W Warszawie i Krakowie już są hitem. Neony rozbłyskują w kolejnych polskich miastach
Miasta tonęły w świetle szklanych rurek, a ulice wyglądały jak z bajki. Fantazja twórców przy ich projektowaniu nie znała granic, a złota era neonów przypadła na lata 60. i 70 XX wieku. Chociaż ogromny cios zadała im transformacja gospodarcza, teraz wracają na ulice polskich miast. I to w wielkim stylu. Sporo z nich rozbłysło w Warszawie czy Nowej Hucie w Krakowie. Czy w Polsce powróciła moda na neony?
Spis treści:
- "Piękna krowa neonowa"
- Zróbmy sobie metropolię, czyli "neonizacja" polskich miast
- Złota era
- Siatkarka i dżentelmen z kwiatkiem
- Koniec ery, wielki cios
- Warszawa, stolica neonów? "Konkurencja jest duża"
- Od "Berlina" wszystko się zaczęło
- "Miło cię widzieć", czyli wizytówka Warszawy
- "Neonowy szlak" w Katowicach
- Nowa Huta mieni się blaskiem neonów
- Przewodnik po neonach Nowej Huty
- Spacer w pełnym blasku
- Markiza
- W Poznaniu zaświecą neony
Moda na neony? W ostatnim czasie zdecydowanie ją obserwujemy
- nie ma wątpliwości Witold Urbanowicz z Muzeum Neonów w Warszawie.
Rzecznik instytucji podkreśla, że nie jest to taka skala jak dawniej, ale wiele punktów takich jak np. kawiarnie czy instytucje chcą wyróżnić się w miejskiej przestrzeni dzięki neonom.
- Nie brakuje ciekawych rozwiązań, jeśli chodzi o formę. Przewagą neonów jest to, że korzystnie wyróżniają się w zalewie miliona reklam, z którymi mamy do czynienia na ulicach polskich miast - dodaje w rozmowie z Interią.
"Piękna krowa neonowa"
Neony. Nocne drogowskazy, które stały się jednym z nieodłącznych elementów miejskiej przestrzeni epoki PRL-u. Barwne, szklane rurki i ich różnorodne kształty wydawały się być wszędzie - oświetlały kawiarnie, kina, sklepy, instytucje państwowe i kulturalne.
Były na tyle charakterystycznym elementem miejskiego pejzażu, że pojawiały się nawet w utworach polskich zespołów rockowych.
Światło neonów zabija taniec cieni. Nagie manekiny ze swych panów się śmieją
- śpiewał w utworze "Na krawędzi snu" u schyłku lat 80. legendarny bieszczadzki zespół KSU.
Neony stały się też bohaterami utworów Lombardu, w tym "Neonowej krowy" z 1987 roku. Utwór powstał w oparciu o wiersz Wandy Chotomskiej:
Jest w Warszawie, proszę dzieci. Taka krowa, która świeci. Niesłychanie kolorowa, piękna krowa neonowa
Zróbmy sobie metropolię, czyli "neonizacja" polskich miast
Bogata w neony była już przedwojenna Warszawa. Stolicę Polski rozświetlało wówczas kilkaset świetlnych szyldów. Druga "neonowa" fala nastąpiła już w epoce socjalistycznej. Władze uznały, że stolica Polski powinna wyglądać jak metropolia, a "neonizacja" miała sprawić, że zyska charakter nowoczesnego ośrodka.
W 1955 roku Ministerstwo Handlu Zewnętrznego opracowało przepisy pozwalające na reklamowanie usług i towarów. Powstało przedsiębiorstwo "Reklama", które zajmowało się również neonami. Co ważne: w tamtych czasach reklama nie miała charakteru komercyjnego, a była traktowana jak sztuka użytkowa.
Od 1958 roku za wytyczne dotyczące projektowania neonów odpowiadała Rada Programowa Reklamy. Regulacje obejmowały litery, kolory i techniczne kwestie. Neony o skomplikowanym kształcie mogły świecić na żółto, zielono, czerwono, a te o prostym kształcie - niebiesko i fioletowo. Świecące na czerwono neony najczęściej widniały nad wejściem do sklepów mięsnych, zielone nad punktami sprzedaży owoców i warzyw, a fioletowe oznaczały sklep w produktami drogeryjnymi.
Wraz z latami 60. nastały nowe reguły neonowej gry. Od tej pory instalacje miały się znajdować tylko na wiodących miejskich arteriach. Oprócz tego miała się zwiększyć liczba białych i pastelowych neonów. O projektach decydowały wyznaczone do tego osoby.
Złota era
Władze państwa odgórnie przydzielały zadania największym producentom neonów. Prym wiodła "Reklama", ale by nie dochodziło do nieporozumień, dzielili zlecenia również między "Lumen" i "Spójnię". Jednak w 1960 roku to "Reklama" stała się głównym wykonawcą neonów dla państwowych organizacji handlowych. Jednak popularność neonów i biurokracja sprawiły, że przedsiębiorstwo padło ofiarą własnego sukcesu, a ekonomiczna niewydolność doprowadziła do likwidacji zakładu w 1971 roku. W jego miejsce powstało Stołeczne Przedsiębiorstwo Instalacji Reklam Świetlnych (SPIRŚ), które działało do 1993 roku.
W latach 70. znów nastał kolejny boom na neony, ale nowe projekty różniły się od tych z lat 50. Świetlne szyldy były o wiele większe, pojawiało się też coraz więcej neonów umieszczanych na dachu. Zanikały zawijane napisy, a w ich miejsce pojawiały się bardziej czytelne litery.
Neony miały przede wszystkim komponować się z miejskim pejzażem i architekturą. Projektowali je wybitni twórcy, w tym graficy i architekci, którzy nawiązywali do przedwojennej szkoły grafiki. Projektantami warszawskich neonów byli m.in. Jan Mucharski, Bohdan Gniewiewski, Jan Bogusławski, Maksymilian Krzyżanowski, Zbigniew Labes czy Tadeusz Rogowski.
Siatkarka i dżentelmen z kwiatkiem
W przeszłości każde polskie miasto miało swój symbol w postaci neonu, a stolicą kolorowych szklanych rurek niewątpliwie była Warszawa. Do najbardziej znanych należały m.in. "Cepelia", "Jubiler", "Berlin" czy "Siatkarka". Ostatni z wymienionych to jeden z najstarszych neonów stolicy, zaprojektowany w 1960 roku przez Jana Mucharskiego. Dzięki staraniom artystki Pauliny Orłowskiej i Fundacji Galerii Foksal rozbłysnął na nowo w 2006 roku nad placem Konstytucji.
Poznań miał z kolei swój "Bar Tempo", a Wrocław postać dżentelmena z kwiatkiem z napisem "Dobry wieczór we Wrocławiu", który rozbłysnął w 1962 roku przy ul. Świerczewskiego, naprzeciwko Dworca Głównego.
Koniec ery, wielki cios
Gdy złota era dobiegała końca, neony zaczęły stopniowo zanikać, a przysłowiowym gwoździem do trumny była transformacja ustrojowa i gospodarcza. Zastępowane nowoczesnymi reklamami, znikały w otchłani niepamięci, a niewielka ich liczba trafiła w ręce kolekcjonerów i zafascynowanych nimi osób.
Współcześnie neony przeżywają renesans i wracają do łask. Listę powodów otwiera sentyment, a kończą walory estetyczne i artystyczne. Bo neon na tle reklam niskiej jakości zalewających polskie miasta to niejednokrotnie wizualny majstersztyk.
Warszawa, stolica neonów? "Konkurencja jest duża"
Warszawa na przestrzeni ostatnich lat rozbłysła na nowo, a neony coraz częściej zaczynają się pojawiać na stołecznych ulicach. Jednak czy to współczesna stolica neonów?
Warszawa ma silną pozycję, ale nie da się ukryć: konkurencja jest duża
- mówi Witold Urbanowicz z Muzeum Neonów. - Odkąd "neonowa świadomość" wzrosła, w wielu miastach pojawiają się różne inicjatywy. Na wyróżnienie zasługują takie miasta jak Wrocław czy Katowice. W drugim z nich powstała nawet specjalna ścieżka zwiedzania. Ostatnio nawet w Kołobrzegu pojawiły się działania na rzecz ratowania starych neonów.
W Warszawie powstał ich "drugi dom", czyli Muzeum Neonów założone przez Ilonę Karwińską i Davida S. Hilla. Prywatna placówka zajmuje się dokumentacją i ochroną powojennych reklam. Jej założyciele od 2005 roku angażują się w działania związane z badaniem i odnawianiem starych neonów. To pierwsze w Polsce i jedno z nielicznych na świecie muzeów im poświęcone.
Od "Berlina" wszystko się zaczęło
Obecnie, w kolekcji muzeum znajduje się niemal 250 neonów, z czego połowa jest prezentowana na wystawie w budynku Soho Factory na warszawskiej Pradze. Ekspozycja dość często ulega zmianie, dzięki czemu odwiedzający mają szansę zobaczyć nowe, kolorowe perełki.
Pierwszym z neonów, który trafił do kolekcji - nim jeszcze w ogóle pojawiła się idea powstania muzeum - był "Berlin" z ul. Marszałkowskiej. Wcześniej znajdował się nad sklepem ze sprzętem AGD. Właściciele podjęli decyzję o demontażu ze względu na sędziwy wiek i zabrudzenia pozostawiane przez gołębie. Wtedy do akcji wkroczyła Ilona Karwińska i uratowała "Berlin" przed wyrzuceniem.
- Kolekcja powiększa się przez cały czas. Trafiają do nas kolejne neony, które nie mogą wisieć w miejscach, do których były projektowane. Są w różnym stanie - od "samej blachy", czyli obudowy, po takie, które działają. Staramy się je w miarę możliwości uruchamiać, ale to jednak kosztowna sprawa i rzemieślnicza robota. Wszystko jest naprawiane ręcznie, szklarz przycina szkło do określonego kształtu, więc nie ma tu nic maszynowego. Całość wpływa to na proces renowacji neonów, który jest czasochłonny i kosztowny - nie kryje Urbanowicz.
"Miło cię widzieć", czyli wizytówka Warszawy
Muzeum Neonów było również inicjatorem "Akcji Renowacji", której głównym celem jest przywracanie blasku dawnym neonom. Placówka wsparła mieszkańców w działaniach na rzecz umieszczenia na dachu Domu Wedla na Mokotowie (ul. Puławska 28) repliki przedwojennego neonu firmy E. Wedel. Muzeum wykonało neon, a jego odbudowę sfinansowało przedsiębiorstwo Lotte Wedel.
Placówka miała też swój udział w wyborze nowej, neonowej wizytówki Warszawy. Chodzi o neon "Miło cię widzieć" na moście Gdańskim. Projekt autorstwa Mariusza Lewczyka zwyciężył w konkursie organizowanym przez RWE i Muzeum Neonów. Świetlna instalacja pojawiła się w miejscu chętnie odwiedzanym przez mieszkańców i zdobi bulwary nad Wisłą.
"Neonowy szlak" w Katowicach
Neony można również podziwiać w Katowicach. W stolicy Śląska powstał Szlak neonów, na którym można zobaczyć najciekawsze świetlne instalacje. Co prawda starych neonów nie odbudowano, ale w przestrzeni miasta postawiono plansze z ich opisami i miniaturkami świecącymi w oryginalnych kolorach. Zielone światło świetlnym szyldom dały z kolei instytucje, m.in. Teatr Śląski, NOSPR czy Katowice Miasto Ogrodów.
Miasto w dobie PRL-u również miało swoje kultowe neony. Niektóre z nich, takie jak "Pedant" na domu towarowym przy ul. 3 Maja, pokrywały całe elewacje budynków. Sympatią mieszkańców cieszyły się fantazyjne "Małpki", neon "Astoria" na kamienicy przy ul. Mariackiej 1 czy neon reklamujący herbaciarnię "Randia", który przedstawiał imbryk z unoszącą się nad nim parą.
Nowa Huta mieni się blaskiem neonów
Sporo w temacie neonów dzieje się w Krakowie, a zwłaszcza największej dzielnicy miasta, Nowej Hucie. W latach 60. XX wieku "idealne miasto socjalistyczne" słynęło z barwnych szyldów, które były wizytówką sklepów, kawiarni i innych placówek. Po transformacji wiele z nich zniknęło z fasad budynków, a niektórzy mieszkańcy do dziś wspominają, że w tamtych czasach Huta wyglądała jak z bajki.
Nowa Huta rosła wraz z neonami, a neony rosły wraz z Nową Hutą.
Przestrzeń miasta i krajobraz kulturowy powstawał od 1949 roku, a pierwotne założenie zrealizowano do końca lat 50. i później je rozbudowywano. Neony wraz z nowym miastem wypełniały przestrzeń, były projektowane pod powstającą tu architekturę. Były czymś naturalnym, dlatego te skojarzenia do dziś są tak silne. Z krajobrazu zaczęły powoli znikać już w latach 80. - wtedy nastąpił zmierzch neonowej ery. Lata 90. neonom nie pomogły i w okresie transformacji, ich często już nie świecące pozostałości - znikały z krajobrazu - mówi Interii Jarosław Klaś, współautor "Przewodnika po neonach Nowej Huty" i dyrektor Ośrodka Kultury im. Cypriana Kamila Norwida w Krakowie.
Do Nowej Huty neony zaczęły stopniowo powracać po 2010 roku. Jak przyznaje Klaś, od tego czasu nastawał ich stopniowy renesans. W przestrzeni pojawiały się nowe realizacje, a swój neon stworzyło m.in. Muzeum Nowej Huty.
- Później w ramach Festiwalu Art Boom w 2014 roku nastąpiła rekonstrukcja, nowa kreacja inspirowana neonem "Markiza", która do dzisiaj świeci przy pl. Centralnym. W tamtym czasie neony powracały do zbiorowej pamięci nowohuckiej, a potem zaczęły powstawać kolejne realizacje. W 2015 roku neony "Norwid" i "Sfinks" w naszym ośrodku kultury, później "Huta Sztuki" czy wreszcie inne inicjatywy prywatne i publiczne - kontynuuje.
Przewodnik po neonach Nowej Huty
Zainteresowanie tematyką neonów nie malało, dlatego też Ośrodek Kultury im. Cypriana Kamila Norwida postanowił wziąć ich fenomen pod lupę. W 2017 roku miał miejsce spacer szlakiem światła w ramach "Alternatywnego Przewodnika po Nowej Hucie", który uświadomił organizatorom, jak niewiele wiadomo o nowohuckich realizacjach. Z kolei w 2022 roku ukazał się "Przewodnik po neonach Nowej Huty".
- Oczywiście wiedzieliśmy, w jakich miejscach były, gdzieniegdzie były też ich pozostałości i majaczyły w krajobrazie. Nie było jednak wiadomo, kiedy dany neon powstał, kto jest jego autorem. To uświadomiło nam, jak trudno poprowadzić spacer neonowym szlakiem, bo poza miejscami, w których można pokazać jakieś resztki tych instalacji, de facto nie było o czym opowiadać. Dlatego ta myśl dojrzewała w nas i w 2022 roku i dzięki wsparciu miasta udało nam się zrobić - wraz ze specjalistami - pogłębioną kwerendę na ten temat - opowiada.
Zobacz też: Neonowa Huta. Spacer w blasku świateł
Spacer w pełnym blasku
W przeszłości Nową Hutę rozświetlało ponad 200 neonów. Dzięki analizie archiwalnych fotografii, udało się zlokalizować niemal 180 tego typu miejsc, co pozwoliło na opracowanie spacerowego szlaku ich śladami.
Zobacz również:
- Finowie korzystają z niej od wieków. Polacy pokochali ten rodzaj rozrywki
- Czy psy naprawdę wyczuwają "złych" ludzi? Wyniki badań mogą zaskakiwać
- 80-letnia pani Hanna z Krakowa: czy dzisiaj już mówiłam, że życie jest piękne?
- Fenomen Silver Generation. Psycholożka: Młodniejemy na wszelkie możliwe sposoby
Na szlaku kluczowe są kategorie miejsc. Pierwsza z nich to współczesne neony, które powstały na przestrzeni ostatnich lat i świecą w krajobrazie miasta, np. neon "Norwid", "Kino Studyjne Sfinks", "Huta Sztuki". Drugą kategorię stanowią neony będące formą historyczną, ale zachowane do dziś, np. neon "Teatr Ludowy".
- Jego forma zmieniała się na przestrzeni lat czy nawet dekad, natomiast do dzisiaj funkcjonuje, jest utrzymywany i świeci - przyznaje Klaś.
Trzecia kategoria to rekonstrukcje neonów, które pojawiają się współcześnie w Nowej Hucie. W ostatnim czasie to neon "Ludwik" na os. Kazimierzowskim 11 czy neon kultowej kawiarni "Stylowa" przy al. Róż. Wszystkie zostały odtworzone na bazie kwerendy historycznej.
- Poza tym mamy artefakty neonowe, czyli pozostałości, które nie świecą, ale są oryginalnymi zachowanymi śladami po neonach, p.. Filatelistyka na pl. Centralnym czy Jubilatka na os. Teatralnym. Zdarzają się też pozostałości, gdy nie ma śladu po konstrukcji neonu, ale mamy ślad po urządzeniach, które wspierały działanie neonu, np. trafoszafki. Ostatnią z kategorii są "duchy neonowe", czyli ślad na fasadzie budynku, który pozostał po neonie, którego już nie ma, ale da się odczytać na nim napis. Pokazujemy też miejsca, gdzie neony były, ale nie ma po nich śladu - tutaj posiłkujemy się bogatym zbiorem archiwalnych fotografii, dzięki czemu można sobie wyobrazić jak te neony w Nowej Hucie wyglądały. Szczególnym miejscem jest tutaj os. Centrum D 7 przy pl. Centralnym, gdzie funkcjonowała cała galeria neonów i została dość dobrze uwieczniona na zdjęciach - mówi Klaś.
Markiza
- Z nowohuckich, świecących współcześnie neonów szczególnym sentymentem - podobnie jak większość nowohucian, darzę Markizę, która przy pl. Centralnym poprzez kolorystykę i formę wpisuje się w krajobraz. Jest elementem wpisanym dobrze w przestrzeń miasta i dojeżdżając do Nowej Huty z różnych stron widać ją na zamknięciu osi widokowej. Wieczorem, wracając do Nowej Huty z centrum Krakowa, też czuję się przez ten neon przywitany i wiem, że już jestem w domu. To zdecydowanie mój ulubiony neon, ale lubię też neony Norwid i Sfinks projektu Anny Gotfryd-Koleckiej, bo kryją w sobie ciekawostkę: odtwarzają odręczne pismo Norwida, który napisał wiersz pt. "Sfinks" - podsumowuje Jarosław Klaś.
W Poznaniu zaświecą neony
O neonach ostatnio sporo mówi się również w Poznaniu. Zdobią już budynki instytucji, w tym m.in. kina studyjnego przy ul. Święty Marcin 30 ("Kino Muza") czy "Wolność" na budynku Arkadii przy pl. Wolności. Urzędnikom zależy, by neony - tak jak w latach 70. - stały się wizytówką reprezentacyjnej ulicy Święty Marcin.
Wątek zachowania i przywrócenia neonów w przestrzeni Poznania poruszył w swojej interpelacji radny Andrzej Rataj. Władze w odpowiedzi poinformowały, że w maju 2023 roku zostanie ogłoszony konkurs "Neonowe Centrum Poznania".
- Przedsiębiorcy, organizacje pozarządowe lub właściciele nieruchomości, którzy prowadzą działalność na obszarze ograniczonym ulicami: Święty Marcin - Gwarna - 27 Grudnia - plac Wolności - al. Marcinkowskiego, będą mogli zgłosić swoje projekty neonów. Powinni do nich dołączyć kosztorys realizacji oraz zgodę właściciela nieruchomości, na której ma się pojawić konstrukcja - informuje Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta Poznania.
Sąd konkursowy z nadesłanych prac wybierze najlepsze projekty. Miasto deklaruje, że zapewni ich realizację, jednak koszt pojedynczego neonu nie może przekroczyć 15 tys. zł (pula nagród wynosi 80 tys. zł).
Oprócz tego miasto chce przeznaczyć 20 tys. zł na naprawę "Poznańskich Słowików" - jednego z najbardziej znanych miejskich neonów. Konstrukcja z kluczem wiolinowym i animowanymi słowikami jest również nazywana neonem Filharmonii Poznańskiej. Powstał w 1974 roku, a autorem projektu był poznański artysta plastyk Antoni Rzyski.
***