gdzie odbywały się spotkania towarzyskie, pokoje gier (oddzielne dla kobiet i mężczyzn), wreszcie sypialnie, alkowy, reprezentacyjna jadalnia, w której biesiadował sam Franciszek Józef I. 

Reklama

Zobacz również: Klejnot południa Czech niczym francuski Wersal. Polecany punkt trasy na Wiedeń

Dola służącej

Obok przepychu i arystokratycznego poloru, niewielka kuchnia, a w niej posłanie dla służącej i małe drzwiczki w kącie. Dokąd prowadzą? To przejście, którym służąca nosiła drewno do kominków szlachty. Pochylona, korytarzem wypełnionym dymem i sadzą przechodziła od jednego pomieszczenia do drugiego. Miała być cicha i niewidoczna, by nie drażnić państwa swoim widokiem. 

Pałac w Litomyśli z łatwością przenosi w czasie, pokazuje przepych arystokracji, której precjoza i bogactwo mogą zachwycać, ale zauważa, że tuż obok, za kulisami blichtru, byli ludzie, znacznie liczniejsi, którzy od świtu do zmierzchu musieli być na każde skinienie. Zabytek od 1999 roku znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Uchodzi za jeden z najlepszych przykładów renesansowego zamku arkadowego na świecie.

Największe zaskoczenie pałacu

Moja rozmiłowana w historii dusza uwielbia muzea takie jak pałac w Limotyśli — miejsca, gdzie wyobraźnia, nieproszona, sama porusza tryby i przenosi w czasie. Jednak muszę przyznać szczerze, że gdy przewodniczka mówiła o pałacowym teatrze jako o największej perle tego miejsca, byłam nieco sceptyczna. Scena i krzesła — co takiego ciekawego może być w teatrze? Otóż... wiele!

Samo teatralne pomieszczenie zrobiło na mnie niemałe wrażenie, szczególnie że mogliśmy zasiąść w ławach widowni, tych samych, w których siadywali dziewiętnastowieczni widzowie, czyli mieszczanie i duchowieństwo. Powyżej zaś znajdują się loże przewidziane dla arystokracji. Do jednej z nich wiedzie przejście ze sceny, gdyż właściciele zamku brali udział w przestawieniach, a po odegraniu roli wracali do loży, by śledzić dalszą część sztuki. Ręcznie malowana scenografia, którą wymieniano w zależności od miejsca akcji, czemu służył przemyślanie skonstruowany mechanizm.

Teatr oświetlały świece, dlatego po bokach przewidziano miejsce dla ludzi, których jedynym zadaniem było obserwowanie sali i dbanie, by nikt ani nic nie zaprószyło ognia. W teatrze nadal kilka razy w roku odbywają się przedstawienia. 

Choć pierwotnie w głębi serca podchodziłam sceptycznie do teatralnej perły, to siedząc na widowni po raz kolejny dopadły mnie wszechobecne w Litomyśli cząsteczki sztuki, tym razem teatralnej i malarskiej. Atmosfera tego miejsca sprawiła, że całkowicie zrozumiałam, dlaczego przewodniczka nazywała je najcenniejszym skarbem pałacu.

Laserowy krzyż i anielskie nastroje

Odwiedzając, jak mówią Czesi, zámek v Litomyšli warto zajrzeć do barokowego kościoła Znalezienia Krzyża Świętego. Świątynia przetrwała cztery pożary i czasy komunizmu. Dopiero po zmianie systemu doczekała się odnowienia. Co odróżnia ten kościół od innych tego typu budowli? Po renowacji wprowadzono tu nowoczesne elementy, które wkomponowano w historyczny wystrój świątyni. Nad prezbiterium unosi się metaliczny słup, który nocą lasery zmieniają w krzyż. Jest tutaj też czarna lustrzana płyta w kształcie koła, skrywająca wejście do krypty — to symbol gładkiej powierzchni wody, która skrywa głębiny. 

Na piętrze znajduje się wystawa "Anioły na wzgórzu", gdzie obejrzeć można przeróżne przedstawienia tych istot: od frywolnych przez zmartwione po rozgniewane. Wdrapując się jeszcze wyżej, wyjdziemy na taras pomiędzy dwiema wieżami kościoła, z którego rozpościera się wspaniały widok na Litomyśl. 

W okresie letnim kościół można zwiedzać nocą, do czego gorąco zachęcam. Iluminacje, które przygotowano i kościelne zakątki o tej porze dnia budują niepowtarzalny nastrój.

Znajdź 5G, a czeka cię szczęście

Każdy szanujący się zamek ma swoją białą damę, błędnego rycerza czy innego ducha, tymczasem pałac w Litomyśli ma swoje 5G. I nie, nie o standardach sieci komórkowych tu mowa, ale o cnotach rycerskich, których symbole umieszczono na fasadzie zamku na wewnętrznym dziedzińcu. Legenda głosi, że na tego, kto odnajdzie wszystkie litery "G" spłynie życiowe szczęście.

