Reklama

Wzięłam religijny ślub, żeby móc swobodnie podróżować po Iranie. Opowiem wam, jak to wyglądało

Wzięłam religijny ślub z moim ówczesnym partnerem, obecnie przyjacielem, żeby móc "swobodnie" podróżować po Iranie. Na początku walczyłam jednak z systemem wizowym. Powiedzmy sobie szczerze: europejski paszport jest jak karta przetargowa. Mamy bezproblemowy wjazd do większości krajów, a dodatkowo możemy cieszyć się licznymi przywilejami. W przypadku Iranu jest jednak… dokładnie odwrotnie. Zwłaszcza, jeśli jesteś białą, niezamężną kobietą. Ale od początku.

Wjazd do Iranu: wyjątkowo trudny przede wszystkim dla Amerykanów i Europejczyków

Pewnego dnia pomyślałam: fajnie byłoby odwiedzić Iran. Jestem spontaniczna i kocham podróżować. Zwykle kupuję bilet, rezerwuję hotel i pakuję walizkę. Podróżowanie po jednym z najbardziej hermetycznych państw na świecie wymagało jednak ode mnie zdecydowanie większego wysiłku i organizacji. Okazuje się bowiem, że kobieta samotnie podróżująca po Iranie to nie tylko rzadkość, ale coś, co budzi spore kontrowersje wśród mieszkańców. Ba, Europejka bez męskiego towarzysza nie będzie mogła swobodnie zwiedzać kraju.

Zdałam sobie sprawę, że będę potrzebowała męskiego "przewodnika". Zanim jednak zaczęłam zastanawiać się, jak to rozegrać, stanęło przede mną inne wyzwanie: wyrobienie wizy. Jako Europejczycy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wjazd do większości krajów nie stanowi dla nas problemu. Nawet, jeśli wiza jest wymagana, w praktyce stanowi ona raczej formalność. W przypadku Iranu sytuacja ma się zgoła inaczej. Kiedy po raz pierwszy zaaplikowałam o wizę turystyczną, to byłam przekonana, że dostanę pozytywną odpowiedź. Niestety. Mój wniosek został odrzucony. Dlaczego? Nie wiadomo. Pomyślałam, że chodziło pewnie o błąd systemu, więc spróbuję jeszcze raz.  Ach, rozpieszczeni Europejczycy! Cóż się okazało? Znów odmowa. Udało się chyba za piątym razem.

Reklama

Kobieta podróżująca po Iranie: Jak najbardziej, ale raczej w towarzystwie męża

Na początku naiwnie myślałam, że będę w stanie bez problemu podróżować samodzielnie. I o ile pewnie byłoby to możliwe, o tyle na pewno niełatwe i przysparzające wielu dodatkowych trudności. Nie wspominając o podejrzliwych spojrzeniach mieszkańców. Jak już wspomniałam, przyjechałam do Iranu z chłopakiem. Pamiętam, kiedyś opowiadał mi historię o tym, jak umawiał się na randki z miejscową dziewczyną. Pewnego dnia wybrali się razem do kawiarni. Podszedł do nich funkcjonariusz policji i zapytał kim dla siebie są. Mój kumpel odparł, że przyjaciółmi. "Chyba kolego nie zdajesz sobie sprawy z tego, że u nas w kraju nie istnieje coś takiego, jak przyjaźń damsko-męska". Bardzo szybko przekonałam się o tym na własnej skórze.

Przyjaźń damsko-męska? Przygotuj się na karę

Ostatecznie mój kolega skończył z zatrzymanym przez strażników autem, a dziewczyna wylądowała na komisariacie policji. Wolałam uniknąć takiego scenariusza.

Możecie sobie wyobrazić, że skoro włóczenie się we dwójkę po ulicy bez aktu małżeństwa jest nielegalne, to wspólne wynajęcie pokoju w hotelu nie wchodzi w grę. Każdy z hoteli, jeszcze przed dokonaniem rezerwacji, wymaga od pary aktu małżeńskiego. Jako że Iran to kraj muzułmański, w grę wchodzi wyłącznie ślub religijny. Pomyślałam więc, że... trzeba to załatwić. Ani ja, ani mój przyjaciel nie jesteśmy osobami religijnymi. Podobnie zresztą jak wielu młodych Irańczyków. Jeśli chcieliśmy podróżować razem, takie rozwiązanie wydawało się najlepsze. 

Ślub "na próbę". Małżeństwem możecie być od roku do 99 lat

W Iranie istnieje możliwość zawarcia małżeństwa na czas określony. Znane jest jako: mut'a lub sigheh. Jest to forma małżeństwa uregulowana przez prawo religijne, która umożliwia parze określenie czasu trwania związku. Jego długość może wynosić od kilku dni do maksymalnie 99 lat. Takie małżeństwo może być zawarte w obecności świadków i zatwierdzone przez odpowiednich dostojników religijnych. Po upływie określonego czasu związek automatycznie się rozwiązuje, chyba że zostanie przedłużony. I właśnie na taką formę małżeństwa się zdecydowaliśmy.

Ceremonia ślubna w praktyce. Jak to wygląda?

W Iranie ceremonia ślubu religijnego odbywa się zgodnie z islamskimi tradycjami i przepisami prawa religijnego. Nie ma innej możliwości. Para, która planuje tę "uroczystość", najpierw musi złożyć wniosek do miejscowego urzędu religijnego. Wnioskodawcy zobligowani są przedstawić odpowiednie dokumenty, w tym dowody tożsamości, świadectwo zdolności do zawarcia małżeństwa (zazwyczaj nie jest wymagane dla obcokrajowców, ja nie musiałam), a także zaświadczenie o zgodzie rodziny lub opiekunów prawnych w przypadku młodszych osób. 

Po zaakceptowaniu wniosku, para spotyka się z dostojnikami religijnymi, którzy przeprowadzają wywiad z obojgiem narzeczonych, aby upewnić się, że są świadomi swoich obowiązków małżeńskich i zrozumienia znaczenia ślubu w islamie. To właśnie wtedy ustalane też są szczegóły i warunki, na jakich małżeństwo zostanie zawarte. Dotyczy to między innymi ustalenia mahru (posagu), który jest obowiązkowym elementem islamskiego małżeństwa i może być formą ochrony finansowej dla żony. Mój przyjaciel więc musiał zobowiązać się do tego, że ofiaruje mi część swojego majątku. Ślub odbył się w czymś na wzór urzędu cywilnego, gdzie obecni byli dostojnicy religijni oraz świadek. Musieliśmy wyrecytować modlitwy w języku arabskim. Po uroczystości zobowiązani byliśmy podpisać niezbędne dokumenty. Na zakończenie wręczono nam certyfikat ślubny - naszą przepustkę do swobodnego podróżowania po kraju. W środku takiego certyfikatu znajdują się nasze oficjalne zdjęcia. Musiałam więc zapozować w hijabie.

Całość zajęła nam... kilka godzin.

Z oficjalnym aktem ślubu podróż po kraju stała się nie tylko możliwa, ale też znacznie łatwiejsza. Nie mieliśmy żadnego problemu, żeby znaleźć zakwaterowanie w miastach, które odwiedzaliśmy. Podobnie z odwiedzaniem wszelkiego rodzaju atrakcji. Przyznam jednak szczerze, że nie do końca dobrze czułam się z tym, że zawarłam religijny ślub, nie będąc osobą wierzącą. Niestety w kraju, w którym polityka nierozerwalnie łączy się z religią, nie miałam zbyt dużego wyboru. Nie żałuję! A Iran (w tym także Irańczycy) jest piękny!

Post scriptum. Pisząc ten artykuł nie mam zamiaru urazić ani dyskredytować niczyich przekonań religijnych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: podróże | Iran | ślub
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama