Mądra panna przed ślubem
"Przyszłość związku można zobaczyć przed ślubem, o ile nie zamyka się oczu" - mówi psycholożka Hanna Samson.
Hanna Samson: - Za mało wiem o tej sytuacji, żeby wyrokować, w czym tkwi błąd. Może w tym, że znali się, co prawda, długo, ale odświętnie, na randkach, na wakacjach, na imprezach. Nie prowadzili wspólnego życia. I kiedy ono się zaczyna, okazuje się, że ten romantyczny kochanek albo dusza towarzystwa, dowcipny, pełen pomysłów, w domu jest apatycznym ponurakiem. Bo tu nie będzie się wysilał: musi odpocząć, żeby znów brylować na imprezie. Albo mężczyzna kompletnie beztroski, z którym przez osiem lat się śmiałaś - ale jak tu się dalej śmiać, gdy on za nic nie bierze odpowiedzialności? Uroczy Piotruś Pan po ślubie traci urok często nie dlatego, że się zmienił, ale dlatego, że zmieniła się sytuacja i czegoś innego od niego oczekujemy. Ostatnio rozmawiałam z kobietą na skraju załamania nerwowego. Jest rok po ślubie, ma dziecko i czuje się jak w pułapce. Mąż ciągle ją krytykuje, żali się na nią swojej matce. Skoro nic mu się w niej nie podoba, to dlaczego się z nią ożenił? Zakochał się w niej, bo taka była wesoła i spontaniczna. Ale oczekiwał, że po ślubie stanie się prawdziwą kobietą. Porządną, odpowiedzialną, taką jak jego matka. A tu w domu bałagan, a ona chce iść na spacer! To, co go w niej urzekło, teraz najbardziej przeszkadza. Znał ją, ale przypuszczał, że się zmieni. Wiele kobiet oczekuje tego samego od partnera.
Jak unikać rozczarowań? Może przyszli małżonkowie powinni odbyć poważną rozmowę, w której ustalą zasady, aby nie było przykrych niespodzianek?
- Tu nie chodzi o jedną, lecz o tysiące rozmów, niekoniecznie takich poważnych, że siadamy i ustalamy priorytety. Rzecz w tym, żeby w ogóle słuchać, co jest dla partnera ważne, patrzeć, czym kieruje się w życiu, poznawać jego historię i marzenia, wspólnie wyobrażać sobie przyszłość. I nie zamykać oczu na to, co nie pasuje nam do obrazka. Zdarza się, że kobieta wie przed ślubem, że on zdradzał jej poprzedniczki. I co? Wychodzi za mąż przekonana, że błąd tkwił w nich, że z nią będzie inaczej. Czasem jest, ale bardzo rzadko.
A jeśli wątpliwości wobec partnera i związku rosną, a ślub tuż-tuż?
- Kiedy coś nas niepokoi, warto... przełożyć termin ślubu. Niestety, mamy tendencję do bagatelizowania niepokojących sygnałów, bo klamka zapadła i lepiej iść do ślubu z wiarą, że "odtąd żyli długo i szczęśliwie". Ale nawet jeśli zaproszenia zostały wysłane, lepiej go odwołać, niż się rozwodzić. Pozwolę sobie sformułować prawo, które wynika z lat doświadczeń w pracy z kobietami: jeśli panna młoda ma wątpliwości w dniu ślubu, po nim będzie ich miała coraz więcej. Któregoś dnia zacznie żałować, że nie posłuchała siebie, choć była w stanie przewidzieć, jak to się skończy. Rozmawiałam niedawno z dziewczyną, która wkrótce ma wyjść za mąż. Wszystko jest dobrze, mają wspólne zainteresowania - kłopot w tym, że on jest bardzo zazdrosny. Rozlicza ją z każdej minuty spędzonej bez niego, nie zgadza się, by dłużej zostawała w pracy. Ostatnio zrezygnowała z ważnego wyjazdu służbowego, bo bała się awantury. Ma nadzieję, że po ślubie mu przejdzie. Ale to nie minie bez jego motywacji do pracy nad sobą. A on nie widzi problemu...
Czy pani zdaniem wiele osób zmienia się po ślubie? Odkrywa prawdziwe ja, zdejmuje maskę?
- Zwykle to, co traktujemy jako zmianę po ślubie, było widoczne wcześniej, tylko nie chciałyśmy tego dostrzec. Problem polega więc na tym, że partner się nie zmienia, a my w końcu musimy to zobaczyć. Kobiety często wierzą, że on dojrzeje, np. gdy zostanie ojcem. Nic z tego. Weźmy przypadek dość częsty. On nie stroni od alkoholu. Nazajutrz przeprasza za swoje zachowanie, obiecuje, że nigdy więcej i tak jest... do następnego razu. A ona znów daje się przekonać, że on się zmieni. Po ślubie on już nie musi się starać, więc pije więcej. Często słucham opowieści o tym, że już przed ślubem mężczyzna nie panował nad sobą: wybuchał złością, czasem popchnął, potem przepraszał. A kobieta wierzyła, że po ślubie będzie lepiej. Było gorzej. Przyszłość związku można zobaczyć przed ślubem, o ile nie zamyka się oczu.
Jest takie powiedzenie, że jeśli chcesz się przekonać, jaka będzie twoja żona za ileś lat, popatrz na teściową. Czy to działa też w przypadku męża i teścia?
- Działa i to bardzo, na szczęście nie zawsze. Jestem daleka od determinizmu, mam poczucie, że każdy może dokonywać wyborów i stawać się tym, kim chce być. Warunek jest jeden: trzeba chcieć się rozwijać, poddawać swoje doświadczenia refleksji, tworzyć własny system wartości. Inaczej automatycznie przenosimy wzorce z rodzinnego domu. Jeśli Twój partner zwykle siedzi przed telewizorem z ojcem, a matka ich obsługuje i jemu nie wpadnie do głowy, żeby ją w czymś wyręczyć, nie licz, że łatwo ci będzie z nim ustalić podział domowych obowiązków. Przecież on wie, że to obowiązki kobiety, nawet jeśli deklaruje coś innego.
Czy jeśli nie odpowiadają mi poglądy jego rodziny (np. wyznanie), a przyszły mąż wydaje się inny, to mam się bać, bo po ślubie może zdjąć maskę?
- Nim człowiek założy rodzinę, warto, żeby stał się dorosły. Co to znaczy? Że bierze za siebie odpowiedzialność, określa własną tożsamość i wypracowuje swój stosunek do świata. Wtedy wpływ rodziców jest tylko taki, na jaki chcemy pozwolić. Niestety, wielu mężczyzn to wieczni chłopcy. Są prezesami firm, ale np. w konflikcie matka - żona zawsze stają po stronie matki, nawet jeśli po cichu zgadzają się z żoną. Nie chcą sprawić mamie przykrości, więc nie ujawniają własnego zdania. Pamiętajcie, panny młode: lepiej wyjść za mężczyznę niż za chłopca.
Rozmawiała Magdalena Kuszewska
Hanna Samson - Psycholożka, pisarka, feministka. Prowadzi warsztaty i grupy terapeutyczne przede wszystkim dla kobiet. Kobiety są też tematem jej twórczości. Jest autorką powieści (m.in. "Zimno mi , mamo", "Miłość. Reaktywacja", "Wojna żeńsko-męska i przeciwko światu", "Flesz. Zbiorowy akt popświadomości"). Ostatnio ukazała się jej książka "Życie po mężczyźnie". Mama dorosłej córki.
PANI 8/2012