Dieta bogata w resztki
Tak właśnie się nazywa - dieta bogatoresztkowa. To podstawowa broń w leczeniu zaparć, a celem jej stosowania jest zwiększenie spożycia błonnika, który pomoże wyregulować organizm, w tym pracę jelit.
Są one bardzo obciążone, niemal zapychane jedzeniem z dużą ilością tłuszczu, czerwonego i tłustego mięsa, gotowanych ziemniaków, makaronów, białego i często słodkiego pieczywa, ciast i ciasteczek. Na talerzu brakuje miejsca dla warzyw i owoców. Uporczywe zaparcia to jedna z chorób cywilizacyjnych, bo powoduje ją tylko nasze wygodne i szybkie posilanie się byle czym i nieprzestrzeganie podstawowych zasad żywienia.
Zajadamy się przesolonymi i pełnymi tłuszczu czipsami ziemniaczanymi, popijamy słodkimi napojami gazowanymi, ale jabłka i pomidory starannie obieramy ze skórki, by nam nie zaszkodziły. W efekcie walczymy z tuszą i bólami brzucha, a objawy bywają znacznie groźniejsze. Zjawisko to coraz częściej dotyka już małe dzieci, które przechodzą na dietę dorosłą i odkrywają łatwe smaki żywności wysoko przetworzonej, tym samym pozbawionej błonnika. A mikroflora jelitowa, która odpowiada za prawidłową perystaltykę jelit akurat zdobyczy cywilizacji nie lubi i zdecydowanie reaguje na środki chemiczne, konserwanty zawarte w żywności.
Oczywiście, w układaniu diety nie należy przesadzać, trzeba brać pod uwagę stan swojego zdrowia. Bo tak się składa, że najbogatsze w błonnik warzywa to te nazywane potocznie "muzykalnymi", a więc powodujące wzdęcia - wszystkie strączkowe, kapustne i cebula. Ale dodanie trochę zapomnianych przypraw, jak cząber, tymianek, kminek, rozmaryn czy majeranek złagodzi te objawy.
Starajmy się jeść jak najwięcej warzyw surowych, w postaci surówek lub po prostu pogryzając marchewkę czy łodygi selera zamiast cukierków. Surowy lub tylko blanszowany kalafior czy brokuł, wbrew obiegowej opinii nie zaszkodzi nam. Jedzmy jak najwięcej owoców. Niezrównane w pomocy jelitom są jabłka, tanie, smaczne i nasze. Wystarczy jeść jedno dziennie.
Zamiast batona zjedzmy - jako słodką przekąskę - suszone figi, morele, rodzynki. Bez problemu można zrezygnować z białego pieczywa na rzecz razowego, z pełnego ziarna, orkiszowego lub sitkowego. Zamiast ziemniaków lub białego ryżu, na drugie danie częściej gotujmy kaszę gryczaną, jaglaną, pęczak i inne pszenne. Nauczmy się jeść szybki w przygotowaniu i dający mnóstwo możliwości do popisów kulinarnych kuskus.
Przestańmy kupować inne tłuszcze np. roślinne, może z wyjątkiem masła, bo dodatek choćby łyżeczki masła podnosi smak każdej zupy czy sosu. Drób i ryby zamiast schabowego co drugi dzień lub zanurzonego w majonezie i opakowanego białą, dmuchaną bułą hamburgera na pewno dodadzą nam zdrowia a ujmą masy.
Dieta bogatoresztkowa to także dużo płynów, bo błonnik wymaga dużo wody, by wykonać swoją pracę w naszych jelitach. Ale niech to będą inne napoje, niż słodkie niby-soki czy różnego rodzaju herbaty na zimno lub inne kompozycje odrobiny konserwowego soku, dużej ilości cukru i gazowanej wody.
Dorosły człowiek powinien wypijać ok. 2 litrów płynów dziennie, ale kiedy wliczymy w to zupę, kilka herbat i kaw - to już nie wygląda to tak strasznie. Trzeba też pamiętać o choćby ruchu fizycznym, o wejściu czasem po schodach na I piętro czy spacerze raz w tygodniu, a także o regularnym trybie życia i spożywania posiłków.
Oczywiście, w pokonaniu tej wciąż wstydliwej, a tak dokuczliwej dolegliwości możemy sobie pomóc stosując środki rozluźniające i przeczyszczające. Możemy także zażywać specyfiki z błonnikiem. To wszystko jednak tylko rozleniwia i jeszcze bardziej rozregulowuje nasz organizm. Lepiej zacząć od jednego jabłka dziennie i surówki do każdego posiłku.