Reklama

Pink tax. Podatek tylko dla kobiet

Ona do sklepowego koszyka wrzuca: golarkę, żel pod prysznic i szampon. On do sklepowego koszyka wrzuca: golarkę, żel pod prysznic i szampon. Ona płaci pewną kwotę. On płaci kwotę, mniejszą o 10, 20, a nawet 30 procent. Może to jej rozrzutność. A może pink tax. Różowy podatek. Podatek tylko dla kobiet.

Formalnie go nie ma. Pojęcia "pink tax" nie znajdziemy ani w żadnej ustawie o finansach, ani w rubrykach formularzy zeznań podatkowych. Wiele kobiet odczuwa jednak jego istnienie w portfelach. Chodzi bowiem nie o ekonomiczny termin, ale o zjawisko, polegające na tym, że część produktów dedykowanych kobietom jest droższa niż ich męskie odpowiedniki. Jak w rozmowie z Polskim Radiem wyjaśniał Tomasz Jaroszek z Platformy Edukacyjnej Kapitalni.org:  "Według badań "pink tax" obejmuje produkty do higieny osobistej oraz ubrania. Zjawisko to można też zauważyć w sezonie wyprzedaży. Na działach męskich obniżki są dużo większe niż tam, gdzie kupują kobiety".

Reklama

Kobiety golą się drożej

Najpopularniejszym przykładem produktu, na który nałożono różowy podatek, jest maszynka do golenia. Ta różowa, o obłym kształcie, opatrzona napisem "dla kobiet" na opakowaniu, potrafi być nawet dwukrotnie droższa od swojego męskiego odpowiednika. Inne popularne przykłady to żele pod prysznic, szampony i kremy do twarzy. Zjawisko nie dotyczy jednak tylko branży beauty - różowym podatkiem bywają obkładane również ubrania, usługi fryzjerskie, a nawet zabawki.

Jak piszą dziennikarze "Guardiana", kobiety nie tylko płacą więcej za pewne rodzaje produktów, ale również z owymi dodatkowymi wydatkami mierzą się przez całe życie. Dziewczynki płacą (czy raczej robią to ich rodzice ) za zabawki  o 7 proc. więcej niż chłopcy, kobiety o 13 proc. więcej za kosmetyki niż mężczyźni, a seniorki o 13 proc. więcej za środki medyczne i produkty do pielęgnacji niż seniorzy.

Sprawie w 2015 roku przyjrzał się też nowojorski departament spraw konsumenckich. Po porównaniu cen 400 produktów w wariantach "dla kobiet" i "dla mężczyzn", okazało się, że te pierwsze są nawet 42 proc. droższe.

Jak sytuacja wygląda w Polsce? Na naszym gruncie sprawę kilka lat temu zbadali pracownicy jednej z porównywarek cen. Z ich analiz, obejmujących kilka grup produktów, wynikało, że różnice w cenach na niekorzyść kobiet występują w przypadku kosmetyków do pielęgnacji twarzy i perfum. Średnia cena damskich wersji tych artykułów wynosiła odpowiednio 180, 58 zł  i 170, 91 zł, męskich zaś:  108,36 zł i 151, 70 zł.

Różnice w cenach są tym bardziej dotkliwe, że wiele kobiet osiąga mniejsze dochody niż mężczyźni, nawet gdy pracują na tych samych stanowiskach. Według badań, przeprowadzonych przez Sedlak&Sedlak,  polska luka płacowa, czyli różnica w średnich zarobkach kobiet i mężczyzn, może sięgać nawet 20 proc.

Pani płaci, pan nie musi

Zjawiskiem, pokrewnym różowemu podatkowi, jest coś, co można by nazwać "podatkiem menstruacyjnym" ( w języku angielskim funkcjonuje określenie "tampon tax"). W tym przypadku chodzi o podatek VAT,  nakładany na produkty higieny menstruacyjnej. W Polsce jest on stosunkowo mały - w 2020 obniżono jego wysokość z 8 do 5 proc. Jednak, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że naszym kraju, pół miliona kobiet doświadcza ubóstwa menstruacyjnego (wg. Kulczyk Foundation), te kilka procent zaczyna stawać się całkiem znaczącą kwotą.

O tampon tax feministki mówią od dawna, a w ostatnich latach za rozwiazywanie problemu zabrali się też politycy. W kilku krajach na świecie, takich jak Wielka Brytania, Kanada, Australia, czy Kenia, zrezygnowano z nakładania podatku VAT na produkty higieny menstruacyjnej. Europarlament zaś, w lipcu tego roku uznał, że podpaski i tampony są produktami podstawowymi i zaapelował do państw członkowskich o objęcie ich zerową stawką VAT. 

Pozostaje zapytać: skąd ta różnica w cenach między wybranymi produktami "dla kobiet" i "dla mężczyzn". O jednoznaczną odpowiedź trudno, eksperci jednak najczęściej poszukują uzasadnienia w psychologii i nawykach konsumentów - ich zdaniem kobiety za niektóre produkty, takie jak odzież czy kosmetyki, są gotowe zapłacić więcej niż mężczyźni. 

Co ciekawe, jak wykazał wspomniany już wcześniej raport pracowników porównywarki cen, zjawisko ma również swój rewers: zegarki i część akcesoriów sportowych dla mężczyzn są droższe niż produkty dla kobiet z tej samej kategorii. Cóż, jak widać najtaniej byłoby pozostać przy kategorii unisex. 

Zobacz również:

Francuskie studentki otrzymają darmowe podpaski i tampony

Babcie miały watę i było dobrze

Ułan i buntowniczka, czyli po co nam muzea herstorii?

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy