Powrót taty
To, jaką jesteś kobietą, bardzo zależy od pierwszego mężczyzny w twoim życiu - od ojca. Czy wierzysz w siebie? Jakich wybierasz partnerów? Czy szybko podejmujesz decyzje? Wiele cech i zachowań córka "dziedziczy" po swoim tacie. Wasze relacje z dzieciństwa mogą być źródłem kobiecej siły albo... niepewności. Co zrobić, gdy emocjonalny spadek po ojcu przeszkadza być szczęśliwą?
Woda jest zielona. Marta odbija się od trampoliny, w locie układa ciało. Spada głową w dół, w zimną otchłań basenu. Woda szczypie w oczy, wdziera się do uszu. Marta nie cierpi tego uczucia. I nie chce trenować skoków. Ale ma osiem lat i sądzi, że tata tego chce. Za każdym razem, gdy Marta wypływa na powierzchnię, widzi siedzącego na ławce ojca, jego roześmianą twarz. Robi więc to tylko dla niego, z radością. Przecież kocha tatę.
W wąskim przedpokoju stoi rząd walizek. Pierwsza z brzegu, w którą wpatruje się Iza, jest czerwona. Iza płacze. Ojciec bez słowa wkłada płaszcz, sznuruje buty. Matką ją odciąga. Nie widzi tego momentu, kiedy ojciec po kolei wynosi za próg walizki i zamyka za sobą drzwi. Do dzisiaj się zastanawia: czy patrzył wtedy na nią? Swoją jedynaczkę, wtedy pięcioletnią. Czy on też płakał? Iza chciałaby, żeby tak było. Bo Izie jest smutno. Tak kocha ojca.
Kartki fruną w powietrzu, wirują pod lampą. Są białe. A potem: leci wiklinowy koszyczek z kolorowymi ołówkami, pluszowy tygrysek w paski, książka, pudełko, w którym Ewa zbiera przysyłane przez rodzinę z zagranicy opakowania po czekoladach. Nawet pięknie to wygląda. Potem dywan w pokoju dziecięcym usłany jest rozrzuconymi w nieładzie przedmiotami, a długie biurko, przy którym Ewa z bratem odrabiają lekcje - zupełnie puste, czyste. To tata zrobił im w pokoju "samolot", bo uznał, że niedbale sprzątnęli. Zawsze tak robi. Na zaprowadzenie ładu daje im równo 30 minut. I ani minuty dłużej. A Ewa boi się kochanego taty.
Cztery prezenty dla córki
Ojcowie z baśni dają swoim księżniczkom w posagu pół królestwa. To, co swojej córce może dać zwyczajny ojciec - Marty, Izy, Ewy, Twój - jest co najmniej równie cenne. W inne kompetencje wyposaża nas matka, w inne tata. Odmienne cechy rozwijają i wspierają. Ale ten wpływ na życie, osobowość jest tak samo ważny. To połowa twojego "królestwa". Jakie są specyficzne dary mężczyzn dla ich córek?
Pierwszy wydaje się oczywisty. To po prostu wzorzec męskości, bo przecież tata to bardzo długo najważniejszy mężczyzna w życiu każdej kobiety. Kształtuje nasze wyobrażenie o tym, jaki powinien być w przyszłości "partner idealny".
Wspomnienie Ewy: ojciec przewraca kartki grubej książki. Pachnie farbą i starym papierem. On uczy się do egzaminu doktorskiego, siedzi z malutką Ewą na kolanach. Ona chodzi dopiero do przedszkola, ale jest zafascynowana literkami, zauroczona tym, że z tych zygzaczków tata wyławia sens. Do dzisiaj właśnie to - książki, zdobywanie wiedzy - kojarzy jej się z męskością. Jej mąż jest naukowcem, prowadzi zajęcia na uniwersytecie.
