Reklama

Ras al Khaima. Idealne plaże i gwarantowana pogoda. Jedź, zanim ruszą tam tłumy

Marzą wam się egzotyczne wakacje na piaszczystej plaży pod palmami, ale wizja zatłoczonych kurortów zabudowanych po czubek gigantycznymi hotelami, wokół których już od świtu odbywają się "walki o leżak" nieco was zniechęca? Szukacie miejsca, które intryguje kulturą i historią, ale zarazem jest bezpieczne i otwarte na turystów, którzy mogą poczuć się w nim swobodnie? Ras al Khajmah może być doskonałym wyborem.

Tym bardziej, że do tej pory wielu nawet nie słyszało tej nazwy. Ras al Khaimah (RAK), jeden z siedmiu Emiratów Arabskich, największy boom turystyczny ma dopiero przed sobą. Ale już dysponuje znakomitą infrastrukturą, siecią hoteli i atrakcji. Na tyle dużą, że łatwo znaleźć odpowiednią dla siebie ofertę, ale wciąż pozostawiającą sporo przestrzeni i możliwość oddechu. Emiraty, których zasoby ropy naftowej mają wystarczyć na jeszcze mniej więcej dekadę, stawiają na intensywny rozwój turystyki i prawdopodobnie za kilka lat plaże zatłoczą się i obrosną hotelowymi gigantami. Dziś krajobraz jest wciąż przyjemny dla oka, a istniejące hotele świecą nowością. Czy będą dobrą alternatywą dla Egiptu czy Turcji, tak chętnie wybieranych przez zwolenników słońca i plaż? O czym warto pamiętać, wybierając się do Ras al Khaimah?

Reklama

Zobacz również: Ras al Khaimah. Wakacje pełne emocji w górach i na pustyni

Ze względu na pogodę Ras al Khaimah to destynacja całoroczna, chociaż upały od lipca do września (średnio ok. 35 st. C) mogą być trudne to zniesienia. Najlepszy sezon to: październik- listopad, marzec-maj.  

Zjednoczone Emiraty Arabskie mają jeden z najniższych na świecie wskaźników przestępczości pospolitej, innymi słowy - kradzieże zdarzają się niezwykle rzadko. Wiele obaw wśród turystów budzi obowiązujące prawo religijne. Tu warto zaznaczyć, że Ras al Khaimah jest najbardziej liberalnym z emiratów. Kobiety nie muszą się zakrywać, spokojnie mogą nosić szorty czy sukienki na ramiączkach. W przeciwieństwie do np. Szardży, emiratu w którym alkohol jest całkowicie zakazany, w Ras al Khajmah turyści nie są skazani na prohibicję. Alkohol jest dostępny w hotelach, restauracjach, i niektórych sklepach. Zakazane są natomiast obraźliwe gesty, wypowiedzi, a nawet posty w mediach społecznościowych, krytyczne wobec władz i rodzin panujących. Te ostatnie otoczone są przez Emiratczyków szczególnym kultem. Portrety szejków zobaczycie wszędzie: od hotelowego lobby, poprzez siedziby firm, aż po rogi ulic. Nie jest to element kampanii wyborczej czy akcji rządowej, a najczęściej prywatna inicjatywa obywateli, którzy chcą w ten sposób wyrazić swoje przywiązanie dla rodzin panujących. W czasie pobytu w ZEA krytyczne opinie lepiej pozostawić dla siebie.

Sztuczne wyspy - nie tylko w Dubaju

Wyspy Palmowe czy archipelag Świat - to niemal ikoniczne obrazki kojarzące się z Dubajem. Te popisy inżynierii i technologicznej brawury znamy przede wszystkim ze zdjęć z lotu ptaka. To właśnie z tej perspektywy, pozwalającej objąć wzrokiem całość projektu, robią największe wrażenie. A jak to wygląda z ziemi? Czy w ogóle odczujemy, że jesteśmy na sztucznej wyspie?

Ras al Khaimah również ma sztuczne wyspy. Marjan Island ma w założeniu przypominać kształtem fragment koralowca (czego raczej trudno jest się dopatrzyć). Ja zatrzymałam się właśnie na tej wyspie w hotelu Hampton by Hilton i różnica jest odczuwalna.

Co zapisałabym po stronie plusów przebywania na sztucznej wyspie? Nie ma złych widoków z okien, wszystkie wychodzą na Zatokę. Długi 750 metrowy odcinek plaży jest na całej swojej długości równie szeroki, wysypany jasnym piaskiem z fragmentami muszli. Zejście do wody jest wszędzie równie łagodne, piaszczyste, pozbawione kamieni. W wodzie nie ma wystających skał lub niespodziewanych głębin. Ponieważ każdy fragment jest równie idealny, nie napotykamy problemu znanego z wielu wakacji all inclusive, czyli toczących się od świtu walk o zajęcie najlepszego leżaka i zarezerwowanie go za pomocą rzuconego ręcznika. Po prostu miejsca jest dość i każde jest równie dobre. A druga strona medalu? Mimo że w wodzie pływają ryby, a w powietrzu fruwa zadziwiająco dużo ptaków, pozostaje pewne wrażenie sztuczności. Na plaży, która została zaprojektowana, by być idealną, trudno uzyskać wrażenie "zatopienia się w naturze" (jeśli w ogóle jest to możliwe na plażach w wakacyjnych kurortach).

Ale wakacje to nie tylko plażowanie, a Ras al Khajmah daje też możliwości bliskiego kontaktu z przyrodą. Warto wybrać się do liczącego 1235 aktów rezerwatu Al Wadi Nature Reserve, na terenie którego możemy oko w oko spotkać się z  oryksami arabskimi (są dzikie i należy zachować ostrożność) i małymi gazelami (te można nawet karmić z ręki, oczywiście pod okiem przewodnika). Oryksy, będące narodowym zwierzęciem emiratów, są najprawdopodobniej pierwowzorem legendarnych jednorożców. Ponoć mają niezwykłą zdolność wyczuwania deszczu i są w stanie przemierzyć wiele kilometrów w kierunku, w którym przeczuwają wystąpienie opadów.

Przeczytaj też: Nie tylko "Biały Lotos". Filmowe miejsca, które możesz odwiedzić tego lata

W rezerwacie można poznać wiele ciekawostek dotyczących fauny i flory (np. drzewa Ghaf, które dla Emiratczyków ma wyjątkowe znaczenie). Znajdujący się na terenie rezerwatu Adventure Center organizuje nie tylko zwiedzanie rezerwatu (spacery, przejażdżki buggy, konne i na wielbłądach) ale też inne aktywności np. strzelanie z łuku. A kto chce po przebudzeniu się widzieć z okna przebiegające oryksy, może zanocować w jednej z willi hotelu Carlton Ritz (na terenie rezerwatu), które w założeniu mają być "inspirowane namiotami Beduinów", ale są raczej przejawami bezgranicznego luksusu, na który tak chętnie stawia się w Emiratach.

Perły z księżycowego światła. Zanim odkryto "czarne złoto"

Obecny rozwój Emiraty zawdzięczają ropie naftowej, którą zaczęto tu wydobywać w latach 60. ubiegłego wieku. Jednak przez stulecia największym bogactwem Ras al Kajmah były perły. Te pochodzące z RAK uważano za jedne z najpiękniejszych na świecie. Wyróżniały się wyjątkowym blaskiem, kolorem, kształtem i odbiciem. Nosili je najzamożniejsi władcy świata, w tym europejscy monarchowie, a ich ceny były zawrotne. Co nie znaczy, że życie miejscowych poławiaczy pereł było usłane różami. Zajęcie było trudne i wyjątkowo niebezpieczne. Poławiacze wyruszający na trzymiesięczne rejsy, żegnali się z bliskimi, jakby mieli nigdy nie wrócić i często tak właśnie było. Koniunktura padła w latach 20. XX wieku, kiedy na rynek weszły perły hodowlane.

Dziś w RAK jeden z potomków poławiaczy prowadzi farmę pereł na wodach w pobliżu Al Rams. To jedno z najciekawszych i najprzyjemniejszych miejsc w RAK. Na miejscu dowiemy się wszystkiego o powstawaniu pereł naturalnych i hodowlanych, poznamy ich historię i legendy, zobaczymy na własne oczy, jak perły są wydobywane. Poznamy tajniki oceny i handlu perłami i dowiemy się sporo o życiu dawnych poławiaczy pereł. Na zacienionej platformie, którą chłodzi delikatny wiatr od Zatoki, można też zjeść lunch (konieczne wcześniejsze zamówienie).

Czerwona wyspa poławiaczy pereł

Kto złapał bakcyla i chce dowiedzieć się więcej o życiu poławiaczy pereł i Emiratach "sprzed ropy naftowej" powinien koniecznie wybrać się także do Al Jazeera al Hamra, dawnej wioski poławiaczy pereł z plemienia Zaab, obecnie udostępnionej dla zwiedzających. Zobaczymy tu maleńkie domy poławiaczy i rybaków oraz większe, należące do bogatych kupców (wszystkie wyposażone w łazienkę); pomieszczenia przeznaczone dla przyjmowania gości; a także magazyny, w których przechowywano daktyle i produkowano melasę daktylową. Z wież strażniczych możemy rzucić okiem na okolicę.

Al Jazeera al Hamra oznacza dosłownie "czerwoną wyspę", bo jednym z głównych materiałów wykorzystanych do budowy były bloki koralowca. Do tego celu używano też między innymi belek z drzew namorzynowych i pni palmowych.

Muzeum Narodowe w Ras al Khaimah. Jak ropa zmieniła wszystko

Wizyta w wiosce poławiaczy pereł tylko zaostrza apetyt na informacje o kulturze oraz historii RAK i Emiratów, które często kojarzą się wyłącznie z imponującymi wieżowcami Dubaju czy Abu Zabi. Ekspozycja Muzeum w Ras al Khajmah jest niewielka, ale za to treściwa i obejmuje zarówno starożytne artefakty, jak i współczesne wyposażenie tradycyjnego emirackiego domu. Interesująca jest kolekcja biżuterii i broni (w tym różne rodzaje islamskich mieczy). Warto zwrócić uwagę na bagduir, czyli wieżę łapiącą wiatr, rodzaj starożytnego klimatyzatora.

Ale najciekawsza część ekspozycji dotyczy nowszej historii i tego, jak Emiraty, które ekonomicznego rozpędu zaczęły nabierać dopiero po odkryciu ropy, a niezależną państwowość uzyskały w latach 70. XX wieku, przeszły ten skok od beduińskiego namiotu do sztucznych wysp i najwyższych wieżowców świata. Jak łatwo się domyślić nie było tu czasu na powolną ewolucję i wiele zależało od wizji i decyzji poszczególnych szejków, a także sposobów, w jaki chcieli je realizować. I tak na przykład pierwszy prezydent Emiratów, Zajid ibn Sultan Al Nahajjan, który sam otrzymał tylko bardzo ograniczone wykształcenie obejmujące naukę czytania, pisania i religii, uznał, że kraj powinien postawić przede wszystkim na edukację dostępną dla wszystkich obywateli. Kiedy jednak dzieci nie pojawiły się w szkołach, postanowił zadbać sprawę głębiej. 

Okazało się, że rodzice nie posyłają dzieci do szkół, bo nie stać ich na niezbędne przybory. Zajjid ufundował wtedy wyprawki dla wszystkich uczniów (jego portret był wydrukowany na zeszytach). Oczywiście ekspozycja nie da kompletnych wyjaśnień, jak emirackim szejkom udawało się kluczyć pomiędzy tendencjami prozachodnimi a prawem szariatu, władzą absolutną a postępem, tradycją a modernizacją. Ale wiele wątków może okazać się intrygujących i skłonić do zadawania dalszych pytań.

Wizyta w muzeum może też być okazją do spotkania rodowitych Emiratczyków (o co w Emiratach wcale nie jest tak łatwo). Emiratczycy to zaledwie kilkanaście procent mieszkańców kraju i bardzo często są oni zatrudnieni na państwowych posadach np. jako przewodnicy i przewodniczki w muzeach.

Przeczytaj też: Azerbejdżan: Egzotyczne Zakaukazie otwiera się na Polaków

Reszta to ekspaci i migranci, głównie z Indii, Filipin, ale też innych krajów arabskich. Łatwo się o tym przekonać - zapytajcie ludzi, których spotykacie na swojej drodze (kierowców, instruktorów, sprzedawców, kelnerów, menadżerów hoteli), skąd pochodzą.

Fort Dhayah - ślady historii i niezapomniane widoki

Na terenie Emiratów nie znajdziemy zbyt wielu zabytków. Dhayah to jedyny fort na terenie kraju. XVIII wieczna budowla malowniczo położona na wzgórzu była częścią linii umocnień. W obecnym kształcie fort został odbudowany w XIX wieku (i odrestaurowany w latach 90. XX wieku) po tym jak w 1819 roku zniszczyli go Brytyjczycy. Podczas oblężenia chroniło się tam niemal 800 osób (w tym kobiet i dzieci), z których jedynie 177 było wojownikami. Nie mieli oni dostępu do źródeł wody ani żadnych urządzeń sanitarnych, a poddani byli intensywnemu obstrzałowi artyleryjskiemu. Po trzech dniach poddali się.

Dziś można się tam dostać pokonując 239 schodów, co zajmie zaledwie kilka minut, ale dobrze zabrać ze sobą butelkę wody i filtr przeciwsłoneczny. Krótką wspinaczkę w palącym słońcu wynagrodzą spektakularne widoki: z jednej strony na majestatyczne góry, z drugiej na miasto i zatokę.

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: Plaża
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy