Uległam azjatyckiej obsesji piękna i zrobiłam botoks. Najtańszy kosztował majątek
Jeśli myślicie, że zabiegi z zakresu medycyny estetycznej w Azji są popularne, to... macie rację. Jeśli wydaje się wam, że dostępne są w przystępnych cenach, zdecydowanie się mylicie. Niemniej jednak uległam presji azjatyckiej obsesji perfekcyjnego wyglądu i postanowiłam zafundować sobie botoks oraz miejscowe wypełnienie twarzy kwasem hialuronowym. Jak wyszło?

Spis treści:
- Body positive i akceptacja niedoskonałości? Na pewno nie w Azji!
- Jakie zabiegi robiłam i ile zapłaciłam?
- Jakie zabiegi są najpopularniejsze w Azji?
- Obsesja perfekcji. Skąd się bierze?
Body positive i akceptacja niedoskonałości? Na pewno nie w Azji!
Kult piękna w Azji ma głęboko zakorzenione tradycje i ogromny wpływ na codzienne życie. Wbrew trendom zyskującym popularność na Zachodzie, takim jak ruch "body positive", w wielu krajach azjatyckich panuje bardzo wyraźny kanon urody. Idealna sylwetka musi być szczupła. Często do granic możliwości. Kluczowa jest też jasna, porcelanowa cera, która od wieków symbolizuje wyższą pozycję społeczną. Do tego wyraźne, duże oczy oraz idealna, gładka skóra bez zmarszczek i przebarwień.
Realizacja tych ideałów wymaga rygorystycznej pielęgnacji i licznych zabiegów estetycznych. Azjatyckie kobiety (i mężczyźni) stosują wieloetapowe rytuały pielęgnacyjne w duchu filozofii K-beauty. Zaczynają się one od dokładnego oczyszczania, przez nawilżanie, aż po ochronę przeciwsłoneczną. Powszechne są wybielające kuracje kosmetyczne, peelingi chemiczne, laserowe usuwanie przebarwień, botoks wygładzający zmarszczki oraz chirurgia plastyczna.
Popularne są modelowanie powiek, nosa oraz podbródka, a do tego lifting twarzy. Procedury te wykonuje się w nowoczesnych klinikach estetycznych, które są w Azji powszechnie dostępne i często łączą tradycyjne metody z nowoczesną techniką. Jeśli jednak, podobnie jak ja, wierzycie że "jak Azja, to pewnie będzie taniej", zdziwicie się. No dobrze, przejdźmy zatem do konkretów.

Jakie zabiegi robiłam i ile zapłaciłam?
Postanowiłam "poprawić" swoją urodę, ulegając azjatyckim trendom pielęgnacyjnym. Na pierwszy ogień poszły - według kosmetolożek - zabiegi klasyczne - na zmarszczki na czole oraz zagłębienie w brodzie. Skorzystałam z ich wskazówek, stosując botoks i kwas hialuronowy. Najtańszy kwas hialuronowy, tajwańskiej marki, kosztował mnie 1200 zł. Lepsza, rekomendowana wersja, choć i tak nie najwyższej jakości, to wydatek około 3000 zł. I nie mówimy tu o wypełnieniu całej twarzy, a jedynie miejscowym, takim jak właśnie broda albo usta.
Botoks na czoło, średniej jakości, kosztował około 500 zł. Efekt oceniam na zadowalający. Wcześniej korzystałam z tego zabiegu tylko raz i efekt był podobny, choć wtedy zapłaciłam zdecydowanie mniej. Jeśli chciałabym poprawić kontury twarzy i zadbać o nią bardziej kompleksowo, podczas jednej wizyty wydałabym 10-11 tysięcy złotych. Osobiście uważam, że to wygórowane ceny. Jestem zadowolona z efektu, ale nie spodziewałam się niczego innego, biorąc pod uwagę, ile zapłaciłam.

Jakie zabiegi są najpopularniejsze w Azji?
W Azji, zwłaszcza w krajach takich jak Korea Południowa, Japonia, Tajwan i Tajlandia, największą popularnością cieszą się zabiegi medycyny estetycznej, które są minimalnie inwazyjne. Zapewniają szybkie efekty i krótki czas rekonwalescencji. Do najczęściej wybieranych należą takie z użyciem toksyny botulinowej (botoksu) oraz wypełniaczy, które pomagają wygładzić zmarszczki, wymodelować kontury twarzy i nadać skórze młodszy wygląd. Równie popularne są zaawansowane zabiegi laserowe, takie jak laserowy lifting twarzy, redukcja przebarwień czy poprawa struktury skóry za pomocą laserów frakcyjnych.
Coraz częściej stosuje się także biostymulację skóry, nici liftingujące oraz terapie osoczem bogatopłytkowym. Średni koszt takich zabiegów w Azji to około 1500-4000 złotych za pojedynczą procedurę botoksu czy wypełniaczy, a bardziej skomplikowane zabiegi laserowe i nici mogą kosztować nawet do 8000-12000 złotych za sesję, w zależności od regionu i kliniki. Azjatyckie podejście do medycyny estetycznej wyróżnia się dużym naciskiem na naturalność i subtelność efektów, unikając drastycznych zmian w wyglądzie. I jak większość osób słusznie zauważa - tym azjatyckie zabiegi różnią się od tych, jakie są wykonywane w Turcji. Ma być pięknie - nie komicznie i karykaturalnie.
Obsesja perfekcji. Skąd się bierze?
Media społecznościowe i reklamy intensywnie promują ten idealny wizerunek, co tworzy silną presję społeczną na dostosowanie się do kanonu urody. Należy jednak wiedzieć, że piękno od zarania dziejów bywa w Azji postrzegane jako wyznacznik sukcesu i akceptacji. To obecnie skłania wiele osób do poddawania się kosztownym i czasochłonnym zabiegom estetycznym. W efekcie w Azji kult piękna to nie tylko estetyka, lecz także ważny element tożsamości kulturowej i społecznej, który wpływa na styl życia i codzienne wybory związane z pielęgnacją.
Choć na świecie jest wiele miejsc, gdzie medycyna estetyczna rozwija się dynamicznie, to doświadczenie z Azji utwierdziło mnie w przekonaniu, że drobne poprawki mogą przynieść wiele satysfakcji.
Nie żałuję swojej decyzji - osobiście nie mam nic przeciwko takim zabiegom, które potrafią dodać pewności siebie. Z drugiej strony, uważam, że ceny mogłyby być bardziej przystępne. Bo gdybym powiedziała wam, ile zapłaciłam za klasyczny manicure hybrydowy, to musiałabym zacząć kolejną historię.