Dar drugi jest wspólny - od ojca i matki. To mapa bliskich kontaktów między kobietą i mężczyzną. I znowu: to, czego oczekujemy w związku z mężczyzną, w dużej mierze zależy od tego, co obserwowałyśmy w domu rodzinnym. Nie jest do końca jasne dlaczego, ale problemy małżeńskie rodziców mają bardziej niszczący wpływ na rozwój córki niż syna. Mężczyzna, który w dzieciństwie obserwował kłótnie rodziców, najczęściej stara się utrzymać lekki dystans do obojga z nich, gdy jest już dorosły. Kobieta, w analogicznej sytuacji oddala się od ojca. Ale nie od matki. Z nią czuje się mocniej związana.
Są ojcowie nadopiekuńczy, są i nieobecni. Ideałów jest najmniej. I trzeba z tym żyć.
Tak jak Ewa: jest lojalna wobec mamy, codziennie do niej dzwoni, rozmawiają godzinami przez telefon, czego nie może zrozumieć ani ojciec, ani... mąż Ewy.
Dar trzeci to wolność, samodzielność. Tata pomaga córce oderwać się od maminej spódnicy. Udowodniono, że mężczyźni inaczej zajmują się swoimi dziećmi. Kobiety przytulają, głaszczą, śpiewają kojące kołysanki, mężczyźni podrzucają, podnoszą do góry, wydają zabawne dźwięki, pokrzykują, robią miny... I "podpuszczają" dzieci. Przesuwają granice ich możliwości, poszerzają ich świat. "Sięgniesz po piłeczkę, którą ci zabrałem? Przeturlasz się na krawędź materaca po ulubioną zabawkę?" - zdaje się mówić tata. Nic dziwnego, że to on właśnie uczy córkę nowych umiejętności - pływania, jazdy na rowerze... Bo się nie boi, że dziewczynka nałyka się wody albo przewróci i obetrze kolano.
To ma odbicie w wynikach szkolnych i sukcesach w pracy. Zdaniem naukowców córki, na zabawę z którymi ojcowie poświęcali więcej czasu, mają bardziej rozwinięte zdolności analityczne, lepiej radzą sobie z rozwiązywaniem problemów.
I ostatni, czwarty dar. Poczucie własnej wartości, wiara w siebie. Wspomnienie Marty (tej od basenu): zdaje egzamin do liceum, do klasy eksperymentalnej o profilu informatycznym. Jest początek lat 90., na jedno miejsce 20 kandydatów. I mało dziewczyn. W dniu ogłoszenia wyników Marta jedzie pod szkołę z rodzicami. W gablotach dwie listy. Po prawej nieprzyjętych, po lewej - tych, którzy się dostali. I ojciec Marty bez wahania idzie w lewo. Marta rozumie: on w nią wierzy. I czuje się dumna.
Ale ostatni dar to nie tylko przekonanie, że potrafimy sobie poradzić, jesteśmy świetne, ale też, że jesteśmy piękne. To ojciec otwiera dziewczynę na innych mężczyzn, mówiąc jej, że ładnie wygląda, komplementując różowe pantofelki na krzywych jeszcze nogach ośmiolatki. Im bliższa, pełna ciepła i akceptacji relacja z ojcem - tym wyższa samoocena córki, a także lepszy stosunek do własnego ciała. Takie dziewczynki są mniej narażone na wystąpienie zaburzeń odżywiania. I później dojrzewają płciowo. Dlaczego?
Być może dlatego, że czują się bezpiecznie we własnym domu, nie muszą "uciekać w dorosłość". Mają przestrzeń, by być dziećmi, dziewczynkami, a potem, gdy przyjdzie czas, młodymi kobietami.
Jeśli nie był ideałem...
Ale w życiu o idealnych ojców, którzy mają swoim córkom do zaoferowania wszystkie cztery dary, trudniej niż w baśniach. A ci nieidealni? Wyposażają córkę tylko w część kompetencji potrzebnych w dorosłym życiu. Czego im nie dają?
Ojciec Zjawa (jak nazywa go H. Norman Wright, autor książki "Tatusiowa córeczka"). Nie ma go. Wraca z pracy wieczorem i leży na kanapie, oglądając telewizję. Do której klasy chodzi jego córka? Nie wie. Jaki ma kolor oczu? Normalny, jak wszyscy. Dziecko Zjawy od najmłodszych lat czuje, że między nim a tatą jest jakiś mur. Próbuje go przebić, znaleźć "dojście" do ojca. Dziewczynka najpierw się przymila. Próbuje zasłużyć - nawet nie na jego uznanie, na samą uwagę. Ma dobre stopnie. Na akademii recytuje wiersz i zbiera oklaski. Ale tata tego nie widzi i nie słyszy.
Skrajnym przypadkiem Zjawy jest ojciec Nieobecny. Taki jak tata Izy - tej, która wpatrywała się w rząd kolorowych walizek w przedpokoju. I nie chodzi o to, że odszedł od matki. Rodzice mogą się rozwieść, jednak ojciec, który spędza czas ze swoim dzieckiem, nadal ma dla niego "kompletny zestaw darów". Ale tata Izy zwyczajnie przepadł. Z początku jeszcze dzwonił, zapowiadał, że przyjdzie. Ona czekała na niego - czasem rzeczywiście się pojawiał. Częściej Iza spędzała długie godziny na parapecie kuchennego okna, z którego widać było podwórko i bramę wjazdową do kamienicy. Wieczorem mama przychodziła, głaskała ją, mówiła: "Chodź spać, kochanie. Tacie coś pewnie wypadło".
Iza całą noc płakała w poduszkę. Zachorowała na astmę - lekarz orzekł, że pod wpływem stresu. W liceum "wpadła w złe towarzystwo", jak określała to mama. Chodziła z jednej imprezy na drugą, zmieniała chłopaków co trzy miesiące. Córki Zjaw są albo przesadnie nieśmiałe w kontaktach z mężczyznami, albo przeciwnie - nie potrafią się z nimi kolegować, przyjaźnić, współpracować, do wszystkich męsko-damskich relacji wprowadzają podtekst erotyczny. To dlatego, że zabrakło w ich życiu przede wszystkim pierwszego i drugiego daru: wzorca męskości i mapy bliskich związków.
Ojciec Kapral jest w życiu dziecka na co dzień. Komenderuje, rozkazuje i nie znosi sprzeciwu. Nigdy nie chwali - bo nie można dzieci rozpuszczać. Krytykuje natomiast często, bo warto dążyć do doskonałości. Nie przytula. Nie mówi: "Kocham cię. Jesteś świetna". Źle sobie radzi z uczuciami córki, nie rozumie ich, nie wie, jak się zachować. Wspomnienie Ewy: w szafie w przedpokoju wisi wojskowy pas. Stłuczony wazon, dwójka z klasówki, a nawet zabrudzona świąteczna spódnica (Ewa wkładała ją, gdy całą rodziną szli w niedzielę do kościoła), i już słychać skrzyp drzwi od szafy.
Ewa i jej brat straszliwie boją się tego pasa. Gdy ojciec wymierza nim razy, bardzo boli. I zostają siniaki - mama Ewy pisze kilka razy usprawiedliwienie na lekcję WF-u, bo jej wstyd, że koleżanki córki w przebieralni zobaczą na jej pośladkach purpurowe pręgi.
Ewa wyrasta na samotnika, ma mało znajomych - nie lubi siebie, odstaje od grupy. Psycholog szkolny wysyła ją na warsztaty umiejętności społecznych. Tam dla Ewy najgorszym zadaniem jest wymienienie cech, z których jesteśmy dumni. Nic jej nie przychodzi do głowy.
Córki Kaprali mają więcej niż rówieśniczki konfliktów z innymi dziećmi, trudniej integrują się z grupą. Ewa do dziś ma niewielu przyjaciół. Niełatwo jej się otworzyć nawet przed własnym mężem, w razie nieporozumień ucieka w milczenie. Jej brat został ojcem Zjawą (spod ciężkiej ręki Kaprali wychodzą Nieobecni). Ewa, jak wiele kobiet wychowywanych przez surowych ojców, ma zaniżoną samoocenę. Nie dostała czwartego daru.
Ojciec Nadopiekuńczy wydaje się przeciwieństwem Kaprala. On najchętniej postawiłby kochaną córeczkę na półce, żeby nie mogła uciec. Z pozoru wszystko jest w porządku. Ojciec Nadopiekuńczy wychwala dziewczynkę. To ona jest najmądrzejsza. Tata jest z niej dumny i tę dumę publicznie okazuje. Właściwie częściej publicznie pokazuje się z córką niż z żoną. I na tym polega problem. Bo w dorastającej dziewczynce ojciec widzi swoją kobietę idealną (podobnie działa na rozwój syna nadopiekuńcza matka). A jej się to podoba.
Marta - ta, która dla taty trenowała skoki do wody - ma pięć lat. Tata kupuje jej śliczne sukienki, zabiera na lody. Pozwala jeść słodycze przed obiadem, puszcza oko: "Tylko nie mów mamie". Gdy Marta stawia się matce, bierze jej stronę. "Zostaw dziecko w spokoju, ma rację", mówi. Dziewczynka jest dumna. Oto dorosły, wspaniały mężczyzna ceni ją bardziej niż żonę. Upajające uczucie. Tak uzależniające, że Marta nie będzie potrafiła z niego zrezygnować nawet dwie dekady później.
Jest studentką, gdy wchodzi w pierwszy poważny związek z jednym z wykładowców. On jest starszy od niej 20 lat, ma rodzinę. Zrywa z Martą po pięciu latach. Potem sytuacja się powtarza: Marta wybiera mężczyzn starszych, najczęściej żonatych. Te związki nigdy nie wychodzą poza stadium romansu. Z tatą Marta pozostaje w bliskich stosunkach aż do jego śmierci dwa lata temu - raz w roku razem jeździli na kilka dni na żagle (matka nigdy nie nauczyła się pływać), chodzili we dwoje do teatru i opery (ojciec miał słuch absolutny - matka nie lubi muzyki), dzwonili do siebie codziennie, radzili się siebie w ważnych sprawach.
Ojciec Nadopiekuńczy dał Marcie wszystko oprócz trzeciego daru: samodzielności i wolności.
Odciąć tatę z haczyka
Ewa, córka ojca Kaprala, nie dostała od niego wiary w siebie. Iza, córka Zjawy, dostała tylko wolność. Marcie, córce Nadopiekuńczego, właśnie tej wolności brakuje. Co, jeśli któregoś z czterech darów taty zabrakło?
- Trzeba uświadomić sobie, co się od ojca dostało, a czego nie. Psycholog John Selby, autor książki Ojcowie, zaleca w niej ćwiczenia pomocne w tym zadaniu. Radzi, by dotrzeć do emocji, które zostały wyparte: wracając do wspomnień, nawet trudnych. Można pracować bardziej metodycznie - taką drogę wybrała Ewa (ta, w której pokoju ojciec robił "samolot", która bała się wiszącego w szafie pasa). Po kolei wypisywała na kartkach cechy ojca: porywczy, egoistyczny, inteligentny, bez poczucia humoru, pamiętliwy, ambitny...
W sumie zebrało się ich kilkadziesiąt. Potem zaznaczała te, które ma i ona. A wśród nich te, których chciałaby się pozbyć. Zrozumiała, że wiele po ojcu dostała, niekoniecznie złego. Ona sama też jest inteligentna i ambitna, ale - podobnie jak tata - porywcza. Chce pracować nad tym, bardziej kontrolować swoje uczucia. Można dokonać analizy posagu od ojca także i w innych sferach.
Ewa wypisała, czego nauczył ją ojciec (gry w kości, czytania...). Jaki był jego związek z matką fizycznie, duchowo, intelektualnie? Jaki był jego stosunek do pracy? Do życiowych kryzysów? Własnego ciała? Dzieci?
Przy każdej z list Ewa zaznaczała swoje "dziedzictwo", pożądane i niekoniecznie. Bo podstawą do "odcięcia ojca z haczyka" jest przyjęcie od niego tego, co było wartościowe, i odrzucenie zbędnego balastu. Nawet najlepszy tata wyposaża córkę na drogę także i w złe cechy, wzorce zachowań, emocji. I nawet Nieobecny daje też coś cennego.
- Zamiast latami w myślach obracać temat dziedzictwa po ojcu, trzeba powiedzieć mu o tym. Pomocna bywa konfrontacja. Uporządkowanie wszystkich spraw, które dzielą. Idealnie byłoby o tym porozmawiać. Bywa, że to niemożliwe - ojciec nie żyje albo nie wiemy, gdzie przebywa. Wtedy można zrobić tak jak Marta (córka Nadopiekuńczego): przygotować sobie listę "zarzutów", w spokojnej chwili postawić naprzeciwko siebie dwa krzesła, usiąść na jednym, a na drugim wyobrazić sobie tatę.
I powiedzieć to, co nam leży na sercu. Ta technika "dwóch krzeseł" - jest stosowana przez terapeutów. Gdy skończysz mówić, wyobraź sobie, co odpowiada ojciec. Co chciałabyś, żeby powiedział? Co przyniosłoby ci ulgę? - Możesz też napisać dwa listy. Jeden do ojca, w którym wyrazisz żal z powodu tego, co zrobił, tego, czego ci nie dał. Tak zrobiła Iza (córka Zjawy). Napisała: "Uciekłeś. Czułam się porzucona. Wciąż mam wrażenie, że wszyscy kolejni mężczyźni chcą mnie zostawić. Dlatego ja odchodzę, żeby wyprzedzić cios". Ważne, by w liście opisać: fakty - zachowania ojca z przeszłości, uczucia, które się z nimi wiązały, i ich wpływ na nasze życie teraz. Chłodna analiza relacji dwojga ludzi: dorosłego i dziecka. Taki list można wysłać. A można wrzucić w butelce do morza albo spalić.
Drugi piszemy do kogoś, kto był dla nas "aniołem", dobrym duchem - ma być przeciwwagą do pierwszego listu, pokazać, że nam też w życiu ktoś coś dał - choć może nie był to tata. A kto? Nauczyciel z podstawówki, który dostrzegł twój talent, skierował do odpowiedniego liceum. Ojczym, który cię rozpieszczał. Dziadek, który zajął się wami po odejściu ojca (tak było u Izy). W tym liście dziękujemy: znów pisząc o faktach, uczuciach, wpływie na teraźniejszość. "Byłeś przy nas, gdy zostawił nas tata, wspierałeś finansowo, woziłeś mnie na zajęcia pozaszkolne. Zawsze byłam pewna, że będziesz czekał pod szkołą. Dałeś mi bezpieczeństwo. Dzisiaj wiem, że mężczyzna może być też taki jak ty", pisała Iza.
Wspomnienia o ojcu będą wracać. Dlatego dobrze jest nad nimi pracować. Można to zrobić z terapeutą, ale można samemu, wykorzystując do tego takie ćwiczenia jak opisane wyżej. Nawet jeśli ojciec nie żyje albo odszedł, przepadł - twoja relacja z nim trwa. Warto rozwijać ją tak, by dawała ci więcej dobrego niż złego. To zawsze jest możliwe.
Jagna Kaczanowska, psycholog
TWÓJ STYL 8/2013