Wysłała własne tabletki poronne. Aborcyjna aktywistka stanie przed sądem

Kobieta poszukująca pomocy była w związku z mężczyzną stosującym przemoc
Kobieta poszukująca pomocy była w związku z mężczyzną stosującym przemoc123RF/PICSEL

Decyzja w myśl zasady "jak nie drzwiami, to oknem"

Decyzja o aborcji była łatwa. Zdecydowanie trudniejsze były jednak okoliczności. Najpierw nie udał się wyjazd do niemieckiej kliniki. Mąż Ani zagroził jej bowiem, że jeśli wyjedzie z ich trzyletnim dzieckiem, zgłosi porwanie rodzicielskie. Co więcej, był to czas pandemii. W związku ze sparaliżowanymi usługami pocztowymi nikt nie wiedział, ile jeszcze trzeba będzie czekać na zestaw zamówiony u Women Help Women
tłumaczą przedstawicielki ADT.
Ania otrzymała pigułki poronne w przesyłce pocztowej
Ania otrzymała pigułki poronne w przesyłce pocztowejTomasz Holod/Polska Press/East NewsEast News

Pierwsza rozprawa

W toku postępowania dokonano przeszukania mieszkania ciężarnej kobiety ujawniając tabletki o działaniu poronnym. W oparciu o opinię biegłego ustalono, że leki te zawierają substancję powodującą obkurczenie macicy, co skutkuje wydaleniem jej zawartości. Ustalono, gdzie przesyłka została nadana
wyjaśnia Katarzyna Skrzeczkowska.

Wielkie wsparcie

Odpowiedziały ministerstwa rodziny, zdrowia i sprawiedliwości. To ostatnie można generalnie skrócić tak: wasze uwagi są bez sensu, bo życie jest od poczęcia
tłumaczą przedstawicielki ADT.
„Zdrowie na widelcu”: Tłusta kolacja po całym dniu głodówki. Prosta droga do otyłościPolsat CafePolsat Cafe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?