Edward Miszczak: Ludzi trzeba traktować poważnie
„Nie ma prostych schematów. Jedno jest pewne, nie może być dystansu pomiędzy widzem a prezenterem (…). Wiedza widzów jest ogromna. Jak usłyszałem kiedyś hasło „ciemny lud to kupi”, to byłem zszokowany, bo ja wierzę w mądrość widza – mówi Edward Miszczak w rozmowie z Piotrem Witwickim. Dyrektor programowy Telewizji Polsat w wywiadzie dla INTERII opowiedział o planach, o tym jak zmieniają się widzowie oraz o swoich reakcjach na plotkarskie doniesienia.
Edward Miszczak o zmianach w Polsacie
W połowie stycznia Edward Miszczak objął stanowisko dyrektora programowego i wiceprezesa Polsatu. Nie ma wielkiej przesady w stwierdzeniu, że jego odejście z TVN, a później dołączenie do zespołu Telewizji Polsat było jedną z najgłośniejszych zmian personalnych w historii polskiej telewizji.
Nic więc dziwnego, że nie tylko widzowie, ale również medialna branża czeka na wiosenną ramówkę Polsatu bardziej niecierpliwie niż zwykle. Edward Miszczak rąbka tajemnicy uchylił w rozmowie z redaktorem naczelnym Interii, Piotrem Witwickim.
Przeczytaj całość wywiadu: Edward Miszczak dla Interii: Wierzę w mądrość widza
Jak tłumaczył, przez ostatnie pół roku uważnie przyglądał się temu, co czeka go w nowej pracy. "Patrzyłem i poczułem, że jest dla mnie miejsce, bo telewizja ciągle się zmienia. Wylądowałem na gigantycznej platformie" - mówił Edward Miszczak.
W wywiadzie wskazywał też najważniejsze wyzwania, jakie stoją dziś przed twórcami medialnej oferty, takie jak: znalezienie nowych form kontaktu z widzem, dotarcie do młodych ludzi, czy zmiana modelu funkcjonowania telewizji, spowodowana przez popularność platform streamingowych.
"Platformy streamingowe zmieniły model funkcjonowania telewizji. Teraz oglądamy serial wieczorem z żoną: jeden, drugi odcinek, trzeci. Potem żona jest w pracy, a ja nie doczekałem jej powrotu i obejrzałem następny odcinek sam. Zdrada serialowa. Nowe zjawiska w konsumpcji telewizji" - wyjaśniał. "Wolę dziś używać terminu ruchome obrazki, a nie telewizja. Dziś już nie chcemy oglądać długich treści. Internet i media społecznościowe są minimalizują i spłycają treści" - dodał.
Mimo zmian, zachodzących w modelu funkcjonowania telewizji, nie zmieniło się jedno - szacunek, jaki prezenter, dziennikarz, czy szerzej, twórca, powinien mieć dla swojego odbiorcy. "Często powtarzam zdenerwowanym gwiazdom, że jak zrywają kontrakt, to nie ze mną tylko z widzem. Jeśli masz to gdzieś, że ludzie chcą spędzać czas przy twoim serialu, to oni nie dadzą się na ciebie nabrać drugi raz" - mówił. "Ludzi trzeba traktować poważnie. Bardzo często patrzyłem na różne badania gwiazd i one mówiły coś zupełnie innego niż wyniki oglądalności. W badaniach było, że ktoś się zestarzał, a ludzie przed telewizorami chcieli z nim spędzać czas".
Zobacz również: Igor Brejdygant: Rzeczywistość widzę dość filmowo
Edward Miszczak o plotkach: Mam do tego dystans
Edward Miszczak, jako jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego świata mediów, bezustannie jest obiektem zainteresowania tabloidów. Pożywką dla plotek jest oczywiście jego życie prywatne, a przede wszystkim związek z 25 lat młodszą od niego Anną Cieślak. W rozmowie z Piotrem Witwickim, dyrektor programowy Polsatu odniósł się również do tego tematu.
"Rok temu zawarłem związek małżeński z młodszą o 25 lat Anią Cieślak i ten temat cały czas się dobrze klika. Jednego dnia czytamy o sobie, że będziemy mieć dzieci, drugiego dnia, że nie możemy mieć dzieci. A wszystko po to, żeby kliknął się stary kontent" - mówił.
Są ludzie, którzy nie zgadzają się na żadne dotknięcie tabloidów, tylko że i tak te tabloidy ich dotkną
Edward Miszczak zaznaczył jednak, że "ma do tego dystans". Jego zdaniem tabloidowe doniesienia są po prostu elementem współczesnego, medialnego świata. "Jeśli nie dostarczysz karmy, to poszukają sami. Lepiej żeby poszukali tej karmy, którą ty chcesz im dać. Są ludzie, którzy nie zgadzają się na żadne dotknięcie tabloidów, tylko że i tak te tabloidy ich dotkną" - mówił. "Ktoś z konkurencyjnego portalu napisał, że kupiłem sobie mieszkanie i pogoniłem biednych mieszkańców. Ja normalnie znalazłem ogłoszenie na to mieszkanie i wziąłem na nie kredyt. Potem przed tym domem stało 15 kamer i nie bardzo dało się tam żyć. Musiałem garażem wychodzić, by nie mieli codziennie nowej fotki. Na końcu okazało się, że wszystko było legalnie. Burza minęła. Gdybym rozrabiał i robił z tego powodu gigantyczne afery, to bym sobie skomplikował życie. Wychodzę z założenia, że trzeba unikać niepotrzebnych stresów. Życie jest za piękne, by gonić gościa z długą lufą".
Miejscem, w którym dziś najczęściej śledzi się życie gwiazd, są media społecznościowe, przede wszystkim Instagram i Tik Tok. Edward Miszczak nie jest jednak ich aktywnym uczestnikiem, a jedynie uważnym obserwatorem. W wywiadzie z Piotrem Witwickim wyjaśnił, co stoi u podstaw tej decyzji.
"Moja asystentka składa mi raporty z tego, co tam się dzieje. Nie dałbym rady funkcjonować gdybym reagował na wszystkie sygnały z rynku. Jak założyłem konto na Facebooku, to w ciągu dwóch godzin miałem 400 propozycji pracy i drugie tyle programów telewizyjnych. Tak się nie da żyć. Funkcjonuję pod kilkoma fałszywymi adresami. Wiem wiele o tym świecie, sporo czytam na jego temat, ale sam nie jestem jego uczestnikiem" - mówił.
Edward Miszczak: Lubię się spocić ze swoimi ludźmi
A jak wyglądają plany Edwarda Miszczaka na najbliższe miesiące? "To jest początek drogi, w której najważniejszą dla nas platformą będzie serwis Polsat Box Go" - wyjaśniał, odpowiadając na pytanie o priorytety na nadchodzącą wiosnę.
Można się też spodziewać, że będzie brał aktywny udział w tworzeniu telewizyjnego contentu, bo jak mówił: "Mam taką starą zasadę, że lubię się spocić ze swoimi ludźmi. Nie chcę być biurokratą, który szybko zarządza i tylko wydaje błyskawiczne decyzje. (...). Jestem jednym z ostatnich dyrektorów programowych, który stoi ze swoimi ludźmi w szeregu. To nieprawda, że programowy nie musi wiedzieć, co produkuje. Jak nie wie, to niech zmieni zawód".