"Boimy się zrobić krok w bok. A szkoda, bo wtedy dzieją się naprawdę ciekawe rzeczy"

– Babie lato nie jest etapem, tylko przebłyskiem. Wydarza się, kiedy podskórnie czujesz, że nadchodzi jakaś czarna, wilgotna pora roku, przed którą miałabyś ochotę uciec. Tyle, że to jeszcze nie teraz. Jeszcze są promienie słońca, jeszcze liście spadają z drzew i ty masz ochotę wykraść dla siebie ten moment ciepła – o dojrzewaniu, starzeniu się, byciu babcią i dzieckiem jednocześnie, opowiada Marta Dzido, pisarka, reżyserka, autorka wydanego niedawno zbioru opowiadań „Babie lato”.

"Babie lato" może przydarzyć się w każdym wieku
"Babie lato" może przydarzyć się w każdym wieku123RF/PICSEL

Aleksandra Suława: We wspomnieniach wielu kobiet babcie zajmują szczególne miejsce: afirmują, inspirują, bywają najważniejszą figurą dzieciństwa, punktem odniesienia w dorosłości.  Kim są w twojej pamięci?

Marta Dzido:  - Obie babcie cały czas są ze mną - jedna fizycznie, druga patrzy na mnie z nieba. Różna jest ich obecność, tak jak różne osobowości. Z tą, której nie ma już na świecie, mieszkałam jako dziecko. Ona nauczyła mnie dostrzegania tego co niematerialne, poszerzyła moją percepcję o magiczny wymiar. Druga babcia to babcia odległa, babcia "ze Szczecina", babcia "od święta". Dziś ma 89 lat i ciągle chce brać z życia więcej, jej apetyt na nowe jest nieposkromiony. To właśnie taka postawa jak ta, którą chciałam przekazać w "Babim lecie". Wszystkie wiemy, że czas się kurczy, że się starzejemy, że umrzemy, ale może właśnie tym bardziej warto pielęgnować w sobie chęć życia? Oswajać ciało, które się zmienia, staje się kruche, bezbronne. A jednocześnie pamiętać, że nie kończymy się wraz z nim, że jesteśmy czymś więcej.

Szybko poszło. Jedno pytanie i już jesteśmy przy sprawach ostatecznych.

- Szybko, tym bardziej, że przemijanie jako temat zwykliśmy spychać na bok.

Czy ja wiem? Mam 37 lat, a od dobrej dekady słyszę narzekania rówieśniczek na upływ czasu: że uroda już nie ta, że zdrowie nie to, siły nie te. W mediach społecznościowych geriatryczne bolączki millenialsów też są popularnym tematem.

- To nie tylko twoje spostrzeżenia. Miałam 27 lat, kiedy pierwsza z moich koleżanek kupiła krem przeciwzmarszczkowy, a druga zaczęła narzekać, że po karmieniu dziecka obwisły jej piersi. Nasze ciała się zmieniają, nieważne czy mamy 20, 40 czy 60 lat. Jednak o ile o starzeniu się rozmawiamy często i z dużym zaangażowaniem, o tyle chyba nikt nie spotyka się na kawce, żeby pogadać o śmierci.

Od dziecka wiemy, że nastąpi kres, ale przez dużą część życia nie dopuszczamy tej myśli do siebie. Potrafisz wskazać, kiedy ta refleksja zaczęła towarzyszyć tobie?

- W wieku 20., 30., lat wydaje nam się, że jesteśmy niemal nieśmiertelne. Przynajmniej mnie tak się wydawało, aż pewnego dnia przyszła pandemia i zabrała kilka osób z mojego otoczenia. Zabrała mi też jeden ze zmysłów - węch, a ze stratą przyszedł ogromny lęk, poczucie kruchości. Potem wybuchła wojna, zaburzając znany porządek świata. A wreszcie, prawie w tym samym czasie, przyszła na świat moja wnuczka, Helena.

Wojna i narodziny - jak dwa bieguny.

- Tak, choć i te narodziny nie były jednoznacznie radosne. Z jednej strony przyniosły światło, nadzieję, z drugiej wymieszany z bezsilnością strach o to, w jakim świecie będzie żyła Helena. Chyba właśnie wtedy poczułam, że oprócz pięknych historii o dojrzałej kobiecości, historii o zapachu truskawek i smaku lodów Bambino, chcę snuć też trudniejsze, bardziej bolesne opowieści. Jednak robić to w sposób, który będzie dawał czytelniczkom siłę, zamiast zostawiać je z poczuciem pustki i beznadziei.

Marta Dzido
Marta DzidoBartek Zaranekarchiwum prywatne

Mówisz: "poczucie pustki". Czasem myślę, że wchodzenie w wiek dojrzały jest jak dorastanie - na obu etapach trzeba wymyślić siebie na nowo. Tyle, że w porównaniu z okresem dojrzewania, wzorców jest jakby mniej.

- Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym etapem życia, w którym stajesz się niewidzialna dla świata. Królewna, księżniczka, Barbie, superwoman, seksbomba - to już nie pasuje. Jakie odwołania zostają? Królowa śniegu, macocha, nasza Baba Jaga?

Niebyt kuszące.

- Zwłaszcza Babę Jagę kultura mocno nam zohydziła, ale może warto spróbować ją odzyskać? Ja lubię myśleć o niej inaczej. Nie jako o szpetnej dziwaczce, mieszkającej samotnie w głębi lasu, za jedyne towarzystwo mającej kruka i czarnego kota, ale jako o tej, która wie, a wie bo przeżyła i ze swoich doświadczeń wyciągnęła to, co najlepsze. Kto wie, co w życiu widziała? Jaką posiada siłę? Kto wie, czy ona w ogóle jest samotna? Może jest matką kruka? Kochanką czarnego kota?

Na dalekie wody wyobraźni wypływamy.

- Bo brak wzorców to brak ograniczeń. Nicość wieku dojrzałego jest dla mnie szalenie inspirująca, jak pusta kartka, którą mogę zapełnić opowieściami dla siebie samej. Jeśli jednak ktoś wolałby czerpać wzorce z realnego świata, może poszukać ich w biografiach naszych prababek - sufrażystek, emencypantek. Kiedy toczyły swoją walkę, nie były młodymi dziewczynkami, a kobietami przynajmniej po czterdziestce. O ich sile decydowała nie młodość i atrakcyjność, ale doświadczenie i mądrość, których z oczywistych powodów w wieku lat kilkunastu czy dwudziestu mieć nie można.

W dojrzałym wieku trzeba wymyślić siebie na nowo
W dojrzałym wieku trzeba wymyślić siebie na nowo123RF/PICSEL

Kult młodości siedzi w nas tak mocno, że czasem nie doceniamy tego, co przychodzi z wiekiem. Na początku rozmowy opisałaś swoje babcie jako wrażliwe, uważne, ciekawe świata. Zestaw superlatywów, które często łączymy ze starszymi osobami. Z jednej strony można pomyśleć "kto by nie chciał być taką osobą". Z drugiej - panicznie boimy się nią stać.

- Lęk przed fizyczną stroną dojrzałości i starości przyćmiewa inne jej aspekty. Kultura i wychowanie wzmacniają w nas chęć bycia podziwianymi i pożądanymi ze względu na zewnętrzne cechy. Nawet dziś, gdy tyle mówi się o tym, że kobiety zaczynają afirmować starzenie się, że nie farbują włosów, nie wypełniają zmarszczek, pokazują swoje ciało w sesjach zdjęciowych, ta afirmacja cały czas kręci się wokół wyglądu. A tymczasem mnie, oprócz burzy siwych loków na głowie, interesowałoby, co taka kobieta ma w głowie, z czym przychodzi, czym chciałaby podzielić się ze światem.

Do tego lęku dodam jeszcze jeden - przed śmiesznością. W dawnych pokoleniach "seniorka rodu", budziła szacunek. Dzisiaj z pomysłów, zachowań, wyborów dojrzałych kobiet lubimy się podśmiewać.

- Bo nie wie, bo nie nadąża, bo "taka stara, a taka głupia".

Łatkę "głupiej" łatwo uzyskać. Głupia, bo ubrała coś niecodziennego. Głupia, bo zapisała się na zajęcia sportowe. Głupia, bo jedzie sama na zagraniczną wycieczkę. Głupia, bo - jak twoje bohaterki - ucieka w marzenia na ławce w parku, bierze rozwód po wielu latach małżeństwa, zakochuje w chłopaku poznanym przez internet.

- To wymyślone postaci, ale prawdziwe emocje. Historie podobne do tych, które stworzyłam, wydarzają się każdego dnia, a kobiety każdego dnia się ich wstydzą. Od dziecka zwraca nam się uwagę na to, co "nie wypada". Lista zakazów bywa płynna, ale każdy wie, że w pewnym wieku "nie wypada pozwalać sobie na głupoty", "dać się ponieść", "ulegać emocjom". A tymczasem z biegiem lat człowiek często zdaje sobie sprawę, że albo złapie szansę, weźmie dla siebie, ile się da, będzie szczęśliwy, choćby przez chwilę, albo w imię społecznych oczekiwań odrzuci tę szansę i może nie będzie szczęśliwy nigdy. Oczywiście, szczęście ma swoją cenę, którą czasem jest właśnie wstyd i śmieszność.

Czasem wolimy być niezauważone, ale bezpieczne
Czasem wolimy być niezauważone, ale bezpieczne123RF/PICSEL

Dla niektórych to za wysoka cena. Wybierają więc niewidzialność, na którą dojrzałe kobiety często narzekają.

- Bezpiecznie jest siedzieć w kąciku niezauważoną, nie mieć zbyt wielu przygód, ale i nie doświadczać rozczarowań. Być niewidoczną, ale za to bezpieczną i poważną. Na poziomie uniwersalnym - rozumiem. Jednak osobiście, im starsza jestem, tym mniejszą mam ochotę na traktowanie życia serio. Akceptuję to, że po prostu lubię się wygłupiać.

Rozwiń proszę "wygłupiać"

- Czasem mam ochotę zawiązać sobie kokardę na głowie, założyć krótkie spodnie z frędzlami i tak - znam kobiety, które powiedzą, że wyglądam jak wariatka. Tyle, że ja lubię to wariactwo, wymykanie się rzeczywistości. Uważam, że Polacy są smutnym, zestresowanym, zakompleksionym społeczeństwem, bojącym się zrobić krok w bok i zobaczyć, co się stanie. A stać się mogą bardzo ciekawe rzeczy.

"Skok w bok" kojarzy się dość jednoznacznie - z romansem.

- Ale nie musi nim być. Nie musi w ogóle oznaczać niczego spektakularnego. Czasem, można postąpić na przekór oczekiwaniom, wykraść życiu chwilę. Tak, jak bohaterka jednego z moich opowiadań, która po usłyszeniu diagnozy nowotworu idzie do parku na lody. Albo jak inny wymyślony przeze mnie duet - przyjaciółki, które siedząc na obskurnej ławce zachowują się tak, jakby były na wystawnym bankiecie. Warto znaleźć w sobie odwagę i dać się ponieść fantazjom, bo dzięki nim życie staje się pełniejsze.

Cały czas rozmawiamy o tym, że z wiekiem pozycji na liście lęków przybywa, ale może - dla równowagi  - coś z niej znika? Może na przykład udaje się oswoić typowe dla kobiet obawy przed spacerem przez nocny park, samotną podróżą pociągiem, jazdą autostopem?

  - Tego jeszcze nie wiem. We mnie, mimo upływu lat, te strachy cały czas są. Zmienia się ich natężenie, ale niezależnie od tego, czy mam 20 lat czy 40, czy mam w torebce narzędzia do samoobrony, czy znam sztuczki z krav magi, zawsze zadaję sobie pytanie "jak najbezpieczniej wrócić nocą do domu?".

- Czy kiedyś przestanę zaprzątać sobie nim głowę? Może to smutne, ale odpowiedź brzmi "nie". Nie przestanę zadawać sobie tego pytania tak długo, jak długo świat będzie miejscem, w którym mężczyźni pozwalają sobie na zbyt wiele. Nie można "wyrosnąć" z lęku, który jest uzasadniony, można tylko zlikwidować jego przyczynę. A tego można dokonać poprzez wychowywanie dzieci. Wpajanie chłopcom, że "nie znaczy nie", uświadamianie dziewczynkom, że czasem warto owo "nie" powiedzieć, nie bać się bycia niemiłą, stawiać granice.

Czy mimo upływu lat w części można pozostać dzieckiem?
Czy mimo upływu lat w części można pozostać dzieckiem?123RF/PICSEL

Wiem, że do swojej wnuczki piszesz listy. Są w nich właśnie takie rady?

- Piszę je ze świadomością, że czytelniczką będzie osoba w wieku dwudziestu lat, może starsza. Opowiadam jej o tym, co akurat robimy, dziękuję za to, co dzięki niej zrozumiałam. Bo to właśnie ona, trzylatka, która w szyszce potrafi zobaczyć urodzinowy tort, zdmuchnąć na nim świeczkę i zaśpiewać "Sto lat", otwiera mi głowę na to, co nierzeczywiste. Jest inspiracją do pielęgnowania w sobie dziecka, którym przecież wciąż w jakiejś części jestem.

Tak zwane "wewnętrzne dziecko"?

- Jedna z koleżanek powiedziała mi kiedyś, że pożegnała już w sobie dziewczynę, którą kiedyś była. "Wiesz, a ja chyba nie" - odpowiedziałam. "Ja noszę w sobie nie tylko tę małą dziewczynkę, ale też nastolatkę, młodą dorosłą, wszystkie wersje kobiet, jakimi kiedykolwiek byłam". One są jak warstwy ubrania, czasem udaje mi się pozrzucać te szaliki, kurtki, swetry, odnaleźć tą małą istotkę i przez chwilę nią być. Pobawić się. Właśnie o takich rzeczach piszę do Heleny. Mam nadzieję, że dzięki nim będzie jej łatwiej, chociaż wiem, że do niektórych prawd można dotrzeć tylko popełniając własne błędy.

Istnieją liczne materiały pozwalające przygotować się do macierzyństwa. A do... nawet trudno mi znaleźć słowo... "babciostwa"? Są jakieś instrukcje mówiące "jak być babcią"?

- "Babciostwo", tak samo jak "macierzyństwo", przyszło do mnie szybko - mamą zostałam mając 19 lat, babcią w wieku lat 40. Przyszło też nieoczekiwanie, musiałam je oswoić, wymyślić dla siebie samej. Zrozumieć, że jest kolejnym etapem macierzyństwa, ale innym. Taką relacją z wyboru, w której nie trwa się 24 godny na dobę, która nie jest obarczona zmęczeniem, koniecznością bycia w ciągłej gotowości. Ja obowiązki i przywileje babci realizuję wtedy, kiedy mam na to siłę i ochotę. Jeśli nie mam, zawsze mogę powiedzieć rodzicom Heleny: słuchajcie, umówmy się na inny dzień.

Znam wielu, którzy powiedzieliby, że to egoizm. Społeczne oczekiwanie każe priorytetyzować wnuki.

- Różnie można rozumieć priorytet. Ja chcę, żeby czas, który spędzam z Heleną, był jakościowy, pragnę poświęcić się jej całkowicie, a nie myśleć, że jeszcze zakupy, obiad, odpisywanie na maile. Całe moje macierzyństwo było multitaskingiem, akrobacjami pomiędzy pracą, studiami, stypendiami literackimi, zarabianiem pieniędzy. Tam była walka o przetrwanie, a tutaj mam zabawy, wygłupy, kokardy na głowie. Piękny czas, choć może odbiegający od stereotypowego wizerunku babci.

Babie lato to moment, łatwo je przeoczyć
Babie lato to moment, łatwo je przeoczyć123RF/PICSEL

Rozmawiamy o różnych etapach kobiecego życia: o dorastaniu, dojrzałości, starości. A babie lato jest kiedy?

- Ono nie jest etapem, tylko przebłyskiem. Wydarza się, kiedy podskórnie czujesz, że nadchodzi jakaś czarna, wilgotna pora roku, przed którą miałabyś ochotę uciec. Tyle, że to jeszcze nie teraz. Jeszcze są promienie słońca, jeszcze liście spadają z drzew i masz ochotę wykraść dla siebie ten moment ciepła. Wiesz, że jest krótki. Albo go złapiesz, odważysz się powygłupiać, pośmiać, zakochać, albo go przeoczysz, schowana w kącie, uważająca, żeby czasem się nie wychylić.  Babie lato może przydarzyć się kiedykolwiek, przyjść w kwitnącym maju, upalnym sierpniu, złotym październiku. Jeśli jednak nie będziesz czujna, możesz nie zauważyć go wcale. Ono kryje się we wszystkich tych momentach, w których życie mówi: złap mnie, pobaw się mną, przeżyj mnie w pełni.

Gdybyś zamiast do wnuczki miała napisać list do samej siebie z przyszłości, do 70 -., 80 -letniej Marty. Co byś sobie powiedziała?

- Pewnie kazałabym sobie coś przypomnieć. Nie chodziłoby jednak o fakty z życia, ale o to, co jest w nim ważne.

Spróbujesz sformułować kilka zdań?

- "Marto, może jesteś na tyle samotna i schorowana, że wpadłaś w czarną otchłań. Jednak pamiętaj, że ta mała dziewczynka cały czas w tobie siedzi. Spróbuj ją w sobie odnaleźć i tak jak ona cieszyć z drobnostek, nie bać się śmieszności i nie traktować życia zbyt serio. Bądź też odważna, bo kto wie, czy nie nadejdzie jeszcze jakieś babie lato".

"Ewa gotuje": Sałatka z grillowanym halloumiPolsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas