Maria Probosz: Marzyła o Hollywood, została polską "dziewczyną z Alabamy"
W wieku sześciu lat postanowiła zostać aktorką i szybko wcieliła ten plan w życie. Piękna, zdeterminowana, niestroniąca od skandali, Maria Probosz szybko stała się jedną z największych gwiazd lat 80. Marzyła o Hollywood i karierze na miarę tej, którą zrobiły Monroe czy Bardot. Los miał jednak dla niej inną kartę.

Maria Probosz-Hasik, z domu Zydorek urodziła się 7 lutego 1961 roku w Łodzi. Jak sama mówiła po latach w jednym z wywiadów, pochodziła z rozbitej rodziny - jej rodzice wcześnie się rozwiedli. Miała sześć lat, gdy uparła się, że zostanie aktorką i momentalnie wprowadziła ten plan w życie. Uczyła się gry na fortepianie, ćwiczyła taniec, brała lekcje śpiewu i konsultacje aktorskie, została też przewodniczącą kółka teatralnego.
- "Dziewczyny podśmiewywały się ze mnie. Słyszałam uwagi, że co ja sobie myślę. Córka włókniarki-aktorką" - wspominała.
W szokującym wywiadzie, którego udzieliła w połowie lat 90., przyznała, że dorastanie w rozbitej rodzinie było dla niej trudne i dość szybko zapragnęła się usamodzielnić. Jako piętnastolatka związała się z mężczyzną, który spokojnie mógł być jej ojcem.
- "Krążyły plotki, że kupił mnie od rodziców za dwa miliony złotych, ale to nieprawda. On tylko wynajął mi samodzielne mieszkanie" - zdradziła w jednym z wywiadów.
Tajemniczy Krzysztof był pierwszą wielką miłością aktorki. Byli razem sześć lat.
Zobacz również: Ewa Krzyżewska: "Polska Sophia Loren" i jedyna taka Ofelia
Maria Probosz: Kto ją zatrudni w filmie?
W 1976 roku, jako uczennica pierwszej klasy liceum ogólnokształcącego, Maria Probosz wzięła udział w konkursie filmowym tygodnika "Szpilki", "Kto nas zatrudni w filmie?", o którym opowiedział jej kolega z podstawówki. Szybko wysłała swoją fotografię z kolonii i w efekcie otrzymała zaproszenie na zdjęcia próbne do telewizyjnej komedii Janusza Kondratiuka "Czy jest tu panna na wydaniu?" (1977). Był to jej aktorski debiut - niewielka rola uczennicy w zakładzie fryzjerskim u boku Romana Kłosowskiego, Krzysztofa Kowalewskiego i Zbigniewa Buczkowskiego. Debiut ten przeszedł jednak bez echa.
Po ukończeniu XXX LO im. ks. bpa Ignacego Krasickiego w Łodzi Probosz rozpoczęła studia na Wydziale Aktorskim PWSFTviT w Łodzi. Studia ukończyła w 1983 roku, a dyplom aktorski obroniła dzięki roli mężczyzny homoseksualisty w spektaklu Jeana Geneta "Ścisły nadzór" w reżyserii Wiktora Grodeckiego. To był wyjątkowo liczny rok, na jedno miejsce zdawało wtedy dziewiętnastu kandydatów, a aktorka uczyła się u boku takich przyszłych gwiazd jak Adrianna Biedrzyńska, Jacek Kawalec czy Grażyna Błęcka-Kolska. Oni szli jednak tradycyjnym trybem, a Maria (wraz z poślubionym w międzyczasie Markiem Proboszem) zrobiła dyplom już na trzecim roku.
Na wielkim ekranie Maria Probosz pojawiła się zaraz po rozpoczęciu studiów - zagrała Urszulkę w "Karabinach" Waldemara Podgórskiego, Julkę w filmie Franciszka Trzeciaka "Punkty za pochodzenie", dziewczynę Witka w obrazie Andrzeja Barańskiego "Niech cię odleci mara" oraz pielęgniarkę w szpitalu więziennym w dramacie politycznym Janusza Zaorskiego "Matka Królów". W 1982 roku wcieliła się w Urszulę w filmie psychologicznym "Przeklęta ziemia", a rok później w Mariolę, kandydatkę na żonę Staszka w komedii telewizyjnej Janusza Kidawy "Żeniac". Były to wprawdzie role niewielkie i drugoplanowe, ale na pewno różnorodne i ciekawe. Towarzyszył im też od początku mocny, erotyczny kontekst, choć scen rozbieranych było początkowo niewiele.
Maria Probosz: "Dziewczyna z Alabamy"
W 1984 roku na ekrany film wszedł film "Alabama", w którym Maria Probosz wcieliła się w rolę Bożeny Słuckiej. Obraz, który podobnie jak "Czas dojrzewania" (także z udziałem Probosz), podejmował głośny wtedy problem narkomanii, stał się frekwencyjnym hitem, choć krytycy nie byli nim zachwyceni. Młodzi wciągnęli się jednak w fabułę, krążącą wokół love story głównych bohaterów i zachwycili się piękną blondynką.
- "Dodatkowym wabikiem był udział Urszuli z Budką Suflera, śpiewającej takie przeboje jak "Malinowy król" czy "Wielki odlot" - przypomina Krzysztof Tomasik w książce "Demony seksu", dodając, że znacząca była tu także nagość i liczne sceny rozbierane z udziałem blond piękności.
W latach 1982/1983 aktorka regularnie pojawiała się także na deskach teatralnych. Wraz z mężem otrzymała etat w Teatrze Polskim w Warszawie za dyrekcji Kazimierza Dejmka. Kochała pracować z ukochanym, który, jak wielokrotnie przekonywała w wywiadach, ukształtował ją jako kobietę, aktorkę i osobowość. Małżonkowie dość surowo oceniali jednak działalność jednostki i w 1984 roku przenieśli się do Teatru Dramatycznego w Warszawie. I tu nie zagrzali jednak miejsca zbyt długo.
- "Teatr nie wybrał mnie, dlatego i ja nie mogłam postawić na niego. Jeżeli ktoś lub coś mnie nie chce, ja nie walczę, ja po prostu odchodzę" - cytuje aktorkę Tomasik.
Probosz odeszła także od męża. Choć po latach wspominała go zawsze z sentymentem i sympatią, to nie kryła, że małżeństwo nie należało do szczególnie udanych. W relację bardzo młodych przecież ludzi wkradła się zazdrość - Marek miał być zazdrosny nie tyle o rozbierane sceny i miłość, którą jego żonę zaczęli obdarzać fani, ale także jej sukcesy i coraz większą rozpoznawalność.
- "Najgorzej, gdy w jednym domu spotka się dwóch Hamletów" - mówiła.
Po latach aktorka zszokowała też fanów, sugerując, że jej mąż związany był z reżyserem, Wiktorem Grodeckim. Krążyły też plotki, że to Probosz miała romans z Grzegorzem Matysikiem, partnerem z filmu "Alabama". Marek Probosz konsekwentnie milczy od wielu lat na temat swojego pierwszego małżeństwa - dziś jest szczęśliwym mężem i od prawie 40 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych.
Połowa lat 80. to zdecydowanie najlepszy czas w karierze aktorki. Po "Alabamie" dostała kilka zaproszeń na festiwale filmowe i zaczęła pojawiać się w produkcjach zagranicznych. Kompletnie nową twarz pokazała w "Zaproszeniu" Wandy Jakubowskiej, gdzie wcieliła się w rolę lekarki w obozie koncentracyjnym. I znów się zakochała.
Wybrankiem aktorki został Zbigniew Kopania - operator filmowy oraz malarz. Maria zachwycała się w wywiadach swoim opiekuńczym i dobrze sytuowanym mężem, przy którym mogła wreszcie spokojnie "leżeć i pachnieć".
- "Komfort życia jest dla mnie ważny. Jednak uważam, że od zarabiania pieniędzy jest mężczyzna" - mówiła, paradującym w futrze w nowym pontiacu firebird.
Pod koniec lat 80. aktorka zaczęła regularnie występować w serialach. Zagrała w dwóch odcinkach kultowego "07 zgłoś się", "Tulipanie" (1986) oraz serialu "Mistrz i Małgorzata" (1988), w którym wystąpiła u boku samego Gustawa Holoubka. Wciąż regularnie grała też za granicą - głównie w Czechosłowacji i NRD. Wystąpiła m.in. w słowackim filmie "Cena odwagi" jako dziennikarka Lenka Vanáková, NRD-owskim romansie "Młodzi ludzie w mieście" w roli Susi, berlińskiej tancerki rewiowej lat 20. i radzieckim filmie "Czas pełni księżyca" w roli poganki Pime, córki duchownego.

Sen o Hollywood
W 1987 Probosz roku gościła na II Festiwalu Filmowym w Tokio.
- "Nazywano mnie młodą gwiazdą polskiego kina. Kiedy protestowałam, usłyszałam, że w naszym kraju niepotrzebnie wstydzimy się sławy" - mówiła po powrocie.
Długo żyła spotkaniem z samym Gregorym Peckiem, któremu została przedstawiona jako jedna z najpiękniejszych słowianek kina. "To widać" - miał powiedzieć i dał jej lizaka. Nie umiała jednak wyjaśnić, co miał oznaczać ten prezent.
Aktorka długo wierzyła, że jest w stanie zrobić karierę międzynarodową. Jej idolkami były największe blondynki kina - Marilyn Monroe, Brigitte Bardot i Catherine Deneuve. Sądziła, że ma z nimi wiele wspólnego, a Monroe fascynowała ją do tego stopnia, że zbierała wszystkie wycinki o aktorce i odwzorowywała jej makijaż czy niektóre stylizacje. Bardzo ceniła też rodzimą blond piękność - Katarzynę Figurę. Marzyła o współpracy z Romanem Polańskim, w USA działał też już przecież jej były mąż, Marek i wspomniany Wiktor Grodecki. Liczyła, że i jej się uda. Tak się jednak nie stało, więc aktorka przyjmowała wszystkie role, które proponowano jej w kraju, zaczęła także pracę modelki.
Maria Probosz zagrała w tym czasie m.in. kolorową Sandy w obrazie Krzysztofa Gradowskiego "Pan Kleks w kosmosie" (1988) i dziewczynę szefa bandy w "Zabij mnie glino" Jacka Bromskiego. W melodramacie "Trzy kroki od miłości" u boku Jana Frycza wcieliła się w postać sekretarki. Wszystkie re role bardzo ją cieszyły, ale miała świadomość wielu błędów, które popełniła w przeszłości - doskonale wiedziała, że zaszufladkowano ją już wiele lat temu.
- "Reżyserzy lubią pokazywać atrakcyjne dziewczyny, bo ładne wkomponowują się w tło. Dla aktorki jest to przykre, bo przecież wie, że stać ją na coś więcej" - mówiła.
Na łamach tygodnika "Film" przyznała, że chciałaby kiedyś dostać zadanie, takie jak Mia Farrow w "Dziecku Rosemary" lub Catherine Deneuve we "Wstręcie".
Miłość? Do wielu razy sztuka
W 1989 roku Maria Probosz zaczęła pracę na planie filmu "Powrót wabiszczura" Zbigniewa Rebzdy na kanwie powieści łódzkiego pisarza, Andrzeja Makowieckiego. Muzykę do filmu napisał sam Czesław Niemen, a część zdjęć kręcono w ZSRR przy granicy z Afganistanem. Obraz opowiadał o problemach zbuntowanej młodzieży, tworzącej własną subkulturę i, według założeń, miał zdobyć serca widzów. Na planie wszystko poszło jednak źle - nagła i wymuszona zmiana głównego aktora, problemy z tłumem młodych statystów (ściągniętych z festiwalu w Jarocinie), a finalnie śmierć reżysera położyły się na nim klątwą. Film przepadł.
Trochę lepiej niż jej kariera, prezentowało się życie prywatne aktorki. Probosz rozstała się wprawdzie z Kopanią, ale na planie "Przesłuchania" Ryszarda Bugajskiego poznała aktora Czesława Nogackiego, z którym związała się na kolejne sześć lat. Początki nie zwiastowały dramatu, ale środowisko aktorskie dość szybko zwróciło uwagę na coraz bardziej widoczne uzależnienie Marii od alkoholu. Po latach powiedziała:
- "Kiedyś kogoś kochałam i nie chciałam, żeby pił. Postanowiłam wziąć o dwa kieliszki więcej niż on i wypiłam" - cytuje aktorkę Krzysztof Tomasik w "Demonach seksu".
Kilka lat przed śmiercią aktorka przyznała, że Nogacki był potworem i zrujnował jej życie. Bił ją, dręczył i znęcał się nad nią psychicznie. Plotkowano, że bałuckie mieszkanie aktorki było wtedy meliną. W pewnym momencie Probosz trafiła nawet do więzienia, ale opisywała ten epizod z dużym humorem. Towarzyszki "odsiadki" były nią wręcz zachwycone. Ratunkiem okazał się dla niej kolega z podstawówki, Andrzej Hasik, za którego wyszła w grudniu 1995 roku. Wreszcie była szczęśliwa, dbała o dom i zapragnęła urodzić dziecko.
Ostatnie role Maria Probosz zagrała w 1991 roku. Pojawiła się w serialu "Pogranicze w ogniu" i "Siwej legendzie" Bohdana Poręby. W tym samym roku wystąpiła też na okładce polskiego "Playboya". Tak naprawdę, w filmie lat 90. nie było już jednak dla niej miejsca. W sezonie 1998/1999 została wprawdzie zaangażowana do łódzkiego Teatru Nowego, ale podziękowano jej po roku. Bardzo chciała wrócić na ekrany, ale nie było już dla niej propozycji. Wróciła za to do nałogu alkoholowego i nawet miłość oraz wsparcie męża okazały się niewystarczające. Cierpiała też na depresję, którą pogłębiła śmierć matki, rok później ojca i jej ukochanego psa.
- "Nie chciała jeść, potrafiła godzinami siedzieć na kanapie, wpatrując się w jeden punkt i paląc papierosa za papierosem"- mówił jej mąż.
Maria Probosz zmarła 14 września 2010 roku w wieku 49 lat. Przyczyną śmierci było mocne zapalenie trzustki. Pochowana została w części komunalnej cmentarza Zarzew w Łodzi (kwatera XXXVI-6-16).
- "Jeżeli minie moda na Marię Probosz, to nie będę walczyć. Po prostu odejdę" - mówiła, będąc na szczycie.
Słowa dotrzymała.
Inspiracje, które naprawdę chce się nosić. Zajrzyj do świata trendów, gdzie elegancja spotyka wygodę, a klasyka przeplata się z nowoczesnością. Więcej na styl.interia.pl/trendy










