To najpiękniejszy gotycki zamek Transylwanii. Przyciąga jak magnes
To najpiękniejszy i zapewne najczęściej fotografowany gotycki zamek Transylwanii. Zamek w Hunedoarze był kiedyś rezydencją królewską i jest jednym z najlepszych przykładów gotyckiej architektury obronnej na obszarze historycznych Węgier. Z miejscem wiąże się też wiele ciekawych legend.
Zamek w Hunedoarze został wzniesiony na jednym z najbardziej wysuniętych na wschód wzgórz górskiej grupy Poiana Ruscă. Jego średniowieczne piękno zamknięte w murach, licznych wieżach i dziedzińcach od lat przyciąga turystów jak magnes.
Perełka średniowiecznej architektury była ufortyfikowaną królewską rezydencją i nigdy nie spełniała militarnych funkcji. Pomimo tego to jeden z najlepszych i najpiękniejszych przykładów gotyckiej architektury obronnej na terenie Rumunii.
Jego początki sięgają XII - XIII wieku. W dolinie rzeki Cernej powstała wówczas niewielka twierdza, która później należała do Andegawenów, którzy panowali na terenie obecnych Węgier i Rumunii. Po śmierci ostatniego męskiego potomka rodu, Karola III, władza na Węgrzech trafiła w ręce Zygmunta Luksemburskiego.
Ten przekazał budowlę rumuńskiemu szlachcicowi Vojkowi za zasługi w służbie królewskiej. Po jego śmierci budowlę odziedziczył syn Jan Hunyady, który rozpoczął przebudowę twierdzy w zamek. Ta zakończyła się najprawdopodobniej przed 1446 rokiem. W jej ramach powstały dwa pierścienie murów obronnych, liczne wieże i kaplica.
Zobacz również: Krzyżtopór. Zamek pełen okultystycznych symboli
W późniejszych latach król Węgier Maciej Korwin, syn Hunyadya, rozbudował zamek w stylu renesansowym. Ostatnim właścicielem z rodu Hunyadyego był Jan Korwin, nieślubny syn Macieja. W XVI i XVII wieku obiekt często zmieniał gospodarzy, a ostatnią jego prywatną właścicielką była Katalina Apafy, żona węgierskiego zarządcy Siedmiogrodu. Po jej śmierci, w 1724 roku, zamek w Hunedoarze przejął rząd w Austrii, a później Austro-Węgry.
Za panowania Habsburgów w zamku znajdował się skład materiałów żelaznych. XIX wiek naznaczył twierdzę licznymi pożarami. Wskutek największego z nich, zniszczeniu uległa konstrukcja drewnianych stropów, przez co zawalił się dach. Budowla została odrestaurowana w latach 1870 - 1880. Kolejne prace miały miejsce nieco później, bo w latach 1907 - 1914.
Gdy dobiegła końca I wojna światowa, a Siedmiogród został włączony do Rumunii, w 1918 roku zamek przejął rumuński rząd. Obecnie mieści się w nim muzeum historyczne. W Pałacu Bethlena i Pałacu Administracyjnym znajdują się wystawy, a we wnętrzach fortecy można zobaczyć pięknie zdobioną Salę Rycerską i Salę Rady, w której w przeszłości obradował parlament Siedmiogrodu.
Zobacz również: Zamek Grodno. To tutaj hitlerowcy ukryli swoje skarby?
Położony w Transylwanii zamek jest owiany legendą. I nie chodzi tu bynajmniej o postać słynnego na całym świecie Draculi, który w końcu nie był żadnym wampirem, a synem siedmiogrodzkiego hospodara wołoskiego Włada II Diabła.
Zamkowe mury skrywają z pewnością tysiące różnych historii. Nie bez powodu stały się też wyśmienitą scenerią do różnych legend.
Jedna wiąże się z postacią Jana Hunyadya. Według jednej z legend, był on nieślubnym synem Zygmunta Luksemburskiego i Elżbiety z kraju Hateg. Aby uchronić matkę chłopca przed złą sławą, król postanowił wydać ją za jednego ze swoich rycerzy. Niemowlęciu podarował swój pierścień, aby ten mógł go w przyszłości rozpoznać. Gdy chłopiec podrósł, udał się w podróż, w trakcie której zatrzymał się w oberży na posiłek. Zdjął pierścień i położył go na stole. Błysk pierścienia zwabił kruka, który porwał go i odleciał.
Chłopak złapał za łuk i trafił w ptasiego złodzieja. Opowieść o jego zręczności powędrowała wraz z nim na dwór ojca. Król nadał Janowi i jego potomkom herb, na którym widnieje wizerunek czarnego kruka trzymającego w dziobie pierścień.
Kolejna legenda jest związana z zamkową studnią na wschodnim dziedzińcu. Miało ją wykopać 3 tureckich więźniów, którym Jan Hunyady obiecał wolność za odnalezienie wody. I tak, po 15 latach kopania mężczyźni dotarli na głębokość 28 m, gdzie znaleźli wodę. W tym czasie Jan umarł, a jego żona Elżbieta nie chciała dotrzymać umowy. Kobieta postanowiła zabić więźniów.
Ostatnim ich życzeniem miało być wypisanie na obudowie studni następujących słów: "Macie wodę, ale nie macie serca". W rzeczywistości ten turecki napis oznacza: "Tu kopał, Hassan, więzień giaurów w fortecy koło kościoła". Obecnie znajduje się on na jednym z filarów zamkowej kaplicy.
***
Zobacz również: