Reklama

Wilno. Odetchnij artystycznym klimatem, skosztuj wyrafinowanych dań

Wilno. Dla Polaków to często podróż sentymentalna, skoncentrowana na śladach historii i imponujących zabytkach. Ale przepiękne Stare Miasto to nie wszystko. Wilno to także miejsce, w którym artyści za pomocą sztuki i poczucia humoru przełamywali postsowiecką szarzyznę i nudę. W którym kreatywność, poczucie wolności i dążenie do nowoczesności transformuje sposób życia, tkankę miasta i tradycje kulinarne. Warto w nim odkrywać zaskakujące miejsca, dobre restauracje i inspirujące przestrzenie, gdzie nie tylko można się dobrze bawić, ale i odetchnąć artystycznym klimatem Wilna.

Zarzecze i Republika artystów. Fluxus czy luksus

Zarzecze, dzielnica położona nad rzeką Wilejką, może przyciągać bardziej niż perły wileńskiego baroku. W 1998 roku proklamowano tu niezależną Republikę artystów, z własną konstytucją, przejściem granicznym i dniem niepodległości. Wszystko to pół żartem, ale jednak świadczyło o wielkim pragnieniu wolności, artystycznej swobody i o pełnej humoru fantazji. Jeszcze w XIX wieku była to dzielnica przemysłowa, jednak kiedy wody Wilejki przestały mieć znaczenie jako siła napędowa, zakłady zaczęły znikać, a rejon mocno podupadał. To właśnie wtedy, ponad sto lat temu, zaczął przekształcać się w coś, co stało się legendą - dzielnicę o podejrzanej reputacji zasiedloną przez artystów i margines społeczny, barwną pełną kolorytu, trochę niebezpieczną.

Reklama

Pod koniec XX wieku artyści oficjalnie ją "przejęli", tworząc wyrwę w szarej postkomunistycznej rzeczywistości. Dziś nad brzegami Wilejki wciąż możemy zobaczyć szkicujących studentów, instalacje artystyczne i otwarte galerie wprost kipią z zaułków uliczek i nabrzeżnych zarośli.

Ale dzielnica stopniowo ulega gentryfikacji. Miejsce popularne a wręcz kultowe, dziś już w pełni bezpieczne, jest łakomym kąskiem dla inwestorów. Luksusowe apartamenty w artystycznej dzielnicy pobudzają snobistyczne apetyty, ale zamieszkają w nich niekoniecznie ci, którzy klimat tej dzielnicy tworzą.

Póki co pod mostkiem wciąż można pohuśtać się na Huśtawce Przeznaczenia, Anioł Zarzecza wciąż dmie w trąbę, z której ma się wydobywać powiew wolności, a w Centrum Sztuki Wizualnej Jonasa Mekasa, można się zapoznać z działalnością tego awangardowego artysty litewskiego pochodzenia. Mostek Fluxus przypomina o nieco zapomnianym ruchu artystycznym, który stawiał na poczucie humoru i dystans do tradycyjnej sztuki, a 41 punktów tutejszej konstytucji ("Człowiek ma prawo rozumieć", "Człowiek ma prawo nic nie rozumieć") przetłumaczonych na 50 języków można przeczytać na tablicach na ulicy Popławskiej (Paupio g.)

Gwiazdki Michelin posypały się w Wilnie. Nineteen18

Chłodnik, kołduny, cepeliny - tak wielu turystów kojarzy kuchnię litewską, ale wileńska scena kulinarna jest o wiele ciekawsza i rozwija się w błyskawicznym tempie. Dość zauważyć że zaledwie kilkanaście dni temu ogłoszono pierwsze na Litwie restauracje wyróżnione gwiazdką Michelin. Gwiazdki posypały się jak z rękawa - od razu cztery, a jedna z nich powędrowała do restauracji Nineteen18, znajdującej się w Pasażu Senatorskim. Jedenastodaniowe menu degustacyjne opiera się na lokalnych produktach, ale dania są nowoczesne, a momentami nawet mocno zaskakujące (jak lody mrówkowe), choć nie brakuje też subtelnych nawiązań do kuchni litewskiej. Do tego zestaw starannie dobranych win, bo jak mówi szef kuchni Andrius Kubilius w wywiadzie dla Interia.pl, chodzi o to by gości dobrze nakarmić, by świetnie się bawili, ale też by ich nieco upić. Jako że dania są pyszne a obsługa doprawia całość fantastycznym poczuciem humoru, wszystkie te obietnice zostają spełnione.

Spacer po Starym Mieście

Od Placu Katedralnego po Ostrą Bramę - klasyczna trasa spaceru po Starym Mieście wciąż może być traktowana jako pozycja obowiązkowa dla tych, którzy chcą poznać znamienite zabytki miasta, ale są na niej szczegóły, na które często nie zwraca się uwagi.

Zacznij od Placu Kadedralnego. Tu Zamek Dolny, odbudowany na początku XXI w. po niemal trzech wiekach sąsiaduje z imponującą Bazyliką archikatedralną św. Stanisława i św. Władysława w Wilnie, która może być traktowana jako historia Litwy w pigułce. Pozostałości pogańskiego ołtarza ofiarnego poświęconego Perkunowi w podziemiach, groby królów polskich, wzorowana na wawelskiej Kaplicy Zygmuntowskiej kaplica św. Kazimierza, i burzliwe dzieje: wielokrotnie niszczona i przebudowywana, bywały momenty gdy służyła za stajnię (po wojnie z Moskwą) lub magazyn (w czasach komunistycznych), muzeum i sala koncertowa, a w końcu rekonsekrowana w 1989 roku. Przespaceruj się ulicą Pilies (Zamkową). To dobre miejsce, by napić się kawy w jednej z licznych kawiarni i zaopatrzyć w pamiątki czy wyroby rzemieślnicze.

Na rogu Zaułka Bernardyńskiego zwróć uwagę na "ścianę czajniczków". Dziś to chętnie fotografowany insta-punkt. Kiedyś ściana z murowanymi imbryczkami służyła za reklamę sklepu z herbatą. Możesz odszukać dekorowany na niebiesko czajniczek przedstawiający XVII-wieczną panoramę Wilna. Sklepu już nie ma, a w lokalu znajduje się winiarnia Decantus. Sam Zaułek Bernardyński uważany jest za jedną z najbardziej urokliwych uliczek miasta i z pewnością zainteresuje tych, którzy podążają śladami Adama Mickiewicza (Muzeum Adama Mickiewicza znajduje się pod nr 11), zaułkiem dojdziemy do gotyckiego kościoła św Anny, obok którego znajduje się pomnik wieszcza (inny obowiązkowy punkt dla miłośników Mickiewicza to ul. Literacka).

Zanim z Zamkowej ruszysz dalej Didžioji gatvė (Ulicą Wileką) w kierunku Placu Ratuszowego, zwróć uwagę na niepozorny skwer. Dwie lipy niczym dwa filary, otaczają pokaźny kamień z wydrążonym zagłębieniem i "wieczny ogień“ płonący obok (od 2012 roku). To tzw. Ołtarz Ragutisa, pogańskiego bożka radości (niektórzy twierdzą, że i pijaństwa). Na Litwie, która chrześcijaństwo przyjęła późno, bo dopiero w XIV wieku, ruch rodzimowierczy rozwija się mocno. Nie zdziwcie się zatem, jeśli przy ołtarzu zobaczycie osobę, która odprawia swoje rytuały - obchodzi kamień do okoła, wznosi ręce itp. Sami rodzimowiercy nieco wzdragają sie na słowo "religia“, według nich chodzi raczej o Vydija, wiedzę, oraz o pamięć przodków.

Za placem Ratuszowym ulicą Wielką a następnie  Aušros Vartų gatvė (Ostrobramską) dojdziemy wprost pod Ostrą Bramę, gdzie są spore szanse że usłyszymy nabożeństwo w języku polskim. Z Placu Ratuszowego możemy też skręcić w Stiklių (ulicę Szklaną), część dawnej dzielnicy żydowskiej, "miasteczka złotników, szklarzy, rzemieślników i finansistów". Dziś to miejsce przytulnych restauracji, galerii sztuki i rzemieślniczych sklepików oferujących wyroby z lnu, bursztynu czy witraże. Można się tu zagłębić w labirynt dziedzińców i przejść.

 W podwórku pod nr 6 znajdziesz chętnie fotografowaną rzeźbę kobiety siedzącej na niedźwiedziu. To Medeinė, bogini lasów i polowań. Na domu nr 14 wciąż widnieje rok budowy 1661. Zwróć uwagę na charakterystyczne łuki, łączące domy, pozwalały one kiedyś przechodzić z budynku do budynku bez wychodzenia na ulicę. Na rogu Szklanej i Gaono , miniesz najstarszy hotel w mieście Stikliai Hotel. Kontynuując Gaono dojdziesz do Budynków Uniwersytetu, a stąd już tylko krok do Rezydencji Prezydenta otoczonej otwartym dla publiczności ogrodem. Ponoć całkiem często można dostrzec głowę państwa w oknach po lewej stronie budynku. 

Dekonstrukcja średniowiecznych przepisów: Ogórki z miodem i pasztet z bobra

Restauracja Ertlio Namas to kolejna odsłona "fine dining" w Wilnie. Dania inspirowane są tradycyjną kuchnią litewską, ale w nowoczesnej interpretacji. Szef, Tomas Rimydis, stawia na to co sezonowe i lokalne, a sięga nawet do średniowiecznych przepisów, by następnie je zdekonstruować i podać w wyrafinowanej formie w towarzystwie dobranych trunków oraz okraszone historyczną opowieścią. W menu degustacyjnym znajdziemy takie pozycje jak: ogórki z miodem, pasztet z bobra czy zupa rakowa z wędzonym sumem.

Muzeum MO. Tylko wystawy czasowe

Nie można go pominąć, jeśli chcemy wiedzieć, co we współczesnej sztuce litewskiej piszczy. To prywatne muzeum powstało, by gromadzić dzieła sztuki litewskich artystów. Historia tego miejsca dość dobrze obrazuje żywotność i inicjatywę wileńskich środowisk artystycznych. Budynek, w którym za komuny mieściło się kino, a który na początku XXI wieku przez dekadę stał po prostu pusty, został zajęty przez artystów, którzy organizowali tu różnego rodzaju akcje. Obecny kształt architektoniczny nadał mu Daniel Libeskind z inicjatywy fundatorów i kolekcjonerów Viktorasa i Danguolė Butkai. Celem było stworzenie miejsca żywego, otwartego, dającego pole do dyskusji

 Obecnie to jedna z największych prywatnych kolekcji dzieł sztuki na Litwie. Obejmuje ponad 6000 obiektów powstałych od lat 60. XX wieku do teraz. MO nie prezentuje wystawy stałej, a tylko i wyłącznie wystawy czasowe i choć powstało głównie, by prezentować sztukę litewską w wystawy włączane są też dzieła artystów np. z Estonii czy Łotwy. Do września bieżącego roku można oglądać "We Don’t Do This" poświęconą zagadnieniom seksualności w epoce sowieckiej i później.

Bistro MO znajdujące się w parterze budynku to miejsce, gdzie można zadziwiająco dobrze zjeść. Kolorowe stoliczki i niezobowiązujący wystrój sugerują raczej bar szybkiej obsługi, ale w rzeczywistości kuchnia serwuje dania na najwyższym poziomie.

Nowe Miasto. Od złodziejskiego sznytu po Fabrykę Sztuki

Ulica Pylimo przy której znajduje się Muzeum MO to już w zasadzie granica Starego Miasta, szacownej dzielnicy pełnej zabytkowych kościołów i, klasztorów i innych historycznych budynków. Stąd na zachód rozciąga się Nowe Miasto, niegdyś dzielnica niebezpieczna, w której w okresie międzywojennym prym wiodła słynna organizacja przestępcza, Mafia Bruderfajern, a złodzieje spotykali się w barze "Sonia Złota Rączka". Jeszcze niedawno okolice dworca należały do dość niespokojnych, o czym może świadczyć zabawna tablica upamiętniająca "wielką bitwę o schody", czyli bijatykę, do której doszło w czerwcu 2020 roku. Nad tabliczką przymocowany jest stołek barowy, który stanowił oręże w walce miedzy bywalcami kultowego baru "Peronas", a krzepkimi dresiarzami którzy upodobali sobie pobliski salon gier "Limon".

Dziś Nowe Miasto jest bezpieczną dzielnicą, która tętni otwartymi do późnych godzin nocnych pubami, i która przyciąga miejscami takimi jak Otwarta Galeria. To kolejny przykład jak życie artystyczne potrafi w naturalny sposób przekształcić tkankę miasta. To tu na postindustrialnych terenach dawnej fabryki Elfa, która w czasach komunistycznych była "miastem w mieście", powstała gigantyczna przestrzeń, w której prezentowane są różne formy sztuki od wielkoformatowego graffiti, poprzez, instalacje, rzeźby po koncerty i pokazy filmowe. Wszystko zaczęło się od alternatywnej imprezy sylwestrowej zorganizowanej w 2009 roku przez dwoje artystów. Była to iskra, a sukces wydarzenia spowodował, że alternatywne środowiska Wilna uznały, że teren fabryki to idealne miejsce na założenie ośrodka kultury i tak powstała Fabryka Sztuki "Loftas". To miejsce w którym odbywa się ponad 200 wydarzeń kulturalnych rocznie i które tętni życiem 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu.

Gaspar’s. Kolacja z egzotyczną nutą

Położona zaledwie o jedną przecznicę od Muzeum MO restauracja Gaspar’s przez przewodnik Michelin została właśnie wyróżniona za doskonałą obsługę, przyznano jej także nagrodę Bib Gourmand. Szef Gaspar Fernandes urodził się w Indiach i delikatną nutę egzotyki odnajdziemy w tym co kreuje w kuchni. - Ważne są przyprawy, nasi klienci wiedzą, że znajdą je we wszystkim od przystawek po desery - podkreśla Szef Gaspar a zapytany o litewskie inspiracje zapewnia, że owszem ale raczej składniki niż same przepisy. Na zapleczu restauracji znajduje się nawet mały ogródek, w którym uprawiane są zioła. 

 

  

 

 

 

 

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wilno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy