Najpierw incele, teraz femcelki. Rozgoryczone feministki czy samotne dziewczyny?
Smutne, rozgoryczone, złamane, zrezygnowane, wściekłe, toksyczne. Epitety można mnożyć, bo trudno krótko opisać kobiety definiujące się jako femcel. Choć to zjawisko występujące w świecie internetowych platform społecznościowych takich jak TikTok czy Tumblr, jego coraz większa skala zachęca do zajrzenia pod zasłonkę radykalnego feminizmu i zrozumienia, o co właściwie chodzi tym młodym kobietom, które świadomie decydują się na "przymusowy" celibat i gardzą wszystkim, co związane z tzw. "męskim światem".

Spis treści:
Skąd się wziął "femcelizm"?
Historia tego ruchu, a nawet jego nazwy sięga wczesnych lat 2000., bo jest ściśle powiązana z ruchem incel, założonym przez kobietę. I choć na przestrzeni lat mężczyźni całkowicie "przejęli" ten termin i sposób na życie i wyrażanie emocji doprowadzając do tak toksycznej odmiany filozofii przymusowego celibatu ze względu na złość, rozczarowanie i nienawiść do kobiet, że doszło do wielu brutalnych zdarzeń.
Świat wstrzymał na chwilę oddech, gdy w Netflixowej produkcji "Dojrzewanie" młody chłopak przepełniony treściami, którymi karmią się męscy incele, zdecydował się zakończyć życie swojej rówieśniczki. Tak, incel to już nie tylko filozofia wstrzymywania się od stosunków płciowych. To także wściekłość i obarczanie winą za swoje porażki i samotność kobiet. Ale femcelizm nie jest odbiciem tego ruchu w wykonaniu kobiet. Tutaj sytuacja jest nieco bardziej złożona i skomplikowana. I nie zapowiada się, by femcelki rozpoczęły podobnie drastyczne działania jak panowie.
Agresywne radykałki czy zrezygnowane samotnice?

Jak wspomniano wcześniej, femcelki to głównie myśl estetyczna nie wydostająca się raczej poza świat internetu. Czy to ruch kobiecy? Nie do końca, jeśli wyobrażamy sobie spotkania grup dziewczyn, głoszenie przez nich swoich racji i namawianie na to innych. Czy to filozofia życiowa? Też niekoniecznie, bo femcelki mogą różnić się radykalizmem światopoglądowym, a raczej jego poziomem, zatem łączy je jedynie dobrowolny/przymusowy celibat. Ma być on wyrazem niezgody na toksyczną męskość, która coraz mocniej wymusza na młodych użytkowniczkach mediów społecznościowych tradycyjne pojęcie i dostosowywanie się do "norm" piękna i kobiecości.
Femcelki pokazują swoją "brzydką" stronę w odpowiedzi na wypacykowane laleczki, które tak podobają się mężczyznom. Pokazują, że mają emocje: gniew, gorycz, huśtawki nastrojów i "humory" w odpowiedzi na krytykę mężczyzn i słowa "Kobiety nie panują nad sobą i są zbyt emocjonalne". Wolą nie uprawiać seksu z mężczyznami w ogóle niż dostosowywać się do tego, czego oni oczekują, być wykorzystywanymi, krytykowanymi a po wszystkim ghostowanymi. I choć ich zagniewanie nie doprowadza do tragicznych wydarzeń - napadania na mężczyzn na ulicy czy werbalnego obrażania panów w życiu realnym, to z pewnością femcelki mocno oddaliły się od liberalnego feminizmu. Walka o równe prawa do zarobków, do decydowania o własnym ciele, o większy udział kobiet w świecie polityki bez brudnego "dodatku" w postaci pogardy dla facetów, to dla femcelek raczej nie świat, do którego chciałyby należeć. Krzyczą w komentarzach i filmikach, nagrywają swoje hasła na TikToku i Instagramie. Znajdują się po hashtagach. Są samotne.
Romantyzowanie smutku i wściekłości

Na początku tego roku Narodowy Instytut Zdrowia (NIH) opublikował badanie, w którym zebrano dane z 24 000 postów femcel. Punktem wyjścia dla badaczy była niedawno opracowana przez Uniwersytet Alabamy "teoria frustracji seksualnej", która - co nie dziwi - została zastosowana głównie do inceli. Zakładała ona, że "frustracja wynikająca z niespełnionych pragnień seksualnych, niedostępności partnerów i niesatysfakcjonujących aktywności seksualnych wydaje się zwiększać ryzyko agresji, przemocy i przestępczości związane z poszukiwaniem ulgi, władzy, zemsty i frustracją przeniesioną".
O ile incele tę frustrację zwracali w stronę kobiet, o tyle kobiety kierowały wściekłość na... siebie. "Mimo że niektóre kobiety mówiły o swoim gniewie, nienawiści i pragnieniu zemsty, ta antypatia mogła mieć swoje źródło w obawach przed znalezieniem odpowiedniego partnera seksualnego, unikając przy tym zagrożenia, któremu kobiety często stawiają czoła ze strony agresywnych mężczyzn" czytamy w badaniu. Niektórzy uznają takie podejście do tematu za romantyzowanie smutku i wściekłości, "babranie się" w smole negatywizmu. Ale w świecie, w którym filmiki z hashtagami dotyczącymi depresji, choroby dwubiegunowej i wszelkich zaburzeń psychicznych osiągają wielomilionowe zasięgi, a ich autorzy realne zyski z ich upubliczniania, a sadbaity generują wręcz miliony dolarów, nie można się dziwić takiemu podejściu do sprawy, pamiętając, że (póki co) femcelizm nie wychodzi poza rzeczywistość wirtualną.
Niepokoi jedynie wzajemna wrogość. I rosnąca społeczność inceli i femceli, którzy w swojej samotności i wściekłości wybierają izolację, zamiast próby dialogu.