Kotka nauczyła się przewidywać napady epilepsji. To zazwyczaj domena psów
Oprac.: Karolina Iwaniuk
Psy asystujące osobom z epilepsją szkoli się do sygnalizowania zbliżających się napadów. Jednak Maggie jest wyjątkowa - bo jest kotką i sama nauczyła się wyczuwać, że jej opiekunka będzie miała atak. Zachowanie kotki zmienia się nawet na osiem godzin wcześniej, a gdy dochodzi do napadu, stara się przynieść ulgę swojej pani.
Spis treści:
Wyjątkowy kot. Meggie ratuje życie
Trzydziestoletnia Molly Brooke z Birmingham od ósmego roku życia choruje na padaczkę. Miewa nawet do dziewięciu ataków tygodniowo, co uniemożliwia jej normalne funkcjonowanie.
Zobacz również:
Molly kupiła Maggie we wrześniu zeszłego roku - kotka miała wówczas cztery miesiące. Wkrótce potem opiekunka zauważyła, że zachowanie kotki zmienia się radykalnie przed mającym wystąpić u niej atakiem padaczkowym.
"Miała mi po prostu towarzyszyć, ale okazała się kimś więcej. Już w ciągu pierwszego tygodnia zauważyłam, że gdy się bawiła, wpadała w taki stan pobudzenia, zaczynała biegać i szaleć, kipiała energią" - mówi Molly w rozmowie z “Birmingham Live".
Zobacz również: Dlaczego kot kicha?
"Potem jednak całkowicie się uspokajała i przechodziła w tryb czuwania, nie odstępując mnie na krok. Jeśli szłam do kuchni, żeby napić się herbaty, ona szła ze mną. To się powtarzało, a ja nabrałam przekonania, że ona nade mną czuwa. Węch pozwala kotom wyczuwać zmiany chemiczne zachodzące w naszych organizmach" - tłumaczy Molly.
Meggie ma wrażliwy węch niczym pies. To niezwykłe zjawisko u kotów
Zazwyczaj jako zwierzęta asystujące służą specjalnie wyszkolone psy, które reagują na zwiastującą napad epilepsji zmianę zapachu człowieka, i potrafią go zawczasu ostrzec lub wezwać pomoc.
W 2021 roku naukowcom udało się nawet wyizolować substancje, na których zapach reagują takie psy. Podobnie wyszkolone psy mogą też pomagać osobom z cukrzycą, a nawet z zaburzeniami rytmu serca, choć na ten temat nie ma jeszcze przekonujących badań.
Nikt jednak nie szkoli kotów-asystentów. Meggie nauczyła się tego sama, a jej wspierające opiekunkę reakcje są najprawdopodobniej wynikiem jej empatii i przywiązania. Podczas napadów Meggie kładzie się na ramieniu Molly i domaga się głaskania, jakby chciała odwrócić jej uwagę.
"Robiła to sama z siebie, instynktownie" - opowiada opiekunka. "To naprawdę wzruszające".
Kot w życiu Molly jest niezwykłym darem
Molly, która oprócz padaczki cierpi na autyzm, od zawsze miała trudności z utrzymywaniem kontaktów towarzyskich, a samodzielne wyjście z domu ze względu na nasilenie ataków epilepsji jest ryzykowne.
Tym bardziej że leki przeciwpadaczkowe są w jej przypadku mniej skuteczne. Chodzenie do szkoły, normalna praca, nie mówiąc już o prowadzeniu samochodu, w jej wypadku nie wchodziły w grę. Kot, który dotrzyma jej towarzystwa, miał być remedium na stres i niepokój, które dodatkowo pogarszały jej stan.
"Ponieważ byłam osobą niepełnosprawną, która po raz pierwszy miała mieć kota, szukałam rasy stworzonej do życia w domu, w zamknięciu" - 30-latka tłumaczy, dlaczego zdecydowała się na kota rasowego.
"Kiedy po raz pierwszy weszłam na stronę hodowli, od razu wpadło mi w oko zdjęcie Meggie. Napisałam do hodowcy i zaczęłam wypytywać o jej temperament, a on przesłał mi mnóstwo zdjęć i filmów, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że to idealny kot dla mnie" - opowiada Molly.
Niezwykły kot o normalnym kocim życiu
Jej intuicja okazała się słuszna - Maggie, niemal zaraz po przyjeździe z hodowli, zaczęła reagować na stan swojej opiekunki, stając się dla niej niezwykłym wsparciem.
"Czasami sygnalizuje atak znacznie wcześniej, nawet do ośmiu godzin" - mówi Molly.
"Gdy do niego dochodzi, zwykle podczas snu, przykłada głowę do mojej. To pomaga mi oderwać myśli od tego, co się ze mną dzieje i działa uspokajająco. Czasem, gdy mam atak, siada mi na kolanach, pomagając ustabilizować drżenie" - opowiada kobieta.
Poza tym Meggie jest normalnym młodym kotem, który chętnie się bawi, uwielbia liofilizowane krewetki i szaleje na punkcie plastikowych zakrętek od butelek. "Zawsze zerka, jak odkręcam butelkę, a ja oczywiście zawsze jej ulegam" - mówi Molly.
Zobacz również: