Reklama

Do Polski trafiały w zamian za węgiel. Miały przetrwać 30 lat, stoją do dziś

W czasach PRL-u trafiały do Polski w zamian za węgiel. Domki fińskie o prostej konstrukcji miały być antidotum na tzw. głód mieszkaniowy. Do dziś można je zobaczyć np. na Osiedlu Jazdów w Warszawie. Współcześnie mogą stanowić alternatywę dla tradycyjnego budownictwa - a to dzięki szybkiej realizacji i zastosowaniu energooszczędnych rozwiązań.

Fiński domek na nowo

Alternatywa dla mieszkania w bloku? Liczy 81 mkw., jest kompaktową bryłą, a układ wnętrza jest przemyślany tak, by wykorzystać całą dostępną powierzchnię Tak wygląda "Finn", czyli współczesna interpretacja fińskiego domku zaprojektowana przez Katarzynę Furgalińską i Łukasza Smolarczyka z Supergut Studio. Energooszczędny budynek jest zaprojektowany w technologii drewnianego szkieletu prefabrykowanego.

- Stanowiąc realną, ekonomicznie dostępną alternatywę dla typowego mieszkania w mieście, wykorzystuje najnowsze technologie i spełnia wszystkie standardy ekologicznego budownictwa mieszkaniowego. Relatywnie mała powierzchnia i kompaktowa bryła budynku sprawiają, że jest on racjonalną odpowiedzią na potrzeby mieszkaniowe. Układ wnętrza pomyślany jest tak, aby ograniczać straty powierzchni na komunikację, nadając jej dodatkowe funkcje i wciągając w powierzchnię pomieszczeń. Zabieg polegający na zintegrowaniu elementów ścian działowych, zabudowy meblowej i wyposażenia dodatkowo przyczynia się do maksymalnego wykorzystania dostępnej przestrzeni - czytamy w opisie projektu.

Reklama

Zobacz też: W PRL-u tętniły życiem, dziś odchodzą w niepamięć. Tak odpoczywaliśmy w sanatoriach za komuny

Historia fińskich domków. Jak trafiły do Polski?

Tradycyjne domki charakteryzowały niewielkie rozmiary i uniwersalna architektura. Jak widać, wcale nie muszą odchodzić w niepamięć - w przestrzeni z pewnością i teraz znajdzie się dla nich miejsce. 

Jak trafiły do naszego kraju? Drewniane domy jednorodzinne były sprowadzane do Polski z Finlandii. Większość miała tylko 70 mkw. w podstawie, a prosta architektura dopasowywała się w różny typ krajobrazu. Domek fiński był najczęściej parterowy i budowany z gotowych modułów prefabrykowanych. 

Chociaż "fińskie" z nazwy, to na pomysł tak naprawdę wpadli Szwedzi w latach 30. XX wieku. Proste w konstrukcji domki były odpowiedzią na ogromne zapotrzebowanie na mieszkania.

Jednak sposób budowy na dobre rozgościł się w Finlandii. Finowie nieco poprawili projekt swoich sąsiadów i po wojnie zimowej zaczęli produkować domki na masową skalę i wysyłać w różne zakątki świata. Przekazywali je również do ZSRR w ramach reparacji wojennych, przez co zaczęły się pojawiać również w Polsce.

Na pomysł transakcji z Finami wpadł minister górnictwa i energetyki, Jan Mitręga. W latach 50. nasz kraj otrzymywał je w zamian za węgiel. Dzięki temu w różnych miejscach kraju zaczęły powstawać osiedla złożone z takich domków. Przykładowo, w Warszawie, kilkadziesiąt tego typu domków ZSRR przeznaczyło na lokale dla pracowników Biura Odbudowy Stolicy po zakończeniu II wojny światowej. Ze względu na ogromne powojenne zniszczenia, drewniane obiekty miały stać się antidotum na tzw. głód mieszkaniowy. Miało to być rozwiązanie tymczasowe, ale przetrwało dziesięciolecia. Według szacunków, miały przetrwać 20-30 lat.

Zobacz też: Drugie życie legendy PRL-u. Nowoczesne realizacje kultowych domków brda

Domki fińskie w Polsce. Gdzie się znajdują?

Jak podaje Daniel Kunecki na stronie "Domki fińskie. Pamięć osobista, historia, współczesność" (domkifinskie.etnograficzna.pl), liczbę domów fińskich postawionych w Polsce do 1960 roku można szacować w granicach od 2 do 2,5 tysiąca.

Współcześnie, fińskie domki można nadal zobaczyć na dwóch warszawskich osiedlach - Jazdów nieopodal Zamku Ujazdowskiego i Przyjaźń w dzielnicy Bemowo, jak i w Katowicach, Gliwicach, Bytomiu czy Piekarach Śląskich. Tylko niektóre z nich są do dziś zamieszkałe.

Zobacz też: Ciemne, ciasne, ale własne. Jak nas kusi patodeweloperka?

Osiedle Jazdów. Pierwsze osiedle domków fińskich w Polsce

Pierwszym miejscem, w którym pojawiły się fińskie domki, było wspomniane osiedla Jazdów. Początkowo znajdowało się tu 90 takich obiektów - stały się pierwszym osiedlem mieszkaniowym w Warszawie po zakończeniu wojny. Ich budowa ruszyła wraz z początkiem wiosny w 1945 roku. Osiedle powstało na terenie zniszczonego rok wcześniej Szpitala Ujazdowskiego. Lokatorzy mogli się do nich wprowadzić już kilka miesięcy później, bo w sierpniu. Były składane z prefabrykatów, funkcjonalne, solidne i proste w montażu.

Mniejsze z budynków miały 72 mkw., a większe - 80 mkw. W każdym z budynków znajdowała się niewielkich rozmiarów piwnica i strych. W 2017 roku układ urbanistyczny Osiedla Jazdów trafił do gminnej ewidencji zabytków.  

W rozmowie z serwisem Krajowy Rynek Nieruchomości, sekretarz Partnerstwa Otwarty Jazdów powiedział:

Przemawiają za tym chociażby względy ekologiczne: mała skala budownictwa, wydajność i samowystarczalność energetyczna czy oszczędne zużywanie zasobów. Warto pamiętać, że wybór sposobu mieszkania w dużej mierze decyduje o ilości wytwarzanego CO2 - powiedział Wojciech Matejko.

Niewielka kolonia fińskich domków znajduje się też w Gliwicach, nieopodal Lasu Łabędzkiego. Obiekty trafiły na listę gminnej ewidencji zabytków, a od 2010 roku zostały objęte ochroną na mocy Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego.

Ile kosztuje fiński domek?

I tutaj powróćmy do współczesnych rozwiązań. Fiński domek obecnie uchodzi za dość tanie i ekologiczne rozwiązanie, dlatego też niektórzy decydują się na zakup działki i postawienie domku. Całość inwestycji jest wówczas porównywalna do zakupu mieszkania w mieście.

Postawienie nowego domku fińskiego mającego powierzchnię 80 mkw. to zazwyczaj koszt od 300 - 400 tys. zł. Cena zależy oczywiście od projektu, zastosowanych materiałów i lokalizacji.

Tego typu domki są też niezbyt kosztowne w utrzymaniu, a mieszkańcy mogą zaoszczędzić na rachunkach. W nowoczesnych projektach duży nacisk kładzie się na energooszczędne okna czy drzwi. Dzięki temu zarówno latem, jak i zimą, w środku panuje odpowiednia temperatura. Wszystko dzięki specjalnej konstrukcji - w upalne dni obiekt nie chłonie ciepła, a w zimniejsze go nie oddaje.

Dużym plusem jest oczywiście szybki czas realizacji i możliwość postawienia tego typu domku nawet na niezbyt dużej działce.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polska Rzeczpospolita Ludowa | architektura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy