Reklama

Strefy Ciszy problemem dla Polaków? "Nie szanujecie współpasażerów"

Jakiś czas temu PKP Intercity wprowadziło w części swoich pociągów tak zwane Strefy Ciszy. Są to specjalne wagony, w których obowiązuje, jak sama nazwa wskazuje, zasada cichego podróżowania. Wielu pasażerów ceni sobie takie rozwiązanie, ale jak się okazuje nie każdy potrafi je uszanować.

Gdy w zeszłym sezonie wakacyjnym pisaliśmy o Kolejowym Bingo i urokach podróżowania pociągami w Polsce, jeden z czytelników relacjonował swoją historię ze Strefy Ciszy w PKP. "Jeżdżę często na trasie Kraków - Warszawa ze względu na pracę" - opowiadał. "Kiedy tylko się da, wybieram miejsce w wagonie ciszy. Zdarzyło się kilka razy, że ktoś się zapomniał, wyciągnął telefon i zaczął głośno rozmawiać, przeważnie jednak zwrócenie uwagi kończyło sprawę".

"Oprócz jednego razu, kiedy pani najwyraźniej poczuła się urażona tym, że ktoś miał czelność ją upomnieć, że głośno rozmawiała przez telefon. Rzuciła jeszcze głośniej do słuchawki: POCZEKAJ CHWILKĘ, BO TU JEST JAKIŚ PROBLEM, po czym wstała, stanęła w drzwiach i tak, żeby było ją słychać w całym wagonie krzyknęła do słuchawki: MUSIAŁAM WYJŚĆ, BO TU JEST JAKAŚ STREFA CISZY, NO POWARIOWALI, MÓWIĘ CI. Parę osób natychmiast zareagowało i już dała sobie spokój".

Reklama

Z komentarzy i relacji czytanych w sieci wynika, że nie był to odosobniony przypadek. Sporo osób ma bowiem najwyraźniej problem z tym, by spędzić kilka godzin w pociągu bez głośnych rozmów, krzyków czy wykonywania telefonów.

Miejsce dla tych, którzy chcą podróżować w spokoju

Gwoli przypomnienia, jak czytamy na stronie PKP Intercity, "Strefa Ciszy to wydzielony obszar w pociągu, przeznaczony dla podróżnych potrzebujących ciszy oraz szanujących to, że inni również chcą podróżować w spokoju. Niepożądane są tutaj rozmowy przez telefon komórkowy, dzwonki, słuchanie głośnej muzyki i inne czynności związane z generowaniem hałasu, które mogą powodować dyskomfort u innych podróżnych przebywających w tej strefie".

Dalej przeczytać można wskazówki dotyczące tego, jak zachować się w specjalnym wagonie:

  • "zachowujemy ciszę; w wyjątkowych sytuacjach porozumiewamy się szeptem,
  • nie rozmawiamy przez telefon,
  • wyłączamy dźwięk w telefonie, tablecie, czy laptopie,
  • słuchamy muzyki cicho i tylko w słuchawkach.

Jeśli podróżujesz ze swoim pupilem pamiętaj, że jego również obowiązują zasady Strefy Ciszy. Nie zaleca się zamawiania posiłków lub napojów do zajmowanego miejsca. Zachęcamy do korzystania z wagonu barowego".

Do niedawna Strefy Ciszy można było spotkać tylko w pociągach Express InterCity Premium. Od ubiegłego roku znajduje się ona także w wydzielonej części wagonu w składach PesaDart i Flirt. Przewoźnik nie pobiera żadnej dodatkowej opłaty za bilet w strefie.

Czytaj więcej: Polska na własne oczy: Kolejowe bingo. Uroki podróżowania koleją w Polsce

Cała idea przyszło do nas z Holandii, gdzie wagonem ciszy również w większości przypadków jest wagon nr 7, co zresztą weszło do powszechnego użytku jako idiom. "Wagon nr 7" oznacza w Niderlandach miejsce relaksu, w którym można się wyciszyć.

Pomyśl trzy razy, nim kupisz bilet

Nie wiemy, czy i jak Strefy Ciszy działają na Zachodzie, ale u nas z całą pewnością można zauważyć, że wielu podróżnych nie potrafi zrozumieć ani uszanować jednej, prostej zasady, dotyczącej cichego podróżowania.

"Ludzie, po co kupujecie bilety w tym wagonie, jeśli później gadacie, scenicznie szepczecie całą podróż, nie wyłączacie dzwonków przychodzących wiadomości, itd. i patrzycie dziwnie, kiedy zwróci Wam się uwagę? Głośna muzyka w słuchawkach słyszalna na pół przedziału, też nie jest w porządku w strefie ciszy" - pisze pani Agata w grupie "Prestiż PKP Intercity" na Facebooku. "Kupujecie bilet w tej strefie i nie szanujecie współpasażerów, którzy jadą w tej strefie i liczą na respektowanie zasad przez innych jadących w tym przedziale. Zastanówcie się trzy razy, zanim kupicie bilet w strefie ciszy, bo możecie komuś naprawdę zepsuć podróż, no chyba, że to o to chodzi, bo ja po wyjeździe nad morze i jazdą powrotną naprawdę zaczynam tak myśleć... Jestem zmęczona taką ignorancją i brakiem zrozumienia".

Użytkownik Twittera Culturovo pisze z kolei tak: "Strefa ciszy EIP PKP. A i tak jakiś biznesmen ustala kontrakt przez komórkę a dwie panie cały czas gadają (szeptem). Przecież to jakaś paranoja - chcą rozmawiać kupiliby bilety w innym wygonie."

O podobne przygody zapytaliśmy naszych czytelników, którzy podzielili się historiami wyciągniętymi z tej samej kategorii.

"Siadam w wagonie ciszy przy stoliku, naprzeciwko mnie zakonnica" - opowiada pan Krzysztof. "Przez moment wszystko jest w porządku, nie zwracam na nią nawet uwagi. Po parunastu minutach zaczyna ucztę z ogromną bułką i soczkiem, z czym nie mam totalnie problemu, ale do posiłku telefonik. A z niego: klik, klik, pyk. Nie pomyślała, żeby wyłączyć dźwięki klawiszy. Zakładam słuchawki i nie słyszę tego, nie wiem, jak inni. Nagle rozlega się melodyjka, ktoś dzwoni do niej, a ona odbiera... na głośniku. Nie wiem, czy sama zorientowała się, że coś jest nie tak, czy zauważyła spojrzenia wokół, ale szybko skończyła pogawędkę, zanim ktokolwiek zdążył zwrócić jej uwagę".

Czytaj więcej: Pasażerowie PKP zaskoczeni. Ceny w Warsie nagle wzrosły

"Jechała w strefie ciszy i natrafiłam na przedziwne zjawisko" - pisze z kolei pani Daria. "Dwie panie prawie przez całą drogę rozmawiały żywiołowo, ale cały czas szepcząc. Nie było to jakieś bardzo uciążliwe. Z drugiej strony jednak pomyślałam po co ktoś kupuje bilet na strefę ciszy, żeby potem kilka godzin gadać, ale bardzo obniżonym głosem, jak w szkole na lekcji w ostatniej ławce?"

Dobry pomysł, czy ograniczanie wolności?

Wystarczy kilkanaście minut w mediach społecznościowych, by zauważyć, że takich historii jest całe mnóstwo. Jednocześnie pojawiają się gdzieniegdzie również wpisy oburzonych pasażerów. Część z nich wychodzi z założenia, że strefa ciszy to absurdalne ograniczanie ich wolności. Inni argumentują, że sami nie wybrali sobie miejsca w takim wagonie, a zostało im ono przydzielone losowo. Zupełnie jakby było to dostatecznym argumentem za tym, by nie szanować prawa do ciszy innych pasażerów.

Co może martwić, to to, że Strefy Ciszy nie są nowością w polskich kolejach, albowiem istnieją już od siedmiu lat, a nadal są dla niektórych problematyczne. Relacji z przypadków, gdy współpasażer nie chce respektować regulaminy związanego z podróżowaniem bez hałasu, jest wciąż sporo. Co więcej, część osób piszących o takich sytuacjach dodaje, że personel PKP IC raczej niechętnie interweniuje, a samo zwracanie uwagi nie zdaje się na nic.  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama