Polacy zdecydowali: pomimo inflacji i tak zrobią to w święta. "Cena nie gra roli"
„Dla mnie bez znaczenia, czy w czasie świąt ceny pójdą w górę”, „Trzeba bronić magii świąt zamkniętej w ozdobach i oświetleniu”, „Komplet bombek za 80 zł? Nie stać mnie na takie wydatki”. Pomimo wzrostu cen Polki i Polacy będą dekorować swoje mieszkania i domy na święta. W niektórych przypadkach ozdoby będą skromniejsze niż w ubiegłych latach. Tradycje związane ze świętami Bożego Narodzenia okazały się ważniejsze niż rosnące ceny.
- Prawie połowa Polaków kupi wszystko, czego potrzebuje na święta. Jednak ze względu na rosnące ceny, będzie musiała się ograniczyć do najtańszych produktów
- Czy Polacy będą dekorowali swoje mieszkania i domy na święta? - Klienci mówią mi, że "pieniądze nie są teraz nic warte, dlatego lepiej je wydać" - mówi Interii pani Małgorzata, lokalna przedsiębiorczyni z Gliwic
- "Komplet bombek za 80 zł? Nie stać mnie na takie wydatki", "Jeśli chodzi o święta, to dla mnie wzrost cen jest bez znaczenia", "Ozdoby będą, ale w mniejszej ilości. Niestety ten rok ma inne priorytety" - zapytaliśmy, czy w tym roku Polacy oszczędnie podejdą do kwestii świątecznych dekoracji
Spis treści:
- "Pieniądze teraz nie są nic warte"
- Tradycja przed inflacją? Tyle Polacy wydadzą na święta
- Świąteczny klimat w polskich miastach. Będzie skromniej
- Odwiedzały ją tłumy. W tym roku szopki w Ptaszkowej nie będzie
- Polacy zabierają głos w sprawie świątecznych dekoracji
- "Komplet bombek za 80 zł? Nie stać mnie na to"
- "To był mój must have, ale tym razem muszę odpuścić"
- "Dla mnie bez znaczenia, czy ceny pójdą w górę"
Na tegoroczne święta Polacy wydadzą średnio 1259 zł - to o 307 zł więcej niż rok temu i 500 zł więcej niż w 2020 roku. Tak wynika z danych Barometru Providenta.
Niemal połowa Polaków kupi wszystko, czego potrzebuje na święta, ale będzie musiała się ograniczyć do najtańszych produktów. GUS podawał, że w październiku 2022 roku ceny towarów w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 17,9 proc.
"Pieniądze teraz nie są nic warte"
Klienci mówią mi, że "pieniądze teraz nie są nic warte, dlatego lepiej je wydać
- W Polsce święta Bożego Narodzenia są głęboko zakorzenione. Z moich obserwacji wynika, że spora grupa osób woli kupić sobie coś teraz, bo nie wiadomo co będzie tuż przed świętami. Żywność drożeje i nie wiadomo czy w połowie grudnia wszystkie te wydatki uda się pogodzić. U części klientów panuje przekonanie, że "święta to święta" - pomimo niskiej renty czy emerytury chętnie kupują ozdoby, np. stroiki. Nie ma przekonania, że skoro ich nie stać, nie będą niczego przygotowywać. Sporo klientów narzeka, że wszystko drożeje, a mimo tego kupuje światełka i inne ozdoby. Niektórzy zwracają uwagę: " co będę trzymać te pieniądze, jest inflacja i wojna, a to i tak mi je zje" - dodaje nasza rozmówczyni.
Tradycja przed inflacją? Tyle Polacy wydadzą na święta
Tradycje związane ze świętami Bożego Narodzenia są - bez wątpienia - dla wielu Polaków bardzo ważne. Barometr Providenta podaje, że 26,9 proc. osób jest gotowa sięgnąć po oszczędności, aby móc opłacić kilka dni świętowania.
Taki sposób na pokrycie kosztów częściej wybierają mężczyźni (31,3 proc.) niż kobiety (22,8 proc.). Niespełna 8 proc. badanych wykorzysta środki pochodzące z puli różnego rodzaju programów wsparcia takich jak np. 500 plus.
Jak podaje Barometr Providenta, 36,6 proc. Polaków na przygotowanie świąt planuje budżet mieszczący się w kwocie 1000 - 1999 zł. Co piąty ankietowany wyda ponad 2 tys. zł. Tylko niewielki odsetek badanych planuje wydać sumę mniejszą niż 500 zł.
Najwięcej na tegoroczne święta wydadzą przedstawiciele najmłodszej grupy wiekowej 18-24 lata (2040,5 zł). Spośród nich aż 9 proc. planuje pożyczyć w tym celu pieniądze od rodziny. Dla porównania: wśród pozostałych grup wiekowych odsetek ten wynosi niecałe 2 proc.
Zobacz również: Ruszył Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu. Jakie atrakcje i nowości czekają w tym roku?
Świąteczny klimat w polskich miastach. Będzie skromniej
Oszczędniej będzie nie tylko w części polskich domów, ale również na ulicach miast. Samorządy szukają oszczędności przy świątecznych iluminacjach. W niektórych będą one skromniejsze, a w innych będą cieszyć oczy mieszkańców nieco krócej.
W Warszawie - zgodnie z decyzją prezydenta Rafała Trzaskowskiego - ozdoby będą wyłączane codziennie przed północą. Serwis trójmiasto.pl podawał, że w Sopocie zamontowanych o ok. 30 proc. mniej światełek. Z kolei w Gdyni iluminacje będą świecić przez 16 dni - od 18 grudnia do 2 stycznia. O tym, że święta to dla wielu Polaków wyjątkowy czas w roku, mogą świadczyć również najnowsze badania. Według nich, ponad 80 proc. nie chce, aby władze miast całkowicie rezygnowały z iluminacji.
W Krakowie mieszkańcom świetlne instalacje nawiązujące do wawelskich arrasów będą towarzyszyły do końca stycznia. Na Rynku Głównym stanęła już energooszczędna choinka. Jak podaje miasto, pobiera mniej energii od domowego czajnika - zdobi ją w sumie 177 kompletów lampek, 1213 nietłukących baniek, 124 zawieszki świetlne i 64 sople imitujące topniejący lód.
W listopadzie w rozmowie z Interią, rzecznik Zarządu Dróg Miasta Krakowa przyznawał, że ze względu na sytuację związaną z cenami prądu, rozważana była opcja skrócenia czasu jej dziennego świecenia.
- Jednakże w całości instalacje świąteczne wykonane są w technologii LED-owej, więc zużywającej o wiele mniej prądu niż tradycyjne źródła światła - przyznał wcześniej w rozmowie z Interią Jacek Bartlewicz, rzecznik Zarządu Dróg Miasta Krakowa.
Więcej o sprawie: "To czas, w którym powinno się ozdabiać budynki i ulice". Polacy nie chcą, by miasta z tego rezygnowały
Odwiedzały ją tłumy. W tym roku szopki w Ptaszkowej nie będzie
Wzrost cen uderza nie tylko w miasta. W tym roku po raz pierwszy w historii w niewielkiej miejscowości Ptaszkowa w Małopolsce zabraknie rozświetlonej tysiącami światełek szopki. Pomysłodawcą i twórcą był Andrzej Jurczyński, który zmarł w czerwcu tego roku. Jego syn, Kamil Jurczyński obiecał, że będzie kontynuował tradycję. Jednak tym roku na przeszkodzie stanęła m.in. kwestia finansowa.
- Niestety, w tym roku szopki w Ptaszkowej nie będzie. Mówię to z wielkim żalem i bólem - powiedział pan Kamil w relacji live na Facebooku. - Składają się na to dwa czynniki. Pierwszym z nich jest inflacja, ale nie chodzi o ceny prądu, tylko lampek. Kupujemy je na przełomie sierpnia i września. Za światełka, które do tej pory kupowaliśmy po 10 zł, w tamtym czasie cena dochodziła do 70 zł za komplet. Kolejna kwestia to budżet. Koszty dzieliliśmy z tatą po równo.
Ozdabianie domu i ogrodu to rodzinna tradycja. Pierwsza szopka powstała ponad 10 lat temu. Inicjatywa od początku cieszyła się ogromnym zainteresowaniem - po zmroku przyjeżdżali do niej tłumnie mieszkańcy Sądecczyzny. Na miejscu czekały na nich nie tylko iluminacje, ale również stuletnie sanie Mikołaja czy umieszczone w szopce figurki.
Polacy zabierają głos w sprawie świątecznych dekoracji
Dekoracje na ulicach miast i mniejszych miejscowości to jedno. Czy - pomimo rosnących cen - Polki i Polacy będą dekorowali swoje mieszkania i domy?
- Myślę, że w tych trudnych czasach, w których przyszło nam żyć, trzeba bronić tej magii i radości świąt zamkniętej w ozdobach i oświetleniu. Dla mnie choinki, światełka, ozdoby i dekoracje stanowią nieodłączny element świąt. Bo takie drobne rzeczy wywołują w nas pozytywne emocje i czujemy się wtedy lepiej. Dlatego w szarej rzeczywistości, w której musimy na co dzień funkcjonować, warto rozjaśnić swoje wnętrze chociaż na te kilka dni w roku - mówi Interii Kinga, która zajmuje się projektowaniem wnętrz.
Jak małym kosztem wprowadzić do wnętrz świąteczny klimat?
- Dekorowanie domu, czyli stworzenie otoczenia, w którym czujemy się dobrze, bezpiecznie i szczęśliwie, niekoniecznie musi wiązać się z dużym kosztem. W większości ozdoby świąteczne pojawiają się w naszych domach z roku na rok, ewentualnie uzupełniane o jakieś nowe elementy. Na rynku od wielu lat, królują energooszczędne lampki LED, które zużywają znacznie mniej prądu niż żarowe łańcuchy świetlne. Można też pokusić się o odrobinę kreatywności i stworzyć z rodziną własnoręczne ozdoby choinkowe z darów lasu, parku czy ogrodu - podkreśla nasza rozmówczyni.
Zobacz również: W Tatrach stanął dziwny obiekt. Prawdziwy gigant robi wrażenie
"Komplet bombek za 80 zł? Nie stać mnie na to"
Aleksandra - mieszkanka Krakowa - przyznaje, że na nadchodzące święta czeka bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nasza rozmówczyni podkreśla, że wybuch wojny w Ukrainie, inflacja i wzrost cen energii sprawiają, że ma poczucie ciągłego niepokoju i tego, że rzeczywistość wokół zmienia się na gorsze.
- Bardzo potrzebuję kilku dni spędzonych w ciszy, w otoczeniu bliskich. Chciałabym więc, żeby te kilka świątecznych dni było wyjątkowych. W głowie rozwieszam już dekoracje, rozplątuję łańcuchy, zapalam lampioniki, rozstawiam porcelanowe renifery - wylicza.
- Wszystko to jednak będą dekoracje wyciągnięte z pudeł, wydobyte z najgłębszych zakamarków strychu, wykopane z piwnicy. Komplet bombek za 80 złotych? Łańcuch za 50? Figurka renifera za stówkę? Nie stać mnie na takie wydatki. W tym roku święta będą zorganizowane pod znakiem "zero waste" i "upcykling", nie z troski o ziemię, ale z oszczędności. Dekorację będą, ale stare, na osłodę można powiedzieć "nostalgiczne". Koniec też z wielką iluminacją mieszkania, z uwagi na ceny prądu zaświecimy tylko choinkę, a i to od 19 do 22, tak do kolacji albo póki będą goście. Za to rozsuniemy zasłony - mamy widok na plac, więc popatrzymy sobie na miejską choinkę - mówi w rozmowie z Interią.
"To był mój must have, ale tym razem muszę odpuścić"
W podobnym tonie wypowiada się Paulina.
- Zawsze dekorowałam dom na święta - choinka na parterze i piętrze domu, ozdoby na zewnątrz, światełka puszczone luźno na ścianach i na balkonie to był mój "must have". Uwielbiam ten kolorowy, świąteczny klimat, jednak w tym roku czuję, że muszę odpuścić. Dookoła słyszę o podwyżkach cen prądu i jestem przerażona. Do tego ceny ozdób, które poszły w górę... Choinka na pewno będzie się świecić, ale jedna. Nowych bombek i łańcucha nie będzie, drzewko ustroję tym, co już mam. Raczej zrezygnuję też z żywego drzewka na rzecz plastikowej choinki sprzed lat. W dobie szalejącej inflacji muszę kierować się rozumem, a nie sercem. Ozdoby będą, ale w mniejszej ilości. Niestety ten rok ma inne priorytety - mówi.
"Dla mnie bez znaczenia, czy ceny pójdą w górę"
Mieszkająca w górskiej miejscowości Kinga przyznaje, że nie wyobraża sobie świąt Bożego Narodzenia bez światełek i udekorowanego domu.
- Pochodzę z rodziny, w której tradycją jest od zawsze "dom ubrany na bogato". Sama też dążę do tego małymi krokami. Dopiero co przeprowadziłam się do swojego nowego domu. Będą to nasze pierwsze w nim święta - oczywiście wszystko zależy od możliwości, ale na pewno będziemy go stroić na tę okazję. Choinka na zewnątrz, jak i w domu obowiązkowo musi być! Jeśli chodzi o święta, to dla mnie nie ma znaczenia, czy ceny pójdą w górę. Choinka oświetlona kolorowymi światełkami napawa ducha taką radością, że nie ma to dla mnie znaczenia - nie ukrywa góralka z Beskidu Żywieckiego.
***