Jedz i bądź piękna
O ile na Zachodzie ideałem wciąż jest szczupła sylwetka, o tyle w niektórych regionach świata kobiety marzą o krągłościach. Nie oznacza to jednak radosnego łasowania. Dla wielu młodych dziewcząt praca nad przybraniem na wadze kończy się fizycznymi i psychicznymi cierpieniem.
Przy łóżku Veridy stoi lampka w kształcie serca. To bardzo pomysłowe urządzenie: zmienia kolory od żółtego po fiolet, potrafi świecić jednolitym światłem, albo mrugać. Przydaje się, kiedy matka w środku nocy budzi dziewczynę na jedzenie - pierwsze albo ostatnie w ciągu dnia, zależy jak liczyć. W rachunkach można się pogubić, bo przynoszone przez matkę, wypełnione po brzegi miski, zlewają się w jeden długi posiłek, który nie ma początku ani końca. Ledwo Verida opróżni miskę, już czas zabierać się za następną. Wszystko po to, by spodobać się przyszłemu mężowi. A raczej: by wpasować się w kulturowe wymagania.
Kobiety i gęsi
Dziewczynka - bohaterka filmu "Flesh Out", wyreżyserowanego przez Michelę Occhipinti i pokazywanego tej jesieni na festiwalu "Off Camera", jest Mauretanką. Praktyka, w której bierze udział to leblouh, choć na jej określenie stosowane jest również francuskie słowo "gavage", używane zarówno w stosunku do karmionych na siłę kobiet, jak i gęsi. I choć takie zestawienie człowieka i zwierzęca może wydawać się krzywdzące, stosowane wobec nich zabiegi polegają właściwie na tym samym: na wmuszeniu jak największej ilości jedzenia, by "podopieczny" w jak najkrótszym czasie jak najbardziej przybrał na wadze. W efekcie mauretańskie dziewczynki każdego dnia spożywają ok. 16 tysięcy kalorii. To dwa razy więcej niż kulturysta, cztery razy więcej niż robotnik fizyczny i osiem razy więcej niż kobieta pracująca za biurkiem.
Co składa się na ich jadłospis? Wikipedia podaje typowe menu sześciolatki: 20 litrów wielbłądziego mleka i dwa kilogramy gotowanego prosa, zmieszanego z masłem. W ostatnich latach pojawiły się też farmaceutyczne wspomagacze: tabletki hormonalne i sterydy, siejące w organizmie spustoszenie nie mniejsze, niż gigantyczne ilości jedzenia.
Skąd u dziecka apetyt, by to wszystko pochłonąć? Apetytu zwykle nie ma, są za to prośby i groźby ze strony starszych członków rodziny. Najbardziej na wyobraźnię działa fraza "nikomu się nie spodobasz". W Mauretanii za piękne uznaje się bowiem kobiety otyłe, których skóra poznaczona jest rozstępami. Nie tylko tam zresztą. Podobne praktyki w mniejszym lub większym zakresie stosowane są również w Ugandzie, Nigrze i Sudanie. Wszędzie tam, gdzie nadwaga jest uznawana za synonim zdrowia i bogactwa. W Mauretanii mają nawet opisujące to skojarzenie przysłowie: "Chwała mężczyzny jest mierzona wagą jego kobiety".
Nie wszystkie dziewczynki tyją w domach. Część z nich wysyłana jest na letnie obozy, z których jak zapewniają je rodzice "wrócą jako piękne kobiety". W programie wakacji nie ma jednak zwiedzania, wycieczek i sportów, jest tylko niekończący się łańcuch posiłków. Za odmawianie jedzenia grożą fizyczne kary. Podobnie, jak za ucieczkę do domu.
Jeszcze bardziej poruszające niż opisy, są opowieści kobiet. Wspomnienia jednej z Mauretanek na swojej stronie przytacza telewizja ABC. "Mama karała mnie, jeśli nie chciałam jeść i pić. Piłam więc tak długo, aż płyn nie wylewał mi się z nosa i ust albo nie zaczęłam wymiotować. (...). Każdego dnia musiałam pić wielbłądzie mleko, czasem kubek czystego tłuszczu. Objętość kubka zmieniała się wraz z tym, jak rosłam. Każdego roku dostawałam nowy - większy i głębszy" - opowiada dziewczyna imieniem Chaiaa.
Czy ciągle będę atrakcyjna?
Karmienie na siłę zostało uznane za jedną z form przemocy wobec kobiet (w tym przypadku często łączy się ono z innym przejawem okrucieństwa, jakim jest zmuszanie nieletnich do małżeństwa). W przypadku wielu dziewczyn cierpienie jest jednak podwójne. Nie chodzi tylko o fizyczny ból, ale również o psychikę - nie każda jest zadowolona ze swojego nowego wyglądu, wiele martwi się również, że straci sprawność i nie będzie mogło swobodnie się poruszać. Uczucie to często pogłębiają obrazki, które za pośrednictwem telewizji, gazet i internetu, płyną do Mauretanii z Zachodu. Dla części dziewczyn portretowane w nich szczupłe, aktywne kobiety, jawią się jako ideał urody. Nie chodzi tu bynajmniej o gloryfikowanie któregokolwiek modelu - doskonale wiemy, jakie szkody przyniósł zachodni kultu szczupłej sylwetki - ale o możliwość wyboru i decydowania o własnym ciele.
Nieprawdą byłoby jednak twierdzenie, że w Mauretanii nic się nie zmienia. Wręcz przeciwnie. Dekadę temu maureatńskie władze skrytykowały leblouh i rozpoczęły kampanię edukacyjną, mającą skłonić obywatelki do odejścia od tego zwyczaju. W sukurs idą im organizacje trzeciego sektora, przypominające o tym, że otyłość to prosta droga do nadciśnienia, cukrzycy, chorób serca, a w konsekwencji - przedwczesnej śmierci. Udziela się porad na temat zdrowego odżywiania, w stolicy powstała siłownia "tylko dla kobiet".
Wiele z tych wiadomości i udogodnień nie wydostaje się jednak poza duże ośrodki. Potrzeba też czasu, by zapomnieć o wiekowej tradycji. ABC na swojej stronie przytacza statystyki: ok. 40 proc. mauretańskich kobiet między 15, a 49 rokiem życia było przymuszanym do jedzenia. Wiele z nich nie żałuje, że zostały poddane tej praktyce. Nie jest to jednak bezkrytyczne zadowolenie. W rozmowie z dziennikarzami magazynu "Marie Claire", Mauretanka imieniem Zeinebou mówi: "Zaczęłam cieszyć się moją tuszą, gdy widziałam jaką władzę daje mi ona nad mężczyznami". Po chwili jednak dodaje: "Zawsze jestem zmęczona i powolna. Oglądam czasem francuskie seriale i myślę, że też chciałabym nosić jeansy i szpilki. Przeszłabym na dietę, ale co będzie, jeśli przestanę podobać się mężczyznom, albo jeśli koleżanki przestaną mnie podziwiać"?
O ile praktyka leblouh może dziwić i wydawać się okrutna, o tyle ostatnie zdanie, wypowiedziane przez Zeinebou, brzmi całkiem znajomo. Jak widać, stereotypy i kulturowe normy mają niezwykłą siłę, niezależnie od tego, pod jaką szerokością geograficzną działają.