POLSKA NA WŁASNE OCZY: Jak sołtys Ptaszkowej dorobił się milionów, grając na trąbce? Oto najdowcipniejsza wieś w Polsce
Z Nowego Sącza jedziemy do Ptaszkowej. Wsiadamy do autobusu, gdzie spotyka nas pierwsza szalenie zabawna sytuacja. Jedna z pasażerek, wchodząc do pojazdu, zwraca się do kierowcy. "„Czy ten autobus jedzie do Ptaszkowej?". Kierowca odpowiada: "tak, jedzie". Kobieta znowu: "Panie, ale czy na pewno do Ptaszkowej?". - "No tak, do Ptaszkowej" – odpowiada kierowca. "Ale pewny pan jest, że do Ptaszkowej?" – dopytuje pasażerka. Podirytowany kierowca mówi: "Nie, do Nowego Jorku". - "Ale przez Ptaszkową?" – pyta kobieta. I tutaj wszystko się zaczyna. Zapraszamy w podróż do najdowcipniejszej miejscowości w Polsce.
Wzmianki o Ptaszkowej można znaleźć w wielu źródłach, między innymi w "Ilustrowanym przewodniku po Galicyi" Mieczysława Orłowicza.
Ptaszkowa to wioska położona 7 kilometrów na południowy zachód od Grybowa w województwie małopolskim. Od północnej strony otaczają ją wzniesienia Rosochatki, zaś od strony południowej roztacza się pasmo Postawne - Jaworze.
Miejscowość słynie przede wszystkim z wybudowanego w 1555 roku zabytkowego drewnianego kościoła pw. Wszystkich Świętych, w którym znajdowała się, przeniesiona dziś do parafialnego muzeum, płaskorzeźba "Modlitwa w Ogrójcu" autorstwa samego Wita Stwosza.
Zobacz również: Perła polskich uzdrowisk. Krynica-Zdrój nie tylko dla kuracjuszy
Czego się nie dotkną, powstaje nowa anegdota
Mieszkańcy Ptaszkowej to niezwykle pracowici ludzie. Swój czas wypełniają również pracą na rzecz lokalnej społeczności. Ptaszkowski kalendarz obfituje w różnego rodzaju imprezy. To tutaj co roku odbywa się Zimowa Zintegrowana Spartakiada Dziecięca Memoriał Romana Stramki i Zbigniewa Kmiecia. To wydarzenia z dużymi tradycjami, przygotowywane specjalnie dla dzieci. W tym roku zorganizowano 67. edycję, która przyciągnęła setki uczestników.
To zabawa połączona z integracją. Jak to jednak bywa w Ptaszkowej, każda impreza ma swoją anegdotę. Zdarzyło się, że w jednej grupie wiekowej startowało kiedyś tylko dwóch zawodników. Później koledzy pytali w szkole Jaśka, które miejsce zajął. Dumny mówił każdemu, że był drugi. "No to świetnie! A Wojtek?" - dopytywali rówieśnicy. "A Wojtek to był przedostatni"
W Ptaszkowej organizuje się również majowe festyny, które zachęcają mieszkańców koncertami oraz loterią fantową. Pojawiają się na nich także stoiska pań z lokalnego Koła Gospodyń Wiejskich, które gotują, jak nikt inny, a ich dania znajdują uznanie na wielu konkursach.
- Członkinie Koła są strażniczkami tradycji. Oczywiście wszystko na wesoło. Zdarzyło się, że pewna dziewczynka obserwowała prace swojej mamy, związane z przygotowywaniem mięsa do pieczenia. Po dokonaniu wszystkich niezbędnych zabiegów kulinarnych kobieta obcina końcówki pieczeni i wkłada ją do brytfanki. Dziewczynka dopytuje: Czemu mamusiu obcinasz końcówki mięsa? "Ja ten przepis znam od swojej mamy, a twojej babci, więc idź do niej i zapytaj czemu tak się dzieje" - odpowiada. Dziewczynka idzie i pyta babcię dlaczego przed pieczeniem trzeba obciąć końcówki mięsa. Babcia mówi: "Wiesz wnusiu, ja ten przepis znam od swojej mamy. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, więc może idź do niej i dopytaj". Z tym samym pytaniem dziewczynka udaje się do seniorki rodu. Prababcia zaś odpowiada: "Nie wiem, po co one to robią. Ja obcinałam mięso, bo miałam za krótką brytfankę" - mówi Adam Tokarz.
Ptaszkowa zachęca też nowo otwartym parkiem linowym. Także tutaj nie brakuje dowcipów. - Korzystający ze zjeżdżalni tyrolskiej pytają naszego sołtysa: A co będzie jak się urwie lina? Na co sołtys: "A to już będzie trzeci raz w tym tygodniu" - dodaje z uśmiechem nasz rozmówca.
Zobacz również: Solec-Zdrój: wymarzone miejsce dla seniorów
Ptaszkowskie Mistrzostwa w Opowiadaniu Kawałów
Żartuje każdy. Dowcipy opowiada sołtys, proboszcz, ale również, a może przede wszystkim, mieszańcy. Przez lata w Ptaszkowej odbywały się Mistrzostwa Unii Europejskiej w Opowiadaniu Kawałów o samej miejscowości oraz jej sołtysie. Odbyło się 10 edycji - była impreza, puchar i dużo śmiechu.
Na nasz konkurs wielokrotnie zapraszaliśmy przedstawicieli m.in. Wąchocka. Niestety nigdy do nas nie przyjechali, jednak my z chęcią wzięliśmy udział w Dniach Wąchocka. Wtedy mieszkańcy podsumowali naszą wizytę w ten sposób: "No niestety, ptaszkowanie nas przerośli. Dlaczego? Bo o Wąchocku kawały się opowiada, a o Ptaszkowej dowcipy opowiadają jej mieszkańcy"
- Wiecie na przykład, dlaczego w Ptaszkowej wszyscy chodzą w kaskach? Bo urwał się sznur w dzwonnicy i kościelny rzuca w niego kamieniami - śmieje się nasz rozmówca. Dowcipów o dzwonnicy jest więcej. Dlaczego w Ptaszkowej zdecydowano się na jej podwyższenie? Bo sznur był za długi.
Głównym bohaterem dowcipów jest jednak sołtys. W jaki sposób włodarz Ptaszkowej dorobił się na graniu na trąbce? Wszyscy płacili mu, aby już przestał.
Nasz sołtys jest prawdziwym wzorem do naśladowania. Wstaje codziennie rano, patrzy na piękną Ptaszkową i otaczające ją góry, mówiąc: Mam tyle siły i zapału, że mógłbym te góry przenosić. Potem wypija kawę, zjada śniadanie i stwierdza: "Aaa... Niech se te góry stoją spokojnie"
Ptaszkowa nie należy jednak do najbezpieczniejszych miejscowości. - Pewnego wieczoru jakiś bandzior napadł na sołtysa i wrzeszczy: Pieniądze albo życie! Sołtys na to: "Jakie pieniądze... Jakie życie... Ja jestem żonaty". Bandzior go przytulił i długo obaj płakali - mówi z uśmiechem Adam Tokarz.
Zdarzyło się też, że sołtys Ptaszkowej wracał zmęczony z imprezy i usnął w polu kapusty. Nad ranem budzi się zmarznięty, dotyka ręką kolejnych kapuścianych główek i pyta: "Chłopoki, wyście tyż bez czopek?".
Ptaszkowa: małopolski Wąchock. Tutaj uwielbiają żartować sami z siebie
Mieszkańcy tej małej miejscowości uwielbiają żartować, robiąc to niemal na każdym kroku. Pierwsze dowcipy o Ptaszkowej zaczęto opowiadać w latach 70. ubiegłego wieku.
Nikt dokładnie nie wie jak to wszystko się zaczęło. Niektórzy uważają, że pierwsze kawały o Ptaszkowej powstały z zazdrości. Opowiadali je mieszkańcy sąsiednich miejscowości. Na początku ptaszkowianie nie przyjmowali ich z radością, często mocno się obrażając. Z czasem nabraliśmy jednak do siebie ogromnego dystansu. Dziś sami opowiadamy dowcipy
Zobacz również: Gliwice: kiedyś wybuchła tu II WŚ, dzisiaj są centrum sportowego i kulturalnego życia
Sołtys, proboszcz i mieszkańcy. Nikt się nie obraża
W Ptaszkowej żartuje się również z proboszcza. Mieszkańcy podkreślają jednak, iż w żadnym przypadku nie jest to jednak obśmiewanie wiary.
Tak się to wszystko toczy, że nawet nasz ksiądz proboszcz ma pewne przypuszczenia, że trafił tutaj za karę. Będąc jeszcze młodym księdzem przodował w opowiadaniu dowcipów o Ptaszkowej. Teraz musi słuchać kawałów na własny temat. Oczywiście nie poprzestał na ich biernym wysłuchiwaniu
Ptaszkowianie mają do siebie ogromny dystans. Nie obrażają się, ani nie unoszą ambicjami. Są otwarci, chętnie z siebie żartując. - Ludzie w Ptaszkowej na msze chodzą z drabinami. Dlaczego? Bo nasz ksiądz wygłasza kazania na bardzo wysokim poziomie - śmieje się nasz rozmówca.
Łatwiej mają również uczniowie. - Dlaczego w tym roku w Ptaszkowej tematy z matur były łatwiejsze niż w innych miejscowościach? Bo zdawała córka sołtysa. A dlaczego za rok będą jeszcze łatwiejsze? Bo nie zdała - mówi Adam Tokarz.
Należy również pamiętać, że Ptaszkowa to idealne miejsce dla prawdziwych mężczyzn. Tutaj zawsze ostatnie zdanie należy do męża. Jak brzmi? "Tak, kochanie. Tak, kochanie".
Często zakładam się z ludźmi, że nikt nie zna żadnego dowcipu o Ptaszkowej. Dlaczego? Bo wszystkie opowieści są prawdziwe!
Zobacz również: Unikalna w skali świata budowla na Podkarpaciu
***
Wakacje, znowu są wakacje! Polacy tłumnie ruszają na długo wyczekiwany odpoczynek, a my chcemy im w tym towarzyszyć, służyć dobrą radą, co można zobaczyć w naszym pięknym kraju. Może wspaniałe atrakcje czekają dosłownie tuż za rogiem? Cudze chwalicie, swego nie znacie - pisał poeta. I my chcemy pokazać, że faktycznie tak jest. Zajrzymy więc do Sosnowca, Radomia, Wałbrzycha, sprawdzimy "polskie Malediwy" i wiele innych nieoczywistych miejsc. Bądźcie z nami przez całe lato!