Gdy wychodzimy z bram pałacu, wystarczy zrobić kilkanaście kroków, by znaleźć się przed domem, a właściwie budynkiem dawnego browaru, w którym urodził się i spędził pierwsze lata dzieciństwa Bedřich Smetana — jeden z najwybitniejszych czeskich kompozytorów. Autora oper, poematów symfonicznych, utworów chóralnych, fortepianowych i orkiestrowych. Od 1946 roku w Litomyśli odbywa się największy w Czechach, regularny festiwal muzyki klasycznej "Smetanova Litomyśl", który ma miejsce w ostatnich dniach czerwca i pierwszych lipca.

Hymn piwa i "Sprzedana narzeczona"

Miałam przyjemność wziąć udział w festiwalu na cześć Bedřich Smetana, gdy na scenie wystawiano jedną z jego najpopularniejszych oper: “Sprzedana narzeczona". Wspaniałe doświadczenie, które polecam każdemu. Obsadzeni w głównych rolach śpiewacy i śpiewaczki zaprezentowali wysoki poziom wokalny, a bezbłędna orkiestra snuła opowieść zapisaną w nutach, które nosiły ślady czeskiego folkloru. Chyba tylko w Czechach można usłyszeć w operze, że “piwo to dar nieba" i zobaczyć aktorów roznoszących kufle złotego płynu pomiędzy widzami. 

Muzyka otacza Litomyśl niczym dodatkowa warstwa atmosfery. Tak jak Ziemia ma mezosferę, stratosferą i troposferę, tak Litomyśl ma swoją muzykę. Jednak cząsteczki sztuki unoszące się tutaj w powietrzu to nie tylko dźwięki, to także farba malarska, którą w tym mieście wykorzystywano w nietypowy sposób.

Zobacz również: Zjadłam barszcz w Czechach. Osłupiałam, widząc, co w nim pływa

Kaplica Sykstyńska Czechów czy satanistyczno-masoński szyfr?

Jakiż to nietypowy sposób na wykorzystanie farby? Aby go poznać należy odwiedzić dom celnika — Józefa Portmana zwany od jego nazwiska Portmoneum. Każdy cal tutejszej ściany pokrywają malowidła Josefa Váchala. Obrazy mroczne, pełne żywych barw i przesiąknięte symbolami: od chrześcijańskich po masońskie i okultystyczne. Portmoneum wywarło na mnie ogromne wrażenie, oczy chłonęły każdy szczegół tych malowideł, a było ich naprawdę sporo. W pewien przewrotny sposób przypominała mi ta chata celnika, gdzieś w czeskim miasteczku, Kaplicę Sykstyńską.


Josef Váchal miał bardzo specyficzny, sobie właściwy sposób malowania, który jest mieszanką idei secesyjnych z ekspresjonizmem i prymitywizmem — innymi słowy: styl nie do podrobienia. Choć na wskroś kolorowy, a artysta używa jaskrawych barw, to jest w nim coś mrocznego, a w przypadku Portmoneum wręcz przytłaczającego i fascynującego jednocześnie. To tylko kilka pomieszczeń, ale liczba obrazów, symboli i najróżniejszych nawiązań, sprawia, że spędzić tam można wiele czasu. Jednak polecam skorzystanie z audioprzewodnika, dostępnego również w języku polskim, bo bez niego wiele szczegółów może nam umknąć.

Na ścianach Portmoneum zobaczymy biblijne sceny, tuż obok cytatów z Mahabharaty (starożytny hinduski epos). Dojrzymy tu Matkę Boską tuż obok okultystycznych i masońskich symboli. Dostrzeżemy tu też swastykę — indyjski symbol słońca, pomyślności i ochrony, jeśli jej ramiona skierowane są w prawo. Lewostronna swastyka zaś to symbol nocy, zła i magii. Anioły i diabły tańczą na ścianach, meblach i sufitach swój nieprzerwany taniec, a pomieszczenia wyglądają jak ze snu lub koszmaru — zależy, na którą scenę spojrzeć. Nad drzwiami widnieje łaciński napis “Salus nunc abeuntibusi", który można przetłumaczyć jako “Pożegnanie z tymi, których już nie ma" bądź "Chwała wychodzącym".

"Pali się jak Litomyśl"


Będąc w Litomyśli nie sposób nie trafić na tamtejszy rynek o bardzo nietypowym kształcie. Ma długość 500 metrów i jest jednym z najdłuższych w Czechach. Rynek zbudowano w dawnym korycie rzeki, którego kształtu nie zmieniono, stąd bardzo specyficzny wygląd.

Początki Litomyśli sięgają X wieku, a w XIII stuleciu otrzymała prawa miejskie. Gdy w XIV wieku ustanowiono tu biskupstwo, Litomyśl zaczęła mocno się rozwijać, by osiągnąć szczyt swojej świetności w XVI stuleciu. Jednak liczne powodzie i pożary doprowadziły do upadku znaczenia miasta. Pożogi zdarzały się tutaj tak często, że wśród Czechów powstało powiedzenie: "pali się jak Litomyśl".

Litomyśl to niepozorne miasteczko, które kryje mnóstwo ciekawych miejsc i atrakcji, zapewniając przy tym spokój i atmosferę odpoczynku. To idealne miejsca, dla tych, którzy chcą doświadczać sztuki każdą cząsteczką swojego ciała.

Zobacz również: Tuż nad polską granicą leży "Mały Rzym". Są tu miejsca nieskalane butem turysty

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Czechy | czechy atrakcje turystyczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy