Reklama

Ciemna strona Miss

​Bal Koronacyjny Miss Polonia ’84 w hotelu Forum zakończył się około 5 nad ranem. W majową ciepłą noc 23-letnia warszawianka, studentka filozofii UW Magdalena Jaworska, czeka na taksówkę. Choć 6 godzin wcześniej, w Sali Kongresowej, Miss World Sarah-Jane Hutt włożyła jej na głowę koronę, dostała też puchar i urzędowe zaświadczenie, że jest najpiękniejszą Polką, wciąż nie może uwierzyć, że wygrała wybory. Nic dziwnego - ich przebieg był dramatyczny.

Jaworska nie była faworytką organizatorów. Na zgrupowaniu 41 finalistek w podwarszawskim Zalesiu została nią pewna szczecinianka. Wskazywano ją zupełnie jawnie, co sprawiało, że pozostałe kandydatki bojkotowały ją i nie chciały siadać z nią przy jednym stole. Dopiero podczas gali finałowej jury nieoczekiwanie zmieniło zdanie. Jurorzy - artysta malarz Franciszek Starowieyski, fotografka Zofia Nasierowska, piosenkarka Magda Umer, reżyser Marek Piwowski i dziennikarz Daniel Passent - w przeprowadzonych za kulisami wyborach wybrali Joannę Karską, studentkę architektury z Warszawy.

Reklama

Ta decyzja wzbudziła jednak wątpliwości proceduralne, więc głosowanie powtórzono. Tym razem wygrała je Magdalena Jaworska. Ale znowu coś było nie tak, więc głosowano po raz trzeci - tylko pomiędzy Karską i Jaworską, która ostatecznie wygrała.

- Słyszałam, że pierwotnie była wysunięta moja kandydatura, ale sędziowie uznali, że lepiej, gdyby Miss Polonia została blondynka. I postawili na Magdę - mówiła Joanna Karska.

Podczas gali doszło też do innego skandalu. Reżyser spektaklu, Paweł Karpiński, zażądał, by dziewczyny skróciły spódniczki i sukienki mocno powyżej kolan. Spotkało się to ze zdecydowanym sprzeciwem: kandydatki na Miss musiały same zapewnić sobie stroje, więc nie chciały ich bez sensu psuć, na dodatek na początku lat 80. mini było zupełnie niemodne. Reżyser i scenograf w ostatniej chwili dali się przekonać. Ale wtedy okazało się, że niektóre dziewczyny już zdążyły skrócić sukienki. I tak wystąpiły.

Kłopoty ze strojem miał także współprowadzący galę Wojciech Mann.

- Byłem wtedy zdecydowanym przeciwnikiem ubrań typu garnitur i krawat. Doszło do absurdu, bo założyłem buty kolegi, mającego potwornie wielką stopę - o jakieś cztery numery za dużą; miałem udające spodnie garniturowe czarne wranglery zaprasowane na kant i o wiele za małą, rozprutą na plecach białą koszulę na ohydnej i rozciągniętej gumce. Poza tym muszka, a do tego wypożyczona z telewizji dość używana góra od smokingu, którą nosił kiedyś Lech Ordon. W tym stroju miałem pokonać 40 schodów w dół. Myślałem, że spadnę na mordę - wspominał później z niesmakiem pan Wojciech.

Miss w autobusie relacji Kalisz − Wrocław

Kandydatki miały również problem z fryzurami. Odpowiadała za nie spółdzielnia usług fryzjersko-kosmetycznych "Współpraca", ale nie chcąc blokować foteli innym klientkom, czesanie zaplanowano w dniu gali bladym świtem. W dodatku fryzury nie pasowały do młodych dziewczyn, a ilość użytego lakieru uniemożliwiła ich przemodelowanie.

Na gali finałowej pojawiło się nie 41, lecz 40 finalistek. Jedna z nich, o imieniu Elwira, nie wytrzymała stresu w decydującym dniu i zamiast w Sali Kongresowej znalazła się w szpitalu. Podobno, dzięki pomocy lekarzy, odzyskała równowagę psychiczną. Jednak z marzeń o byciu miss zrezygnowała.

Wybory najpiękniejszej Polki to jednak był dopiero początek. Magdalena Jaworska tak wspominała swoje pierwsze krajowe wyjazdy jako Miss Polonia: - Na dworcu w Kaliszu wbrew zapewnieniom managera nikogo nie ma i suniemy do hotelu na piechotę, co jest o tyle niemiłe, że jest grudzień, a ja idę z gołą głową (wyfiokowałam się, nie chcąc zrobić zawodu ludziom). Potem trzeba iść na dworzec autobusowy, żeby pojechać do Wrocławia. Od 17 do 19 stoimy na dworcu. Udało się. Mam nawet miejsce siedzące. Wyglądam jak »lepsza idiotka«, ubrana w dość awangardowy płaszcz i kapelusz pośród zmęczonych kobiet wiozących jajka i kury. Dostaję za to zwrot kosztów i honorarium 7 tysięcy złotych, ale wydaję przez te dwa dni 8 tysięcy.

O wiele lepiej wyglądały wybory miss na Zachodzie. Reprezentować Polskę do Londynu Magdalena Jaworska pojechała, zaopatrzona w stroje Telimeny oraz buty z fabryki Syrena. Jednak buty były niewygodne, więc pożyczała inne od koleżanki z bratniej Jugosławii. Na dodatek organizatorzy, obawiając się protestu obrońców zwierząt, zakwestionowali toczek i etolę z królików, zdobiące jej wypożyczony z Teatru Narodowego strój szlachecki. A bez tych dodatków to już nie było to samo... Koniec końców p. Magdalena w Londynie sukcesu z Warszawy nie powtórzyła.

Magda Jaworska była czwartą powojenną Miss Polonia. Jej poprzedniczkę - Lidię Wasiak wybrano rok wcześniej po trwającej ćwierć wieku przerwie w organizowaniu imprezy.

Powód jej zawieszenia był kryminalnej natury. Żeby to wyjaśnić, cofnijmy się na chwilę do roku 1958. Wybór Miss Polonia na warszawskim Torwarze był wtedy tak kontrowersyjny, że widzowie wygwizdali jury i najpiękniejszą Polkę, 19-letnią tancerkę warszawskiej Operetki Zuzannę Cembrowską. Publiczność jako Miss widziała bowiem śliczną Krysię Żyłę z Kobierzyna, ekspedientkę z PDT-u przy krakowskim Rynku Głównym.

Kto stał za śmiercią Krysi z Krakowa?

Tymczasem panna Cembrowska, zaproszona na wybory Miss Universe w Kalifornii, wybrała wolność i nie wróciła do Polski. Nie ona pierwsza. Zofia Batycka, Miss Polonia z 1930 r., wyjechała do Hollywood i odmówiła przekazania korony swej następczyni, przez co kolejne konkursy w przedwojennej Polsce się nie odbyły.

W roku 1958 honor imprezy musiała ratować 1. Wicemiss, ulubienica publiczności, Krystyna Żyła. W międzyczasie wzięła udział w zdjęciach próbnych do "Krzyżaków", jednak Aleksander Ford nie dał jej roli. Wróciła więc do pracy w sklepie.

Trzy miesiące po wyborach Polskę obiegła plotka, że piękna Krysia nie żyje! Mówiono, że wyrzucono ją nagą z okna warszawskiego Grand Hotelu w trakcie orgii z udziałem działaczy partyjnych najwyższych szczebli (ze strachem wymieniano szeptem nazwisko premiera Józefa Cyrankiewicza).

Milicja szybko ustaliła, że Krystyna Żyła cieszy się dobrym zdrowiem, a kobieta znaleziona przed hotelem poza imieniem i miejscem zamieszkania (Kraków) nie ma z nią nic wspólnego. I choć plotki w końcu ucichły, PRL-owskie władze zakazały organizowania wyborów miss w kolejnych latach. Tak było za Gomułki i za Gierka. Aż do roku 1983.

Wybory miss nie tylko w Polsce to dla młodych dziewczyn ogromne emocjonalne obciążenie. Nie wszystkie były w stanie je znieść. Głośny był przypadek Miss Węgier ’85, 17-letniej Csilli Molnar, która w lipcu 1986 r. popełniła samobójstwo. W sierpniu w imieniu sponsora, w towarzystwie panującej Miss World 1985 Holmfridur Karlsdóttir z Islandii, miała przekazać prezenty dla domu dziecka w Sopocie...

Nie zawsze też dobrze układała się współpraca finalistek z organizatorami imprezy. Magdalena Jaworska spotkała się nawet na sali sądowej z Biurem Miss Polonia. O roku swego "królowania" mówiła gorzko: - Tytuł, który zdobyłam, zaczął mi przeszkadzać w życiu. Poczułam się chodzącym tytułem bez wnętrza i treści - miałam odczucie, jakby została odebrana mi wolność.

Nie dostała urlopu dziekańskiego, mimo to studia skończyła. Bez żalu przekazała koronę swojej następczyni, Katarzynie Zawidzkiej z Gorzowa Wielkopolskiego. W przeciwieństwie do większości finalistek nie chciała być modelką.

Znalazła pracę w telewizji, prowadziła "Teleexpress“, potem założyła firmę odzieżową "Miss Top", dla której projektowała ubrania. Wyszła za mąż, urodziła syna Michała.

8 lipca 1994 r. spieszyła się na spotkanie. Podczas kąpieli, zanurzona w wodzie, suszyła włosy. W pewnym momencie suszarka wpadła do wanny. Porażona prądem Magda straciła przytomność. W stanie ciężkim trafiła do szpitala na oddział intensywnej terapii. Mimo prób nie udało się jej uratować. Miss Polonia ’84 zmarła po 18 dniach, nie odzyskawszy przytomności.

Życie na Gorąco Retro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama