Polka organizuje "babskie wyjazdy" do Portugalii. "Chcę pokazać kobietom, co to spokój"
Z Karen poznałam się jeszcze na studiach. Kliknęło między nami, bo obie lubiłyśmy, między innymi, obijać się po świecie. Ja zamieszkałam na Tajwanie, Karina z kolei zadomowiła się w Portugalii. Jakiś czas temu zobaczyłam, że organizuje stricte babskie wyjazdy do miejsca, w którym bez wątpienia zakochałby się fan filmu "Mamma Mia!". Jak to wygląda? Zapytałam.

Karolina Wachowicz, Interia: Ja cię znam, ale nasi czytelnicy chętnie dowiedzą się o tobie czegoś więcej. Czym - o sobie - chciałabyś się podzielić?
Hej, jestem Karina, ale od wielu lat znajomi i rodzina mówią do mnie Karen. Nie jestem (chyba?) typową Karen z amerykańskich memów - po prostu miałam swoją sobowtórkę w serialu Californication i tak zostało. Od kilku lat żyję w sposób, o którym kiedyś jedynie czytałam i skrycie marzyłam. Mieszkam na południu Portugalii, gdzie wreszcie zrozumiałam, czym jest spokój i cieszenie się chwilą. Ot takie zwykłe-niezwykłe życie.
Skąd pomysł na Portugalię i dlaczego akurat tam zamieszkałaś?
Odkąd pamiętam, czułam, że chciałabym w przyszłości pomieszkać za granicą. W liceum byłam przekonana, że będzie to Hiszpania, ponieważ każde wakacje spędzałam tam, pracując dorywczo i ucząc się języka. Aż tu nagle, na początku studiów, wyjechałam po raz pierwszy do Portugalii i po kilku dniach całą sobą poczułam, że kiedyś to właśnie w tym kraju chciałabym pożyć trochę dłużej. Portugalia kupiła mnie spokojem, cudowną naturą i mniej krzyczącymi niż Hiszpanie ludźmi (śmiech). Po powrocie obiecałam sobie, że trzydzieste urodziny spędzę w ciepełku, na południu tego idyllicznego kraju i… dotrzymałam danego sobie słowa.

Ile już tu mieszkasz?
Pierwszy raz przyjechałam do Portugalii, z zamiarem pomieszkania tu pół roku, w 2019 roku. Wraz z moim partnerem rzuciliśmy dotychczasowe prace i przeprowadziliśmy się na zimę do Algarve, czyli do regionu znajdującego się na południu Portugalii, w którym słońce świeci ok. 320 dni w roku. Z pół roku zrobiło się 8 miesięcy, bo w międzyczasie wybuchła pandemia i granica z Hiszpanią została zamknięta. Na oparach oszczędności, które miały starczyć tylko na wspomniane pół roku, wracaliśmy do Polski, ale… długo w niej nie zabawiliśmy.
Kiedy była powtórka?
Dla mnie granicznym terminem był listopad, ponieważ od wielu lat miałam do niego awersję i nie chciałam po raz kolejny zamknąć się w domu i nie mieć energii na żadne działania. Udało się wyjechać chwilę po Wszystkich Świętych, jak tylko ulice po tym długim weekendzie stały się przejezdne. Tym razem skończyło się na 9 miesiącach, potem był znów powrót na lato do Polski i… czułam, że następnym razem chcę przeżyć w Portugalii wszystkie pory roku.
Udało się?
Tak, jestem tu już prawie 3 lata i wreszcie doświadczyłam portugalskiego lata, gdy termometry pokazują 40 stopni.
Jak ci się żyje w Portugalii w porównaniu z Polską?
Na pewno dużo spokojniej - dalej żyję w trybie ASAP, ale teraz oznacza to as slow as possible. Nareszcie czuję, że jestem we właściwym miejscu i niczego nie muszę sobie udowadniać. Mam duszę społeczniczki i zawsze utopijnie wierzyłam w siłę społeczności czy sąsiedztwa, a niestety w Polsce czułam się często obco. Gdy zagadywałam do sąsiadów czy ludzi w windzie, często spotykałam się ze ścianą. A tutaj rozmawia każdy z każdym - nie tylko sąsiedzi, ale też osoby nieznajome siedzące koło ciebie na kawie czy pani na kasie w supermarkecie z klientami. Nasuwa mi się słowo "miękko", gdy myślę, jak mi się tu żyje.
Zobacz też: Jedyna Europejka na marokańskiej wsi. Nie było łatwo być białą kobietą na obcym kontynencie

Wspomniałaś, że jesteś społeczniczką - to właśnie stąd pomysł na babskie wyjazdy do tego miejsca?
Myślę, że poniekąd na pewno. Zawsze wierzyłam w moc projektów, które mogą zmieniać świat, a w tamtym czasie coraz bardziej zaczęłam czuć w sobie sprawczość. Mnie samą Portugalia zmieniła o 180 stopni. Odnalazłam w sobie spokój, zaczęłam eksplorować bardziej swoją kobiecą energię, przestałam odczuwać pustkę, która często towarzyszyła mi w Polsce i wraz z tym samorozwojem coraz mocniej czułam, że chciałabym dzielić się z kobietami moim kawałkiem świata. I tak powstał projekt Portugalska Calma, czyli kobiece wyjazdy w stronę słońca.
Jak one wyglądają?
Każda edycja jest trochę inna, aby każda kobieta mogła znaleźć idealną propozycję dla siebie - są wyjazdy bardziej relaksujące, jogowe lub te bardziej aktywne, gdzie przemierzamy najpiękniejsze lokalne trasy hikingowe. Bez względu na formułę wyjazdu, zależy mi na tym, by odwiedzające mnie kobiety doświadczyły różnorodności Algarve oraz tej nieco mniej turystycznej strony. Każdego dnia odkrywamy klimatyczne portugalskie miasteczka i ukryte między klifami plaże, odwiedzamy lokalne restauracje, by poznać smaki Portugalii, chodzimy na koncerty fado - typowej portugalskiej muzyki, odwiedzamy lokalne bazarki czy pchle targi i spacerujemy po najpiękniej położonych winnicach. Oczywiście nie brakuje czasu na korzystanie z największych uroków Algarve, czyli plaż, które co roku wygrywają w rankingach najpiękniejszych plaż Europy i świata.
Co jest dla ciebie priorytetem?
Myślę, że przede wszystkim zależy mi na tym, by pokazać kobietom calmę (z portugalskiego spokój, cisza), czyli po prostu spokój - tak bardzo potrzebny w dzisiejszej rzeczywistości. To, że czasem warto jest się zatrzymać, otworzyć się na siebie i swoje emocje, pobyć z innymi kobietami, czerpiąc ze swoich różnic. Lubię dzielić się swoją miłością do Portugalii i pokazywać to, co mnie w tym kraju urzekło - wierzę, że to, co daję, wraca do mnie ze zdwojoną siłą i w zasadzie doświadczam tego regularnie.

Masz na to zarażanie spokojem jakiś szczególny sposób ?
Wymyśliłam sobie, że na każdym wyjeździe będziemy robić - jak to mówię - rzeczy rękami, ponieważ fajnie przywozić z wakacji nowe umiejętności, które mózg kojarzy sobie później z chwilą totalnego resetu. W zależności od formuły wyjazdu wspólnie pleciemy makramy lub wianki, malujemy płytki ceramiczne a'la lokalne azulejos, tworzymy własne perfumy, wykorzystując portugalskie rośliny i bierzemy udział w wielu innych relaksujących aktywnościach.
Masz jakieś ciekawe historie związane z Calmami?
Za każdym razem najbardziej wzrusza mnie, jak dziewczyny odnajdują na Calmach swoje bratnie dusze. I to często akurat te, które przed przyjazdem miały najwięcej obaw w stylu: nigdy nie byłam na takim wyjeździe i boję się, że się nie odnajdę. Po powrocie wysyłają mi zdjęcia ze wspólnych spotkań w Polsce, a nawet wakacji za granicą, a mi serduszko rośnie. Co ciekawe, często dzieli je spora różnica wieku, ale zawsze powtarzam, że wiek to jedynie cyferki w dowodzie, z którymi niepotrzebnie się identyfikujemy. Przecież wszyscy lubimy czuć tę słynną "dziecięcą radość", więc po co od niej uciekać?
Jakie dziewczyny najczęściej decydują się na przyjazd, czego oczekują?
Nie ma reguły, ale Portugalska Calma na pewno przyciąga kobiety, które chcą otworzyć się na nowe znajomości czy kobiecą energię. W pewnym wieku nie jest łatwo poznać nowych przyjaciół - szczególnie wtedy, gdy nie mamy zbyt wielu zajęć dodatkowych poza pracą. To też była moja misja przy wymyślaniu tego projektu - stworzyć coś na kształt kolonii, ale w dorosłym życiu. Miejsce, gdzie można poczuć się sobą, gdzie nie będzie trzeba identyfikować się przez to, ile mamy lat ani co robimy w życiu zawodowym. To właśnie wtedy rozmowy wchodzą na zupełnie inny poziom.

Czy czujesz się zadowolona po zorganizowanym wyjeździe? Co ty z nich czerpiesz dla siebie?
Bardzo często czuję spełnienie już w trakcie, gdy widzę jak na pozór obce sobie kobiety, które jeszcze przed chwilą rozważały, czy w ogóle zdecydować się przyjechać solo na taki wyjazd, stają się sobie bliskie. Czuję też pewnego rodzaju sprawczość, gdy po powrocie z Portugalii któraś z dziewczyn pisze mi, że odważyła się wreszcie zmienić coś w swoim życiu. Czasem jest to zmiana pracy czy zakończenie relacji, która jej nie służyła, a czasem kontynuowanie jogi, która tak dobrze robiła jej na wyjeździe - wszystkie te sukcesy cieszą mnie tak samo!
Jak zapatrujesz się na swoją przyszłość?
Nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość, ale wierzę, że życie ma mi jeszcze wiele do zaoferowania. Chcę dalej eksplorować tę niespieszną codzienność i dzielić się tym spokojem z innymi - poprzez jogę, Portugalską Calmę i inne projekty, nad którymi po cichu pracuję.
Zainspiruj się i zaplanuj swoją kolejną podróż. Nawet krótka wycieczka może zmienić perspektywę i dodać energii. Sprawdź, które miejsca w tym sezonie warto odwiedzić na styl.interia.pl/podróże












