Czekoladowa dieta
Większość ludzi lubi czekoladę, a niektórzy nie mogą się bez niej obejść. Naukowcom udało się odkryć, dlaczego czekolada tak silnie działa na przeważający procent ludzkości.
Badania zespołu archeologów z Hershey Foods w Hershey (Pensylwania) i University of Texas w Austin wykazały, że ludzie znają czekoladę od ponad 2 tys. 600 lat. Już wtedy Majowie spożywali czekoladę jako napój, zwykle gorzko-pikantny w smaku, co potwierdzają wykopaliska w Colha na północy Belize.
Czekolada w takiej formie, jaką dziś znamy, a więc w postaci słodkich pomadek, batonów i tabliczek, powstała w Europie niewiele ponad 150 lat temu. Jednak te nowe w historii naszego kontynentu łakocie zrobiły niezwykłą, do tego światową, karierę. Czekoladę zjadamy szczególnie chętnie, gdy jest chłodno, a sumy jakie przeznaczamy na zakup tego przysmaku są ogromne. Tylko Szwajcarzy wydają na czekoladę i czekoladowe wyroby ok. 600 mln euro rocznie.
Analizy CBOS wykazały, że także Polacy lubią słodkie przekąski, szczególnie te z czekolady, a tylko 17 proc. woli chipsy, czy słone paluszki. Badania ekspertów dowodzą, że nasz naród i Szwajcarzy, to nie wyjątki. Niemal cała ludzkość "nagradza się" właśnie czekoladą - jemy ją, gdy jesteśmy zestresowani. To także najczęstszy produkt, po który sięgamy jako po przekąskę. Skąd ta popularność przetworzonych ziaren kakaowca?
Mijały lata i wreszcie zespół brytyjskich naukowców z uniwersytetu w Bristolu, kierowany przez psychologa dr Petera Rogersa, dokonał tego nad czym głowiły się pokolenia cukierników i dietetyków: odkrył dlaczego większość ludzi tak bardzo lubi czekoladę. Wiele osób przyznaje, że czekolada bardzo im smakuje, a niektórzy twierdzą, iż są po prostu uzależnione od czekolady i nazywają siebie czekoladoholikami. Jednak eksperci z Bristolu zapewniają, że czekolada nie uzależnia.
Według naukowców świadomość, że powinniśmy ograniczać spożywanie czekolady wywołuje w nas silne pragnienie zjedzenia kolejnej porcji tego smakołyku.
- Walka z apetytem na czekoladę jest całkowicie bezcelowa, im bardziej z nim walczymy, tym większą mamy ochotę na słodki przysmak. Faktem jest, że w skrajnych sytuacjach niektóre nawyki żywieniowe mogą przypominać nałóg, jednak czekolada nie spełnia warunków produktu wywołującego uzależnienie - zapewnia dr Rogers.
Czy faktycznie czekolada to produkt bezpieczny? Na "czekoladolubność" szczególnie wpływa ludzki mózg, na co wskazują wyniki badań dr Edmunda Rollsa i dr Ciarana McCabe, badaczy z Wydziału Psychologii Eksperymentalnej Uniwersytetu w Oksfordzie. Analizy brytyjskich ekspertów wykazały, że zależnie od tego, czy jest się fanem czekolady, czy jej przeciwnikiem, inaczej reaguje część mózgu, tak zwana istota szara.
Naukowcy z Oksfordu przeskanowali mózgi dużej grupy osób za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). Według nich, silne upodobanie niektórych osób do czekolady przypomina zachowania osób cierpiących na uzależnienie.
- U takich ludzi aktywizują się rejony mózgu związane z powstawaniem przyzwyczajeń oraz z uzależnianiem się od leków, a w trakcie jedzenia czekolady zwiększa się aktywność we wszystkich obszarach mózgu związanych z odczuwaniem przyjemności i uzależnieniami - wyjaśnia dr Rolls.
Coś chyba jest na rzeczy i trzeba z czekoladą postępować ostrożnie.
Kolejną wskazówką są tu badania dr Dawida Lewisa, niegdyś naukowca na Uniwersytecie w Sussex, a obecnie pracownika biotechnologicznej firmy Mind Lab, Analizy dr Lewisa wykazały, że czekolada rozpływająca się na języku daje więcej przyjemności, niż namiętny pocałunek, a nawet seks!
Brytyjski naukowiec przeprowadził testy z dużą grupą par młodych ludzi w wieku ok. 20 lat. Jak tłumaczył, postawił na młodość, bo wtedy aktywność emocjonalna bywa największa. Parom biorącym udział w eksperymencie monitorowano pracę serca i mózgu. Podawano im czekoladę lub proszono o oddanie się namiętnym pocałunkom. Wyniki były jednoznaczne: czekolada zdecydowanie pokonała całusy.
- Po zjedzeniu czekolady uczucie przyjemności trwało cztery razy dłużej, niż po namiętnym pocałunku - zapewnia dr Lewis. - Nauce znane jest psychoaktywne działanie czekolady, ale rozpływanie się czekolady na języku stanowi sekret, który przypuszczalnie zwiększa uczucie przyjemności.
Obiegowa opinia mówi, że czekolada tak działa, bo zawiera substancje poprawiające nastrój.
To fakt, czekolada zawiera fenyloetyloaminę, która wywołuje w mózgu poczucie euforii i szczęścia. Eksperci twierdzą jednak, że ten chemiczny "uszczęśliwiacz" występuje też w innych pokarmach, do tego w większym stężeniu, np. w owocach awokado i w serach. Co więc stanowi siłę czekolady?
Po pierwsze, wspomniany już czynnik psychologiczny, po drugie, cukier i tłuszcz, zawarte w czekoladowych łakociach. Potwierdzają to ustalenia zespołu brytyjskich i szwajcarskich ekspertów - według tych analiz, najwięcej osób uwielbia czekoladę mleczną i słodycze oblane taką czekoladą. W wyrobach z mlecznej czekolady jest więcej tłuszczu i cukru, a mniej kakao.
Produkty z mniej lubianej czekolady deserowej i gorzkiej zawierają więcej kakao, a więc zwartych w nim składników psychoaktywnych. Gdyby więc, teoretycznie, można było uzależnić się od czekolady ze względu na jej skład chemiczny, to tylko od gorzkiej.
Problem światowego apetytu na czekoladę okazuje się szczególnie złożony. Wskazują na to wyniki badań naukowców z Szwajcarii.
Zespół ekspertów kierowany przez dr Sunila Kochhara, szefa działu badań nad metabolizmem w Nestle Research Center w Lozannie, przeanalizował sprawę pod katem mikrobiologicznym. Szwajcarzy ustalili, że flora bakteryjna jelit osób szczególnie lubiących czekoladę znacznie różni się od tej zasiedlającej przewody pokarmowe reszty ludzi.
Analizy były długotrwałe, a poprzedził je cały rok przygotowań. Jak się okazało nie było łatwo znaleźć do udziału w eksperymentach dużą grupę osób, które zdecydowanie czekolady nie lubią. Badania wykazały, że w organizmach tych, którzy czekoladę lubią i tych, którzy jej nie znoszą, występują różnice w zakresie aż 12 substancji.
U "czekoladlubnych" występuje więcej aminokwasu glicyny i mniej szkodliwego cholesterolu LDL, z kolei w organizmach osób, które nie jedzą czekolady jest więcej tauryny wchodzącej w skład napojów energetyzujących. Taki skład chemiczny jest skutkiem występowania w przewodzie pokarmowym odmiennych kultur bakteryjnych.
Niestety, zespół dr Kochhara nie wyjaśnił czy różnice mikrobiologiczne są skutkiem, czy przyczyną odmiennego stosunku do czekolady.
Słodycze te, trzeba o tym wspomnieć, mają też mroczną stronę - wielu ekspertów dowodzi, że objadanie się czekoladą stanowi przyczynę nadwagi oraz rozwoju próchnicy. Medycyna wykazała jednak, że to skutek zachwiania proporcji w diecie, bo czekolada zawiera także składniki bardzo korzystne dla zdrowia.
Przykładowo, według badań zespołu greckich uczonych, gorzka czekolada poprawia krążenie krwi.
- 100 gramów gorzkiej czekolady poprawia funkcjonowanie naczyń krwionośnych u zdrowych, młodych osób na co najmniej 3 godziny - twierdzi dr Charalambos Vlachopoulos, kierujący zespołem badawczym z Ateńskiej Szkoły Medycznej. - To pozytywne oddziaływanie na układ krążenia wynika z dużej zawartości flawonoidów (przeciwutleniaczy) zawartych w gorzkiej czekoladzie. Substancja ta poprawia funkcjonowanie naczyń krwionośnych, pomagając im się rozszerzać, czym zapobiega powstawaniu w krwi niebezpiecznych skrzepów. Wcześniejsze badania grupy naukowców z Włoch i Wielkiej Brytanii wykazały też, że gorzka czekolada podnosi stężenie przeciwutleniaczy we krwi o prawie 20 proc.
Czekolada podbiła świat, a raczej go oblała, niczym porcję ptasiego mleczka. Jej charakterystyczny smak i zapach działa na większość ludzi. Uczeni potwierdzają: czekoladzie niewielu może się oprzeć. Poddając się temu słodkiemu wyrokowi nauki trzeba jednak zachować rozsądek - równowagę w diecie.
Tadeusz Oszubski